Korona Kielce żegna Trenera przez duże "T"
- Napisała Aneta Grabowska
- Dział: Felietony
- Czytany 5556 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Po kolejnym porządnym w wykonaniu kielczan meczu, Korona Kielce uległa Legii 0:1. Chociaż nie udało się urwać punktów warszawiakom walczącym o tytuł Mistrza Polski, to Koroniarze walczyli jak równy z równym, a gdyby nie błąd sędziowski w postaci nieuznanej bramki, spotkanie zakończyłoby się remisem. Taka jest piłka i błędy sędziów także są w nią wpisane. Naszym zdaniem był to mecz na remis ze wskazaniem na gości, bo trzeba też przyznać, że Legioniści kilka razy stworzyli poważne zagrożenie pod bramką dobrze dysponowanego Milana Borjana.
Był to ostatni mecz na Kolporter Arenie dla trenera Macieja Bartoszka, który poprowadzi zespół jeszcze w ostatnim, wyjazdowym meczu sezonu. Nikomu chyba nie trzeba przypominać, że zarówno kibice, jak i zawodnicy uważają, że to błąd, że Bartoszek i Kielce to naprawdę zgrany duet, w dodatku poparty wynikami. Istnieje jednak coś takiego jak "wizja" nowego właściciela i nawet jeśli jest ona zrozumiała tylko dla niego samego, reszta musi przełknąć tę gorzką pigułkę. Wizja to wizja, z nią się nie dyskutuje. Cieszy jednak fakt, że po raz pierwszy od dawna Korona Kielce żegna Trenera w sposób należyty. Był szpaler, oficjalne podziękowania, kwiaty, okazjonalne koszulki i wsparcie trybun. Było wzruszenie spychające wczorajszy wynik na dalszy plan. Momentem, który chyba najdobitniej pokazuje stosunek ludzi w Kielcach do Macieja Bartoszka był ten, kiedy po meczu kibice zaczęli ubierać Trenera w koroniarskie szaliki, okazując szacunek i doceniając jego pracę i wpływ na drużynę.
Jeśli już rozstawać się z kimś takim jak Bartoszek, to właśnie w taki sposób. Pewien niesmak i poczucie niesprawiedliwości pozostaną, ale myślę, że mimo wszystko Trener czuje, że zdecydowana większość kielczan naprawdę chciała dalszej z nim współpracy i mimo wszystko zachowa w pamięci także te dobre wspomnienia związane z Koroną. Maciej Bartoszek schodzi ze sceny z podniesioną głową, z wynikami, które go bronią, w atmosferze poparcia ze strony kibiców i zawodników, ze świadomością, że gdyby to od nich zależało, Kielc nie opuściłby jeszcze długo. Niestety, wzniosłe hasła, że klub tworzą przede wszystkim kibice, po raz kolejny tracą znaczenie przy podejmowaniu istotnych dla klubu decyzji. Jeśli to jest porażka, to na pewno nie jego. To ktoś w Kielcach może kiedyś dojść do spóźnionego wniosku, że ta decyzja była błędem.
Aneta Grabowska
Niepoprawna optymistka, wierzy, gdy inni już przestali. Humanistka - to wiele o niej mówi. Nierzeczowa, nieobiektywna, zakochana w Koronie miłością romantyczną. Łukasz Sierpina znajduje się na podium jej ulubionych piłkarzy – między Gerrardem i Owenem.