log in

Wpisy

Przedmeczowo: Korona Kielce – Cracovia

Ekstraklasa ruszyła z kopyta. Dlatego też, z lekkim opóźnieniem wynikającym z przyczyn czysto prywatnych (ślub), na stronę Koroniarzy powraca cykl ,,Przedmeczowo”. Wszystkich czytelników za brak artykułów przed meczami z Zagłębiem na Kolporter Arenie i z Legią w Warszawie serdecznie przepraszam i obiecuję poprawę regularności w dalszej części długiego jeszcze sezonu.

Wszyscy fani Korony doskonale wiedzą, jaką metamorfozę przeszedł klub od poprzedniego sezonu. Zmiana właściciela na byłego niemieckiego piłkarza, gotowego zainwestować w drużynę sporą kasę i zapewnić jej byt (niemal zupełnie) bez wkładu władz miasta. Zwolniono uwielbianego przez kibiców i piłkarzy trenera Macieja Bartoszka, by zastąpić go  szerzej nieznanym w Polsce Gino Lettierim (który zasłynął z tego, że jego drużyna spadła z jednej z niższych lig niemieckich w minionych rozgrywkach, a jeszcze bardziej ze sprzeczki ze swoimi nowymi podopiecznymi już na pierwszym treningu w Kielcach), pozbyto się również kilku solidnych zawodników, by oczyścić i ustabilizować skład, następnie ekipę ze świętokrzyskiego zasiliło kilku mało znanych, ale obiecujących grajków.

Jak drużyna wystartowała w nowym sezonie, również wiemy. W pierwszym meczu, mimo dużej ilości sytuacji na strzelenie gola, przegraliśmy na Kolporter Arenie z Zagłębiem Lubin 0:1, by w drugiej kolejce przywieść cenny punkt po heroicznym boju z Legią w Warszawie. Z meczu, w którym błyszczeli głównie bramkarze obu ekip. Efekt? Jeden punkt po dwóch meczach, dwunasta lokata w tabeli, bilans bramkowy to jeden gol zdobyty, dwa stracone. Szanse na awans są w razie wygranej ogromne, bo trzy punkty w najbliższym meczu mogą wywindować Koronę nawet na czwartą lokatę w tabeli, remis na dziesiątą, porażka sprawi, że Złocisto-Krwiści mogą spaść na ostatnie miejsce w tabeli. Słowem, jak to na początku sezonu, wszystko może się jeszcze wydarzyć, zwłaszcza że sparingi Korony pod wodzą Lettineriego wypadły całkiem obiecująco, bo wszyscy zajęli się tym co trzeba, kiedy już opanowano sytuację w zespole. Dzięki temu Korona z optymizmem patrzy w przyszłość. A ta najbliższa zapowiada się ciekawie, bo już w najbliższy poniedziałek na Kolporter Arenę przyjedzie nieobliczalna Cracovia. Początek meczu o godzinie 18:00, transmisje spotkania w telewizji Eurosport i w Radiu Kielce.

Cracovia także przeszła remont w przerwie letniej. Nowym trenerem Pasów został Michał Probierz, który w zeszłym sezonie imponująco wypadł jako boss Jagielloni Białystok. Jego nowi podopieczni zaczęli sezon w dobrym stylu. Najpierw remis u siebie z Piastem, następnie ważne zwycięstwo na wyjeździe w Gdańsku. Dzięki temu z dorobkiem czterech punktów Cracovia zajmuje piąte miejsce z bilansem bramkowym dwóch goli strzelonych i jednego straconego. Pasy mogą po trzeciej kolejce wylądować nawet na fotelu lidera, do którego tracą dwa punkty, mogą wskoczyć na czwartą lokatę w razie remisu, a porażka może je zepchnąć na czternaste miejsce. Goście z Krakowa mają więc o co walczyć w poniedziałkowym spotkaniu i na pewno nie odpuszczą. Kości będą trzeszczeć!

Starcia Korony Kielce i Cracovii od zawsze należą do bardzo zaciętych i wyrównanych. Oba zespoły mierzyły się ze sobą do tej pory dwadzieścia osiem razy. Minimalnie górą w tej rywalizacji jest ekipa gospodarzy. Korona wygrała dziewięć spotkań, jedenaście razy padał remis, a ośmiokrotnie zwyciężała Cracovia. O dziwo, bilans bramkowy jest zdecydowanie na korzyść Pasów. Korona strzeliła do tej pory w tych pojedynkach dwadzieścia dziewięć goli, drużyna z Krakowa trzydzieści sześć. W poprzednim sezonie pierwsze starcie w Krakowie wygrała drużyna gospodarzy, miażdżąc Koronę aż 6:0, ale w Kielcach Żółto-Czerwoni zrewanżowali się rywalom, wygrywając 3:0.

Czego możemy się spodziewać na boisku w poniedziałek? Oczywiście walki. Obie drużyny lubią zamurować środek pola i szukać kontr skrzydłami lub zagrań długimi podaniami. Charakterystyczne dla drużyn prowadzonych przez trenera Probierza jest jeszcze to, że szukają one najprostszej drogi do celu i osiągają go za wszelką cenę. Korona też udowodniła, że potrafi grać o wszystko. Walka o każdy centymetr boiska, wybiegane kilometry i pozytywna złość nadal są atutami drużyny z Kielc. Obie drużyny skupią się na wykorzystywaniu indywidualnych błędów rywali, licząc na własne zgranie i trochę szczęścia. O losie spotkania zdecydują zapewne detale, takie jak stałe fragmenty lub dobra decyzja o strzale czy prostopadłym podaniu. Mecz nie będzie raczej toczony w zawrotnym tempie, trzeba zatem uważać, na zrywy przeciwnika i nieszablonowe zagrania piłkarzy formacji ofensywnych.

