Walt Disney przedstawia - cyrk powrócił
- Napisał Piotr Włodarczyk
- Dział: Felietony
- Czytany 2202 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Odpocząłem od pisania, w zasadzie zrobiłem sobie przerwę ze względu na wyczerpanie pomysłów, a i prezes P. z prezydentem L. dali mi do zrozumienia, że moje kpiny czas skończyć, bo oto po latach starań, po wydaniu milionów złotych, po kolejnych nowelach z cyklu "jak nie dacie, to bankructwo", pojawił się senegalski inwestor. Nawet pewna strona, która słynie z kpin w stosunku do nas, stwierdziła że będzie jej brakować - sportowego ''Klanu", "Plebanii" czy "Barw Szczęścia". Sam też stwierdziłem, że czas odpuścić sarkazm, czas zająć się poważnymi tematami.
Senegalczycy nas biorą! Nie brzmiało to dumnie, ale w czasach trudnych finansowo lepszy rydz niż nic. Problem w tym, że oni biorą nas od x miesięcy, najpierw tajemnicze wyjazdy prezydenta, potem burzliwe sesje z radnymi, wywiady z przedstawicielem czarnoskórych inwestorów, który mówił tak ogólnie, że mogliby i mnie dać na te wywiady, to też bym potrafił mydlić oczy, opowiadać o niczym, bo tego chciano. Jest inwestor, zamykamy usta niedowiarkom. Śmiano się z nas, kpiono, wyzywano, że marnujemy publiczne pieniądze, a teraz macie na tacy, jest sponsor, da pieniądze, wreszcie wyjdziemy na prostą.
Szczerze? Może tak w 13 % myślałem, że tym razem to już się uda. Dlaczego tylko w 13? Bo jeśli słyszę, że zabiera się za to L. i jego druh P., no to mam mdłości... tzn. wątpliwości. Bo jeśli za zdobywanie pieniędzy prywatnych odpowiedzialny jest L., który potrafi się tylko dzielnie trzymać stołka i obsadzać swoich na wysokich stanowiskach, a pomocnikiem św. Mikołaja jest P., znany z konfliktów z kibicami - to z tego nie może wyjść nic dobrego. Moje 13% w dniu dzisiejszym, na dwa dni przed terminem przelania pieniędzy z Afryki, zeszło poniżej zera. Ogarnianie tego tematu na trzeźwo jest takim samym bólem jak patrzenie na ostatnie mecze w wykonaniu naszych piłkarzy. Może dostosowali się do poziomu rządzących klubem? Skoro na górze panuje nieudolność, to jak na dole ma być dobrze, dziś grasz, jutro słyszysz o degradacji.
Nie usprawiedliwiam, nie oceniam, gdybym miał pisać sportowe relacje, to redakcyjna koleżanka nie przepuściłaby mojego tekstu ze względu na dużą ilość niecenzuralnych słów. Wracając do cyrku. Był już ten z Korony, może teraz ten z kawału w stylu Karola z Familiady? Jak to mąż zadzwonił do żony z pytaniem "czy pójdziesz ze mną do cyrku PIPO". Kto zna to dobrze, kto nie zna to jeszcze lepiej dla niego. Ja znam, tak jak historię ze sponsorami w wykonaniu L. To już dawno przestało być śmieszne, cały rok mydlenia oczu, a na koniec sesja i "dajcie, dajcie nam".
Ale przecież to nic nowego, prawda? Że tak pozwolę sobie zacytować fragment z filmu "Dzień Świra" - "Tyle razy przyrzekałem sobie, nie będę sobie tym nerwów szarpał, roztrząsając sprawy tego kraju, na które i tak nie mam wpływu... Bo już w nic nie wierzę". Zastąpić tylko słowo kraj na klub. Jednego tylko jestem pewien, pozostawienie na stanowiskach L i P, to rozbój w biały dzień. A cyrk? No cóż, był i przyjechał znów, dopóki są chętni na oglądanie widowiska, dopóty on stąd nie wyjedzie.
Piotr Włodarczyk
Tematy okołoboiskowe związane z kielecką piłką to jego specjalność. Pokładów inteligentnego sarkazmu może pozazdrościć mu niejeden komik.