log in

Felietony

Trzeba nam wiary i zaufania!

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Cofnijmy się trochę w czasie. Dokładnie do początku obecnego sezonu. Pięknie weszliśmy w ligę, odnotowując zwycięstwa z Jagiellonią i Zagłębiem, a tym samym zamykając na chwilę usta tym, którzy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem jakiegokolwiek meczu mówili, że tak złej kadrowo Korony dawno nie było, że już można żegnać się z Ekstraklasą. My, Kielczanie, nigdy nie przejmowaliśmy się tego typu gadkami, znosimy je co roku, udowadniając na boisku, że jednak na tę ligę zasługujemy.

Ale te fatalistyczne rokowania miały gdzieś swój początek. Prawdą jest przecież, że Koronę opuściło wielu znaczących zawodników z Pawłem Golańskim i Jackiem Kiełbem na czele, potem oferta z gatunku tych nie do odrzucenia zabrała nam Piotrka Malarczyka. Trener Brosz podjął się zadania trudnego i choć nigdy nie nazwalibyśmy tego sławetnym już „reanimowaniem trupa”, to nasz skład wyglądał wtedy niepewnie i to są fakty.

Były momenty, które chcielibyśmy wyrzucić z pamięci, były też takie, które na dobre zapisały się w historii klubu, jak choćby zwycięstwo przy Łazienkowskiej. Tę sinusoidę wyników odzwierciedlało nasze zmienne miejsce w tabeli.

Trener Brosz i chłopaki z naszej drużyny wykonali kawał dobrej roboty. Potrafiliśmy być mistrzami wyjazdów i najszczelniejszą defensywą ligi. Wszystko zaczęło się dobrze układać. Za mało jednak było w tym dramatyzmu. W przerwie opuścił nas jeden z filarów tej skutecznej linii obrony – Maciek Wilusz, odszedł też Krzysiek Kiercz. Nasza defensywa się posypała i naprędce trzeba było sklecić nową. Znowu pod górkę. Przyszedł Diaw, w którego nie wierzyliśmy nawet my – wieczni optymiści, Wierchowcow oraz Rymaniak, o którym aż za dużo się w Ekstraklasie mówi, niekoniecznie w superlatywach. A jednak chłopaki dają radę, mimo że dopiero zaczynają się ze sobą zgrywać.

Wiosną odwróciły się proporcje. Więcej strzelamy i więcej goli tracimy. Plusy i minusy, jak wszędzie. Ale mamy dwóch solidnych bramkarzy i napastnika, który w końcu otworzył w Kielcach worek z bramkami. Potrafimy roztrwonić dwubramkowe prowadzenie i odrobić taką samą stratę, potrafimy wygrywać na własnym boisku w pięknym stylu, czyli robić to, za czym tak bardzo tęskniliśmy jesienią.

Ludzie, pamiętajmy, co było na początku sezonu – tekst o tym, że utrzymanie to główny cel, wydawał się wtedy wysoce prawdziwy. Pewnie, że jeszcze nie mamy tego utrzymania w kieszeni, w dolnej części tabeli nikt tej pewności nie ma, ale na ocenę przyjdzie czas po sezonie.

Mamy jeszcze dwa mecze u siebie, z Piastem niespodziewanie bijącym się o mistrzostwo, z którym jesienią wygraliśmy na jego terenie i z zamykającym tabelę Górnikiem, gdzie tamtejsi kibice pożegnali jednego z naszych ulubieńców – trenera Leszka Ojrzyńskiego – słowami: "Hej Ojrzyński zwijaj graty i z Korony zbieraj szmaty". Klub nas potrzebuje, potrzebuje naszego wsparcia, naszej obecności i dopingu. Jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji, dwa mecze u siebie, tylko jeden na obcym terenie. Pokażmy, że Korona Kielce może na nas liczyć. Nam, kibicom, trzeba teraz wiary i zaufania do tego, co robi trener Brosz. Daliśmy mu to zaufanie na początku sezonu i nas nie zawiódł, wyciągnął z naszej drużyny to, co najlepsze, z każdego z chłopaków. Teraz pora na nas i na to, byśmy się trenerowi odwdzięczyli. Kibice, wszyscy na Piasta!

Aneta Grabowska

Niepoprawna optymistka, wierzy, gdy inni już przestali. Humanistka - to wiele o niej mówi. Nierzeczowa, nieobiektywna, zakochana w Koronie miłością romantyczną. Łukasz Sierpina znajduje się na podium jej ulubionych piłkarzy – między Gerrardem i Owenem.

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Zawodnicy

Log in or create an account