Faworytem meczu, głównie dzięki atutowi własnego boiska, jest Korona. Mając za plecami swoich wiernych fanów Duma Kielc powinna poszukać trzech punktów, bo przecież to Kolporter Arena ma być jej twierdzą. Jeśli ustabilizujemy formę na własnym terenie, będziemy mogli myśleć o naprawdę wysokich lokatach na koniec sezonu, a w najbliższym meczu o zwycięstwie. Patrząc obiektywnie, Korona ma jeszcze jeden atut, który niewielu bierze pod uwagę. Tak naprawdę nikt nie wie, jakie plany ma nowy trener drużyny i w jaki sposób zamierza pchnąć swój zespół na właściwe tory, co uniemożliwia przewidzenie, jak zagramy w danym meczu. Wszyscy liczymy na pozytywną niespodziankę.

Nowy trener, nowe władze drużyny, ale jej serce pozostało takie samo: Mateusz Możdżeń. Środkowy pomocnik Korony nadal jest jej najlepszym zawodnikiem i spaja ze sobą formacje ofensywne z defensywnymi. Większość akcji Korony ma na sobie stempel Mateusza. Ciągle jest pod grą, inteligentnie rozprowadza piłkę, zwalnia i przyspiesza tempo akcji, a jego strzały z dystansu są groźne dla każdego bramkarza. Mateusz jest bardzo pracowitym graczem, gotowym do poświęceń dla drużyny, a jego pozycja w środku pola powoduje, że jest ciągle w centrum uwagi. Od jego dobrej formy będzie zależało zdominowanie środka boiska, co będzie bardzo ważne, jeśli marzymy o trzech oczkach w poniedziałkowym meczu.

kielcenastadion

Trzeci mecz sezonu, drugi na Kolporter Arenie. Porażkę i remis Korona już w tych rozgrywkach odnotowała, pora więc odnieść pierwsze zwycięstwo. Szansa nadarza się wyborna. Własne boisko, dobre nastroje po remisie w Warszawie. Żółto-Czerwoni z wielkimi nadziejami wybiegną w poniedziałek na murawę przy Ściegiennego, a my zasiądziemy na trybunach, by z wiarą w zwycięstwo dopingować Koronę i pomóc naszym ulubieńcom zdobyć komplet punktów i rozpocząć marsz w górę tabeli.

Przedmeczowo: Korona Kielce - Legia Warszawa

Dwa do zera w starciu z Termalicą było drugim zwycięstwem Korony Kielce w grupie mistrzowskiej. Drugim z rzędu i czwartym meczem bez porażki. Od momentu podziału tabeli Korona spisuje się bardzo dobrze, a ofensywny, choć nadal nie najlepszy technicznie futbol, robi pozytywne wrażenie. Jednak, co najważniejsze, ten futbol pociąga za sobą dobre wyniki, a w obecnej sytuacji Korony jest to bardzo istotne. Dobrze też, że kielecki zespół zdołał nareszcie wygrać na wyjeździe, co nie udało się od niepamiętnych czasów poprzedniego wyjazdu na mecz z Bruk-Betem. Dlatego w Kielcach po tej wygranej było więcej powodów do świętowania. Niestety, czas radości dobiegł już końca, a zaczął się czas przygotowania do ostatniego w tym sezonie meczu na Kolporter Arenie. Meczu, który przyciągnie na stadion rekordową liczbę kibiców. Bo już w niedzielę, o godzinie 18:00 na stadion przy Ściegiennego wybiegną dwie ekipy: Korona Kielce i Legia Warszawa. To starcie podwyższonego ryzyka poprowadzi pan sędzia Jarosław Przybył. Czeka nas pojedynek wagi ciężkiej!

Historia starć obu drużyn przemawia za Legią Warszawa. Na dwadzieścia jeden rozegranych meczy klub z Warszawy wygrał aż czternaście, Korona zaledwie pięć, dwa razy odnotowano remis. Podczas tych spotkań padło aż sześćdziesiąt siedem goli. Czterdzieści pięć z nich zdobyła Legia, dwadzieścia dwie Korona. A jednak mimo wszystko Korona może zatrzymać Legionistów w biegu po mistrzostwo. Atut własnego stadionu i dobra dyspozycja sprawiają, że Żółto-Czerwoni mają szansę zdobyć przynajmniej punkt. Przede wszystkim na korzyść Korony działa gra z kontry. Legia rzuci się do ataku, by szybko zdobyć bramkę, a wtedy łatwo można zaskoczyć jej defensywę. Z kolei goście, poprzez prowadzenie gry i lepszą technikę swoich piłkarzy, zapewne zdominują środek pola i będą metodycznie nacierać na kielecką bramkę. Korona może im przeciwstawić swoją waleczność i zaangażowanie.  Jednak mimo różnic klas zespołów w tym meczu stawiam na bramkowy remis.

Legia, korzystając z potknięć Jagielloni Białystok, wskoczyła na pierwsze miejsce w tabeli, z dorobkiem czterdziestu punktów - dwa więcej od Jagi, Lecha i Lechii, które zebrały dotąd po trzydzieści osiem oczek. Ekipa prowadzona przez Jacka Magierę wygrała w tym sezonie dwudziestokrotnie, dziewięć razy remisowała, odnosząc sześć porażek. Sześćdziesiąt dziewięć bramek zdobytych, trzydzieści jeden straconych dobitnie pokazuje, jak dobrą piłkę grają Legioniści w obecnych rozgrywkach. Są zdecydowanie najlepszą drużyną w lidze. W Kielcach będą chcieli wywalczyć trzy punkty, bo tylko one przybliżą ich niechybnie do mistrzostwa kraju.

Korona Kielce zajmuje piąte miejsce, mając na koncie dwadzieścia osiem punktów, dwa więcej niż Wisła Kraków. I tak naprawdę Korona już wie, że piąte miejsce to najwyższa pozycja, na której może zakończyć sezon. Z kolei w najgorszym razie skończą sezon na miejscu szóstym, bo tylko Wisła może jeszcze Żółto-Czerwonych przeskoczyć. Korona w całym obecnym sezonie wygrała czternaście spotkań, pięć razy remisowała, szesnaście razy przegrywała, strzelając w tym czasie czterdzieści siedem goli, tracąc sześćdziesiąt jeden. Mimo pewności, że nie spadną niżej niż na szóste miejsce w tabeli, podopieczni trenera Bartoszka na pewno spróbują powstrzymać Legię przed zapewnieniem sobie tytułu.

Żadna z drużyn Lotto Ekstraklasy nie dysponuje tak dobrymi piłkarzami jak Legia. Wybór tego jednego, kluczowego gracza jest więc ekstremalnie trudny. Stawiam jednak na Vadisa Odjidja – Ofoe. Belgijski pomocnik wyrasta ponad poziom naszej ligi. Jest szybki, świetny technicznie i bardzo kreatywny, a jego bramki bywają przecudnej urody, o czym przekonały się takie tuzy jak Real Madryt czy Borusja Dortmund. Vadis w pojedynkę wygrywać mecze. Tak samo może być w Kielcach, jeśli obrońcy gospodarzy nie zdołają go upilnować.

Korona ma w swoim składzie również kilku ciekawych graczy. Obecnie drużynę ciągnie do przodu Mateusz Możdżeń, który w starciu z Niecieczą świętował swój dwusetny mecz w Ekstraklasie. Uczcił ten fakt cudownym golem z rzutu wolnego i asystą, jednak jego głównym wkładem w grę drużyny jest niesamowita praca w środku pola. Mateusz walczy, podaje, strzela. Od jego dobrej dyspozycji zależy postawa całej drużyny. przeciwko Legii będzie najważniejszym elementem układanki trenera Bartoszka.

Szykuje nam się świetny mecz. Dwie drużyny o ofensywnym stylu gry, obie w dobrej formie, obie maksymalnie zdeterminowane. Czeka nas walka, piękne bramki, kartki i widowiskowe akcje. Nic dziwnego, że na ten przedostatni mecz sezonu, ostatni pojedynek w Kielcach wybiera się tak wielu fanów. Ci, których na stadionie zabraknie, będą zapewne żałować.

Przedmeczowo: Korona Kielce – Wisła Kraków

Kolejny dobry mecz w wykonaniu Korony Kielce. Żółto-Czerwoni skazywani na porażkę w Gdańsku zdołali zdobyć punkt na gorącym terenie i zagrali jak równy z równym ze świetną w tym sezonie Lechią. Losy meczu ważyły się do samego końca i równie dobrze to emocjonujące spotkanie mogło zakończyć się zarówno wygraną gospodarzy, jak i gości. Dzięki punktowi przywiezionemu z nad morza Korona Kielce awansowała na wysokie szóste miejsce, przeskakując w tabeli Pogoń Szczecin i Termalicę Bruk Bet Nieciecza.

Korona goni piątą w tabeli Wisłę Kraków. Los zrządził, że w trzydziestej czwartej kolejce Lotto Ekstraklasy na Kolporter Arenie Żółto-Czerwoni podejmą właśnie Białą Gwiazdę. Przed gospodarzami szansa na kolejny awans, na piątą lokatę, tuż za plecy Lechii Gdańsk. Dlatego w najbliższą środę, bo wtedy właśnie rozegrany zostanie mecz, kieleccy kibice tłumnie zasiądą na trybunach. Punktualnie o godzinie osiemnastej trzydzieści wraz z pierwszym gwizdkiem pana Łukasza Bednarka rozpoczną się kolejne zawody. Oj, zatrzeszczą kości!

Starcia Korony Kielce z Wisłą Kraków od lat należą do najbardziej zaciekłych w naszej lidze. Do tej pory oba zespoły mierzyły się ze sobą dwadzieścia siedem razy, a bilans tych spotkań jest zdecydowanie korzystniejszy dla Białej Gwiazdy. Ekipa z Krakowa wygrała dwanaście dotychczasowych pojedynków, dziewięć razy następował podział punktów, a sześć razy trzy oczka wędrowały na konto Korony Kielce. Bilans bramek w tych starciach wynosi czterdzieści jeden do dwudziestu trzech. Niestety więcej zdobyła ekipa Białej Gwiazdy. Mimo przewagi Wisły w ostatnich latach poziom obu drużyn wyrównał się. Niestety, nie jest to tylko zasługa rozwoju Korony, ale raczej obniżki klasy Wisły, której brakuje dziś piłkarzy takich jak Tomek Frankowski czy Maciej Żurawski. Natomiast Korona pod wodzą trenera Bartoszka rozwinęła się na tyle, żeby stoczyć wyrównany bój z byłymi mistrzami Polski.

Korona i Wisła są bezpośrednimi sąsiadami w tabeli. Prowadzona przez Kiko Ramireza Biała Gwiazda z dorobkiem dwudziestu trzech oczek i ostatniej porażce dwa do zera w Białymstoku zajmuje piąte miejsce w tabeli. Do czwartej Lechii traci już jedenaście punktów, więc tak naprawdę walczy już tylko o utrzymanie swojej pozycji. Po piętach depcze jej przecież Korona Kielce, ze stratą punktu i z dwoma punktami mniej Pogoń i Termalica. Wisła ma póki co ujemny bilans bramowy, czterdzieści sześć do pięćdziesięciu, a w rozegranych do tej pory trzydziestu trzech kolejkach odniosła trzynaście zwycięstw, sześć razy remisowała, a czternaście razy schodziła z boiska pokonana. W meczu z Koroną walczy tylko o to, by pozostać na swojej lokacie, a do tego potrzebuje wygranej lub remisu.

Korona Kielce wisi nad karkiem ekipy z Krakowa niczym katowski topór. Kielczanie po podziale stawki mają na koncie dwadzieścia dwa punkty, oczko mniej od Wisły, oczko więcej od Pogoni i Termalici. Dwanaście zwycięstw, pięć remisów, szesnaście porażek. To bilans spotkań, który pozwala Koronie nadal snuć marzenia o piątym miejscu w lidze na koniec sezonu. Kolejnym plusem na rzecz gospodarzy najbliższego meczu jest to, że wreszcie stabilniej prezentują się w defensywie. Trochę późno, ale udało się okiełznać najsłabszą z formacji Korony w obecnym sezonie. Dzięki temu wyhamował nieco licznik straconych goli i w sumie bilans bramek zatrzymał się na czterdziestu dwóch zdobytych i pięćdziesięciu dziewięciu straconych. W starciu z Wisłą Kraków Żółto-Czerwoni myślą o pierwszej wygranej po podziale tabeli. I wiedzą, że mimo zawirowań na stanowisku trenera są w stanie ten cel osiągnąć.

W tej chwili obaj przeciwnicy środowego pojedynku prezentują jednakowy poziom. Może nawet na ten moment lepszy futbol prezentuje waleczna Korona Kielce. Ekipa ze świętokrzyskiego potrafi groźnie atakować i od pewnego czasu skutecznie bronić, ma atut własnego boiska i nie przegrała ostatnich dwóch spotkań z teoretycznie mocniejszymi od siebie rywalami. Pomimo iż władze klubu już zapowiedziały rozstanie z trenerem Bartoszkiem, ten nie przestał ciężko pracować na rzecz drużyny, wykazując się dużym profesjonalizmem. Dlatego Duma Kielc jest wyraźnym faworytem środowego spotkania i choć walka na boisku będzie bardzo zacięta, to właśnie gospodarze wywalczą skromne, zapewne jednobramkowe zwycięstwo.

Od chwili powrotu do Krakowa Patryk Małecki znowu zaczął straszyć rywali w Ekstraklasie. Skrzydłowy Wisły potrafi być groźny dla każdego. Potrafi strzelać gole (zdobył ich już siedem w całej kampanii), potrafi asystować, dryblować i nie boi się walki o piłkę. Jeśli dodać do tego niezłą szybkość i boiskową inteligencję, mamy jednego z czołowych skrzydłowych całej ligi. Jego wyłączenie będzie priorytetem dla kieleckich defensorów, jeśli mamy liczyć na jakąś zdobycz punktową.

Jedną z postaci odpowiedzialnych za dobrą grę defensywy Korony w ostatnich meczach jest Rafał Grzelak. Obrońca z Kielc jest ostatnio w wybornej formie i stanowi zaporę nie do przejścia dla zawodników rywali. Nie dała mu rady Jagiellonia ani Lechia. Teraz pora na Wisłę. Rafał będzie miał dużo pracy, ale znając jego waleczność i solidność, tym razem też nie pozwoli przeciwnikom poszaleć na jego stronie. Rafał jest defensorem z krwi i kości. Dobrze się ustawia, potrafi czysto odebrać piłkę i uspokoić grę w szeregach defensywy. Jeśli podtrzyma dobrą formę powinien otrzymać dłuższy kontrakt niż do tej pory.

Mecze Korony z Wisłą to już piłkarski klasyk naszej Ekstraklasy. Walka, krew, pot i łzy pozostawiane przez piłkarzy obu drużyn na boisku sprawiły, że kibice naprawdę czekają na te pojedynki. W środę zanosi się na kolejny bój o wszystko, bo żadna z ekip nie zadowoli się podziałem punktów. Wszystko rozegra się na zielonej murawie Kolporter Areny. Dlatego warto, mimo że środowy wieczór niespecjalnie pasuje na termin tak ważnego dla kibiców meczu, pojawić się na trybunach, by głośno dopingować Koronę. Bo naprawdę, Żółto-Czerwoni są tego warci. 

Przedmeczowo: Korona Kielce - Jagiellonia Białystok

Ależ to było spotkanie! Niewiarygodna dawka emocji, trzy rzuty karne, walka, piękne gole, szybkie akcje i wymiana ciosów dwóch równorzędnych rywali. Tak pokrótce można podsumować dobry występ Korony Kielce na gorącym terenie w Poznaniu. Niestety, pomimo brawurowej odwagi i poświęcenia zawodników, nie udało się przywieźć z boiska Lecha nawet punktu. W ten sposób potwierdziły się przedmeczowe oczekiwania specjalistów. Żółto-Czerwoni stawili mocniejszemu i lepiej notowanemu przeciwnikowi zacięty opór, ale mimo wszystko polegli. Wynik 3:2 dla Lecha wstydu fanom i piłkarzom Korony nie przyniósł, ale i tak wszyscy liczymy na to, że w następnych spotkaniach do dobrej gry dołączą zdobycze punktowe. A wcale nie będzie o nie łatwo, bo w grupie mistrzowskiej słabych rywali zwyczajnie nie ma. Dodatkowo w tym najbliższym meczu przyjdzie nam się zmierzyć z jak dotąd najlepszą w całej lidze Jagiellonią Białystok. Ten pojedynek w ramach Żółto-Czerwonych Derbów rozpocznie się już w najbliższy piątek o godzinie 20:30 na zielonej murawie Kolporter Areny przy Ściegiennego w Kielcach. Rekord frekwencji mile widziany.

18254339 810561752435046 612051353 n

Lider kontra ostatnia drużyna grupy mistrzowskiej. Dla Jagielloni prowadzonej twardą ręką przez trenera Michała Probierza jest to kolejna bitwa o utrzymanie fotela lidera kosztem depczących po piętach rywali, dla Korony jest to mecz, który może tylko poprawić sytuację drużyny, bo niżej niż na ósmym miejscu być nie można. Niedawno pisaliśmy, że obie ekipy często mierzyły się ze sobą, czy to w Ekstraklasie, czy na jej zapleczu. Lepsza w tej  rywalizacji ciągle jest Jaga, która wygrała szesnaście z trzydziestu czterech rozegranych meczy, remis padał dotąd siedmiokrotnie, jedenaście razy zwyciężała Korona. Bilans bramkowy tej rywalizacji to pięćdziesiąt jeden do czterdziestu na korzyść zespołu trenera Probierza, a ostatnie stracie obu ekip zakończyło się pewnym zwycięstwem Jagielloni cztery do jednego.

Jagiellonia jest bez wątpienia rewelacją sezonu. Skazywana na początku raczej na walkę o górną ósemkę, przez nikogo nie była typowana na mistrza kraju, który to tytuł wydaje się być co raz bliższy po ostatnim zwycięstwie jeden do zera nad Pogonią Szczecin. Jaga zebrała do tej pory (licząc już po podziale punktacji) trzydzieści trzy punkty, wygrywając dziewiętnaście spotkań, pięć remisując i siedem przegrywając. W tym czasie strzeliła aż pięćdziesiąt siedem bramek, tracąc zaledwie trzydzieści jeden, co pokazuje jak dobrze zorganizowaną jest drużyną. Zagrozić jej mogą już tak naprawdę tylko trzy drużyny: wicelider Lech Poznań, który zebrał trzydzieści jeden punktów, trzecia Legia z trzydziestoma oczkami i czwarta Lechia, która również zebrała dotąd trzydzieści punktów. Walka o mistrza trwa zatem w najlepsze. Czeka nas jeszcze wiele emocji, zanim poznamy zdobywcę trofeum Mistrza Polski.

Korona Kielce po porażce z Lechem zajmuje nadal ósme miejsce w tabeli, z szansami na awans do czołowej piątki, bo Wisła Kraków ma nad nią tylko trzy oczka przewagi, a Pogoń i Termalica zaledwie punkt. Korona w tym sezonie gra nadal w kratkę, ale u siebie była mocna. Ostatnia wpadka przed własną publicznością w meczu z Termalicą poszła już w niepamięć i wszyscy liczymy na zwycięstwo nad Jagą. Do tej pory kielecka drużyna zebrała (licząc już po podziale) dwadzieścia punktów. Wygrała jak dotąd dwanaście spotkań, trzy zremisowała, aż szesnaście przegrała. Ujemny bilans bramkowy świadczy o problemach w defensywie: czterdzieści jeden goli zdobytych i aż pięćdziesiąt osiem straconych. Na swoje nieszczęście Duma Kielc przystąpi do najbliższego meczu poważnie osłabiona. Z powodu kartek nie zagrają Radek Dejmek (osiem żółtych kartoników) i Mateusz Możdżeń (cztery żółte kartki), a przez kontuzję na boisku nie pojawi się najprawdopodobniej Ilijan Micanski.

Jagiellonia, pomimo wyjazdowego meczu jest zdecydowanym faworytem spotkania. Specjaliści wróżą jej łatwe i wysokie zwycięstwo. Jaga ma wszystkie atuty niezbędne do zgarnięcia kompletu punktów. Gra szybką, wyważoną piłkę, opartą na szybkim zdobyciu bramki i zgaszeniu zapędów ofensywnych rywala. Podopieczni trenera Probierza świetnie wykonują stałe fragmenty gry, czy to z narożnika boiska, czy ze środka. Ich ogromną siłą nie jest utrzymywanie się przy piłce, a szybka wymiana podań i natychmiastowy atak. Sposób nie jest ważny, liczy się trafienie do siatki. To sprawia, że zdarza im się zapomnieć i zostawić za dużo miejsca na swoim zapleczu. I w tym właśnie leży cała nadzieja uwielbiającej kontratakować Korony. Nasz typ na ten mecz? Na przekór krytykom korony stawiamy na bramkowy remis.

Litewski napastnik Fedor Cernych rozgrywa fantastyczny sezon. Dwanaście goli w Ekstraklasie, to wynik godny podziwu. Niewielu mamy w lidze takich snajperów, którzy potrafią z taką łatwością zdobywać gole. Jego główną zaletą jest snajperski instynkt. Czasem ma się wrażenie, że piłka szuka jego, a on piłki. Przyciągają się, czego skutkiem są kolejne bramki. A jeśli do tego ,,nosa” dodać niezwykłe umiejętności, jakimi dysponuje Fedor, to mamy napastnika bardzo wysokiej klasy, którego każda drużyna musi się obawiać. Powstrzymanie Litwina będzie głównym zadaniem podopiecznych trenera Bartoszka w piątkowy wieczór.

W Żółto-Czerwonych Derbach zabraknie jednego z bohaterów starcia z Lechem w Poznaniu – Mateusza Możdżenia. A przecież to jego pozycja w drużynie może okazać się kluczową dla losów meczu z Jagą. Pod nieobecność Mateusza jego obowiązki spadną na Jakuba Żubrowskiego, którego drugi raz z rzędu wyróżniamy tytułem kluczowego zawodnika Korony. Kuba ma przed sobą kolejne ciężkie zadanie: powstrzymać świetnych pomocników lidera Lotto Ekstraklasy i spróbować napędzić maszynę gospodarzy do ataku. Liczymy też na jego kąśliwe uderzenia z dystansu. Krótko mówiąc, jeśli wszystko pójdzie po myśli trenera Bartoszka, Kuba będzie centralną postacią piątkowego meczu.

,,Ważne są tylko te dni, które jeszcze przed nami” - zaśpiewamy w piątek o 20:30. Znowu przed nami ważny mecz, ciekawy mecz, spotkanie dwóch ekip z grupy mistrzowskiej. Mecz Korony Kielce. Czy potrzeba czegoś więcej? Żaden prawdziwy kibic nie usiedzi spokojnie w domu, gdy gra jego ukochana drużyna, drużyna potrzebująca wsparcia każdego fana. Więc jeśli chcesz mieć udział w zwycięstwie swojej drużyny, zapraszamy na stadion, zapraszamy przed telewizory i do odbiorników radiowych. Kibicujmy Koronie, by poniesiona naszym dopingiem zdobyła trzy punkty!

Korona Kielce kontra Termalica Bruk –Bet Nieciecza, czyli bój o pierwszą ósemkę Lotto Ekstraklasy

Już w sobotę 22 kwietnia o godzinie 18 na stadionie przy ulicy Ściegiennego w Kielcach rozpocznie się arcyważne spotkanie. W 30 kolejce Lotto Ekstraklasy rywalem kieleckiej Korony będzie Termalica Brukt-Bet Nieciecza.

Mecz zapowiada się fascynująco, ponieważ wygrana zarówno jednym, jak i drugim gwarantuje pewne utrzymanie i możliwość rywalizacji o europejskie puchary.

Pod wodzą trenera Bartoszka Kielczanie na własnym boisku odnieśli komplet zwycięstw. Zawsze walczyli do ostatniej minuty i zostawiali na murawie całe serce. Teraz jak nigdy wcześniej potrzebują Twojego wsparcia!

Nie zastanawiaj się, weź całą rodzinę, znajomych i pomóż piłkarzom osiągnąć nasz wspólny cel. Zamiast siedzieć przed telewizorem lub komputerem, załóż żółto-czerwone barwy i spędź to sobotnie popołudnie na Arenie Kielc.

Po niemal rocznej przerwie na stadion powraca zorganizowany doping, co gwarantuje dodatkowe emocje i na pewno rozgrzeje atmosferę do czerwoności. Niech ten mecz będzie przełomowy dla całych Kielc.

Przypominasz sobie jak przy Ściegiennego zasiadało regularnie ponad 10 tysięcy kibiców? Te czasy mogą wrócić! Wszystko zależy właśnie od Ciebie.

Bilety kupisz przez Internet na stronie http://bit.ly/2ptLoh0, w punktach sprzedaży (http://bit.ly/2oR6pBF) oraz w kasach pod stadionem.

 

Pamiętaj: Sobota, godzina 18, Kolporter Arena.
Obecność obowiązkowa!

 

Przedmeczowo: Korona Kielce – Ruch Chorzów

Mecze na wyjazdach są piętą achillesową drużyny Korony Kielce. Stwierdzenie aż nazbyt oczywiste, jednak po kolejnej porażce, tym razem na terenie Śląska Wrocław aż 3:0, nie sposób pominąć tego faktu tytułem wstępu. Uzasadnionym jest również twierdzenie, że Korona ma w tym sezonie dwa oblicza: słaba na obcych terenach, mocna na Kolporter Arenie. Dlatego z niewypowiedzianą ulgą kibice z Kielc patrzą na terminarz, gdy widzą, że najbliższe spotkanie Żółto-Czerwoni rozegrają u siebie. Ich przeciwnikiem będzie nieobliczalny w ostatnim czasie Ruch Chorzów. Mecz rozpocznie się punktualnie o godzinie 18:00, a zawody poprowadzi mało znany kieleckiej publiczności arbiter, pan Zbigniew Dobrynin.

Historia spotkań obu zespołów nie jest korzystna dla poniedziałkowych gospodarzy. Na dwadzieścia rozegranych pojedynków to Ruch był górą aż dziesięciokrotnie, pięć razy wygrywała Korona, a pięć razy odnotowano remis. Wobec powyższych statystyk trudno się dziwić, że bilans bramkowy obu zespołów również jest korzystny dla zespołu z Chorzowa, a wynosi 30:18.

Na niezdobytą od dawna Kolporter Arenę przyjeżdża trzynasta drużyna tabeli. Drużyna, która zdobyła do tej pory trzydzieści punktów, strzelając trzydzieści sześć goli, tracąc przy tym czterdzieści bramek. Drużyna, która skazywana jest na spadek od samego początku rozgrywek, ponieważ zaczynała sezon z ośmioma, a w końcu czterema punktami ujemnymi. Gdyby nie ten minus, to w poniedziałek Ruch mógłby w razie wygranej przeskoczyć Koronę w tabeli, jednak póki co obie ekipy dzieli pięć oczek. Podopieczni trenera Fornalika w 27 kolejce zremisowali u siebie bezbramkowo z Piastem Gliwice, a poprzednie wyjazdowe spotkanie z Zagłębiem Lubin wygrali skromnie jeden do zera, co traktują jako dobry omen przed wyjazdem do Kielc. Zespół z Chorzowa rzadko w tym sezonie dzieli się punktami z rywalami, bo zaledwie cztery razy remisował, wygrywając przy tym dziesięć spotkań, a przegrywając trzynaście. Goście ostrzą sobie zęby na awans w tabeli, który jest możliwy, jeśli pokonają Koronę na jej terenie. Z kolei chrapkę na przeskoczenie Ruchu ma Piast Gliwice, tracący zaledwie punkt do chorzowian i czekający na jakiekolwiek ich potknięcie.

W okolicach ósmego miejsca zajmowanego przez Koronę Kielce również jest bardzo ciasno. Żółto-Czerwoni z dorobkiem trzydziestu pięciu punktów tracą zaledwie punkt do siódmej Termalik i Pogoni, trzy do Zagłębia Lubin i Wisły Płock. Korona Kielce odniosła w obecnych rozgrywkach jedenaście zwycięstw, zaledwie dwa razy remisowała, ale za to aż czternaście razy odczuła gorycz (często dotkliwych) porażek. Bilans bramkowy podopiecznych trenera Bartoszka to 38:54 na minus. Piłkarze Korony doskonale zdają sobie sprawę, że pozostanie w czołowej ósemce zależy tylko i wyłącznie od nich samych. Czują też, że atut własnego boiska, na którym nie zwykli przegrywać, jest w tej chwili ich największą bronią. Żółto-Czerwoni celują w zwycięstwo na dobry początek Wielkiego Tygodnia.

Korona Kielce jest absolutnym faworytem spotkania. Nie chodzi tylko o atut własnego boiska, ale też o to, że po porażce jest wygłodniała zwycięstwa i rehabilitacji. Dodatkową motywacją jest możliwość awansu siódme miejsce w tabeli na dwa spotkania przed podziałem stawki, a to wielka gratka. Korona na pewno będzie liczyła na szybkie akcje swoich skrzydłowych i szybko strzeloną bramkę, która ustawi mecz. O wyniku zdecydują bez wątpienia indywidualne błędy i przypadek w zamieszaniu w polu karnym albo tuż przed nim.

Jarosław Niezgoda to najlepszy napastnik ekipy z Chorzowa. W tym sezonie strzelił już dziesięć goli i jest bez wątpienia kluczowym graczem w układance trenera Fornalika. Strzelać gość potrafi, to udowodnił już w kilku spotkaniach. Dobrze się ustawia i ma nosa do goli. Poza tym w każdym meczu daje z siebie wszystko: biega, pracuje dla drużyny i walczy. To od niego zaczyna się pressing zespołu z Chorzowa. Bez wątpienia wymagał będzie szczególnej opieki ze strony kieleckich obrońców, żeby nie zdołał zdobyć kolejnych bramek.

Na Kolporter Arenie nie ma sobie równych. Strzela, drybluje, prowadzi swoją drużynę do zwycięstwa. Mowa oczywiście o Jacku Kiełbie. Ryba przed własną publicznością zmienia się w prawdziwego magika. Jego imponujące statystki sprawiły, że stał się najskuteczniejszym zawodnikiem Korony. To w nim pokładamy największe nadzieje na kolejne zwycięstwo na stadionie przy Ściegiennego. Liczymy na to, że będzie w dobrej formie i znowu błyśnie w poniedziałek.

17821077 796565970501291 625295152 n

Cały weekend musimy czekać na rozpoczęcie spotkania. To będzie walka od pierwszej do ostatniej minuty. Ruch też będzie szukał trzech punktów. Obie ekipy są gotowe na wszystko i dlatego czeka nas bardzo ciekawa rywalizacja. I właśnie dlatego warto pojawić się w poniedziałek na Kolporter Arenie, by dopingować naszą ukochaną Koronę. A z naszym wsparciem mecz nie może skończyć się inaczej, jak tylko jej zwycięstwem.

Przedmeczowo: Korona Kielce – Cracovia

I znowu punkty zarobione na Kolporter Arenie zostały natychmiast roztrwonione w wyjazdowym meczu. Kibice, którzy liczyli na to, że tym razem nie będzie powtórki z rozrywki, na pewno odczuwają zawód po wysokiej porażce 4:1w Białymstoku i to mimo prowadzenia 1:0. Na szczęście ekipa trenera Bartoszka ma swoje miejsce w czołowej ósemce, a kolejny mecz gra u siebie. Nadarza się okazja do zdobycia kompletu punktów, a przy okazji do rewanżu za wysoką porażkę w poprzedniej rundzie, bo ten przeciwnik szczególnie upokorzył Koronę, gromiąc ją aż 6:0. Tak, tak. Wszyscy kibice Korony wiedzą, o kogo chodzi. Już w najbliższą niedzielę, punktualnie o 15:30, na murawę przy Ściegiennego wybiegną Korona Kielce i Cracovia. Pora zmazać hańbę porażki z Krakowa przed własną publicznością. Zawody poprowadzi pan Szymon Marciniak.

Obie drużyny zmierzyły się do tej pory dwadzieścia siedem razy. Bilans tych spotkań jest niewiarygodnie zacięty: osiem wygranych Korony i osiem Cracovii, natomiast jedenaście razy oglądaliśmy podział punktów. Jedyne, co przemawia na korzyść niedzielnych gości to liczba zdobytych goli, bo tu mamy różnicę aż dziesięciu bramek (pokłosie ostatniego starcia zespołów), Korona strzeliła dwadzieścia sześć goli, Cracovia trzydzieści sześć.

W tabeli Ekstraklasy Cracovia zajmuje obecnie trzynastą lokatę z dorobkiem dwudziestu siedmiu punktów, tracąc do ósmej Korony pięć oczek. W poprzedniej kolejce Pasy zremisowały jeden do jednego na własnym stadionie z Zagłębiem Lubin, podobnie jak jeszcze wcześniej podzielili się punktami z Arką Gdynia, a trzy kolejki temu przegrali na wyjeździe z Lechią Gdańsk. Nie wygrali też meczu dwudziestej drugiej serii spotkań, bo u siebie zremisowali z Pogonią Szczecin. Smak zwycięstwa poznali ostatnio w dwudziestej pierwszej kolejce, na wyjeździe w Chorzowie, dlatego w Kielcach będą wreszcie chcieli przerwać kiepską serię i zgarnąć komplet punktów. Pasy w obecnych rozgrywkach odnotowały następujące wyniki: pięć razy wygrali, aż dwanaście razy dzielili się punktami z przeciwnikami, osiem razy schodzili z murawy pokonani. O dziwo, Cracovia może pochwalić się dodatnim bilansem bramkowym: w tym sezonie strzeliła 35 goli, tracąc 34. Wygrywając w Kielcach zespół Jacka Zielińskiego ma szansę awansować w górę tabeli, zrównując się punktami z Arką Gdynia, w razie porażki może spaść aż na przedostatnie miejsce, remisując musi się oglądać na wyniki depczących mu po piętach ekip Piasta, Śląska i Ruchu.

Ciekawostka: przed meczem z koroną Kielce aż sześciu graczy zespołu przyjezdnych jest zagrożonych absencją z powodu zebrania czterech żółtych kartek. Są to: Budziński, Brzyski, Piątek, Polczak i nasz dobry znajomy – Piotrek Malarczyk, natomiast w ekipie gospodarzy możemy zobaczyć aż pięciu zagrożonych: Rymaniaka, Markovicia, Grzelaka, Gabovsa i Cebulę. Patrząc na tę statystykę, można stwierdzić jedno: czeka nas ostry mecz, bo piłkarze obu zespołów w środkach nie przebierają.

Korona Kielce, mimo wysokiej porażki z Jagiellonią, utrzymała ósme miejsce w tabeli. Kielczanie w rozegranych dotychczas dwudziestu pięciu meczach zgromadzili 32 punkty, wygrywając dziesięć spotkań, zaledwie dwa razy dzieląc się punktami, ale za to aż trzynaście razy przegrywając. Przeraża liczba straconych przez Żółto-Czerwonych goli: kieleccy bramkarze kapitulowali aż 51 razy! To najgorszy, albo najlepszy pod tym względem wynik w Ekstraklasie, zależy pod jakim kontem na to spojrzeć, bo w tej statystyce nikt z Koroną równać się nie może. Niestety, mniej skuteczni są napastnicy zespołu trenera Bartoszka. Strzelili do tej pory 35 goli, co daje nam w sumie 16 goli na minusie. Na szczęście liczą się przede wszystkim zdobywane punkty, a te przemawiają na korzyść Korony, dzięki czemu nadal mamy szansę piąć się w górę tabeli. W razie wygranej w niedzielę zbliżymy się do Termalici (7 miejsce), mającej cztery oczka przewagi. Ale grupa pościgowa jest znacznie liczniejsza. Po piętach Koronie deptają gracze z Płocka mający tyle samo punktów, podobnie jak dziesiąta Pogoń Szczecin, a jedenasta Arka traci do Korony tylko dwa oczka. Dlatego nie ma sensu rozpatrywać, co się wydarzy w razie remisu czy porażki. Koronę może zadowolić tylko komplet punktów.

Cracovię ciągnie do przodu w tym sezonie trzech graczy: Marcin Budziński, Krzysztof Piątek i kontuzjowany obecnie Miroslav Covilo. W starciu z Koroną ważniejszym ogniwem będzie jednak waleczny Budziński. Polski pomocnik ciężko haruje dla swojej ekipy i walczy o piłkę nawet wtedy, gdy wydaje się być na straconej pozycji. Potrafi dokładnie rozgrywać piłkę, przyspieszać i zwalniać tempo akcji, a także strzelać gole, czego dowodem niech będzie siedem trafień w lidze w obecnych rozgrywkach. Marcin potrafi zdominować środek pola umiejętnie odbierając piłkę i szybko inicjując kontrataki. Jego jedynym minusem jest zbieranie zbyt wielu kartek: ma ich na koncie już tyle samo, co zdobytych goli…

Prawdziwy ból głowy może złapać, gdy chce się wskazać piłkarza Korony zdolnego w pojedynkę przesądzić losy meczu. Kielczanie są w tym sezonie zdecydowanie zbyt nierówni i nie potrafią ustabilizować formy, jednak na Kolporter Arenie można zaryzykować wskazanie Jacka Kiełba. Ryba w ostatnich dwóch meczach u siebie strzelił po dwa gole i ciągnął swoją drużynę do wygranych. Jeśli tylko będzie zdolny do gry, Jacek może znowu strzelać i szaleć na skrzydle. Siedem zdobytych goli w obecnych rozgrywkach, ochota na więcej i niebanalne umiejętności dają nadzieję, że skrzydło na którym zagra, będzie naprawdę niebezpieczne. Jacek potrafi kiwać, asystować, strzelać a przede wszystkim przyprawiać rywali o białą gorączkę swoimi niezmordowanymi rajdami. Jeśli zagra na swoim poziomie, jest w stanie znowu zapewnić Koronie komplet punktów.

Jest wiele powodów, dla których niedzielne spotkanie zapowiada się arcyciekawie. Będzie to starcie dwóch niezwykle walecznych drużyn, bazujących na grze z kontry i nie lubiących dłużej grać piłką. O wyniku może zdecydować to, że Korona gra u siebie, ale ważniejsza będzie dyspozycja dnia i wystrzeganie się błędów przy stałych fragmentach i przypadkowych akcjach. Kluczowe może okazać się utrzymanie nerwów na wodzy na tyle, by kończyć mecz w jedenastu. Faworyta w tym pojedynku nie ma, bo wskazywanie go byłoby wróżeniem z fusów. Jednak serce kibica podpowiada, że magia niezdobytej od dawna Kolporter Areny będzie wystarczająca do wywalczenia kompletu punktów przez Koronę Kielce.

17309882 782861701871718 1754728480838435915 n

Korona Kielce vs Górnik Łęczna - o stylu nikt nie będzie pamiętał

"Zwycięzców się nie osądza" - to zdanie chyba najlepiej opisuje wydarzenia, których świadkami byliśmy w miniony piątek na Kolporter Arenie. Bo choć mecz tylko chwilami przypominał widowisko na ekstraklasowym poziomie, zresztą z obu stron, to jednak cenne trzy punkty, przybliżające nas na ostatniej prostej do grupy mistrzowskiej, zostały w Kielcach. Przyznajmy to - dzięki niespodziewanie dużej dawce szczęścia, ale za kilka kolejek nikt o stylu nie będzie pamiętał. Liczą się tabela i punkty, a te po raz kolejny zasiliły nasze konto po zwycięstwie na własnym terenie.

Jak zostało już powiedziane, wydarzenia boiskowe pozostawiały wiele do życzenia. Wystarczy powiedzieć, że do przerwy mogliśmy oglądać tylko jeden celny strzał po stronie gospodarzy, goście nie trafili w światło bramki nawet raz.

W przypadku kielczan sytuacja zmieniła się po otrzymaniu drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartki przez Javiera Hernandeza. Korona uwierzyła, że coś jeszcze może w tym meczu ugrać. Obudził się Jacek Kiełb, który przyzwyczaił nas do bycia aktywnym na połowie przeciwnika. Milan Borjan uratował nam stratę drugiego gola w sytuacji sam na sam z Bartoszem Śpiączką. Podobać mógł się Mateusz Możdżeń zastępujący kontuzjowanego Bartosza Rymaniaka. Asystę w swoim debiucie w żółto-czerwonych barwach zaliczył Jakub Żubrowski. Tak więc te przebłyski porządnego futbolu były, po prostu było ich za mało na efektowną grę, wystarczająco jednak na wygraną z zamykającym tabelę Górnikiem Łęczna.

Przed nami trudny mecz z Jagiellonią, w dodatku na wyjeździe, co ostatnio nie jest naszą mocną stroną. Tym bardziej cieszą te trzy punkty, nieważne, w jaki sposób wywalczone. Bez nich ewentualne potknięcie w spotkaniu z Jagą skutecznie ostudziłyby marzenia o górnej ósemce, która obecnie jest jak najbardziej w zasięgu Korony Kielce.

Subskrybuj to źródło RSS

Zawodnicy

Log in or create an account