log in

Felietony

Co się stało z Bandą Świrów?

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

 Są wśród nas – Koroniarzy – różne postawy. Jedni nie chcą już męczyć tematu Bandy Świrów, wspierając tym samym hasło „Nowa Korona. Wasza Korona”. Inni wciąż tęsknią za tamtym okresem, a są i tacy, którzy twierdzą, że czasy Korony Ojrzyńskiego zostały zmitologizowane i przypisuje się im przesadną wartość – już wcześniej zajęliśmy przecież 5. miejsce i to bez pomocy charyzmatycznego trenera z Ciechanowa. Nie ma wśród nas jednak chyba nikogo, kto nie czuł dumy wtedy, gdy na nasz klub z respektem spoglądała cała piłkarska Polska. Ale o tym było już niejeden raz, może dlatego ojrzyńska telenowela wielu z nas się już znudziła.

Dziś sprawdźmy, co się stało z Bandą Świrów. Gdzie są waleczni chłopcy z Areny Kielc? Jak im się wiedzie? Przyjrzyjmy się każdemu z osobna, tak jak jeden po drugim odchodzili z naszej utopii Ci, którzy stworzyli jeden z piękniejszych okresów w historii klubu.

O Leszku Ojrzyńskim, architekcie naszej Bandy,  jest ostatnio głośno za sprawą jego zwolnienia z Podbeskidzia. Kolejna niezrozumiała decyzja kolejnego „kompetentnego” zarządu. Nie rozumieją tego kibice, nie rozumie sam Trener, któremu nie pozwolono nawet dograć sezonu do końca. Deja vu. Ludzkie oblicze sportu, które bez wątpienia uosabia postać Leszka Ojrzyńskiego, ponownie przegrało batalię o humanizację stosunków w sporcie z układzikami.

W czasach Korony Ojrzyńskiego w bramce niezmiennie stał doświadczony, trudny do zastąpienia Zbyszek Małkowski. Ten, który bronił kibiców przed policją stadionową. Ten, który miał na swym koncie kilka niepotrzebnych, głupich zwyczajnie, czerwonych kartek. I ten, któremu zawsze je wybaczano – za postawę, za charakter, za kieleckie serducho. Dziś kłóci się on z włodarzami klubu o respektowanie kontraktu podpisanego przez poprzedni zarząd. I nikt nie pamięta już o tym, co było dawniej.

Do Bielska poza Trenerem Ojrzyńskim trafiło jeszcze trzech naszych chłopaków – Artek Lenartowski, Pavol Stano i Maciek Korzym, którego Aco Vukovic jeszcze w Koronie określił jako „serce i duszę tego zespołu”. O ile Kaka miał problemy z przebiciem się do pierwszego składu Górali, to już dwóm pozostałym zdarzały się regularne występy. Popularny w Kielcach Panocek – ten, który będąc obrońcą, strzelił w naszych barwach dwa gole Śląskowi – po przejściu do Podbeskidzia i nam prawie odebrał 3 punkty, umieszczając piłkę w siatce Cerniauskasa. W tym samym meczu obejrzał czerwoną kartkę i wielu z nas z pewnością pomyślało wtedy, że dobrze się stało – radość jego po bramce przesadną bowiem była. Z Korzymem sprawa wygląda trochę inaczej – i on w ostatnim meczu strzelił nam gola, w dodatku odbierającego dwa punkty, być może właśnie te, których zabrakło przy awansie do górnej ósemki. W jego reakcji nie dostrzegliśmy jednak radości, a pomeczowe kulisy upewniły nas, że Maciek serce zostawił w Kielcach. Pytanie, co będzie z nim teraz, gdy szeregi Górali opuścił ich mentor, a Korzyma wciąż wiąże intratny kontrakt, co od początku wielu się nie podobało.

O Tomku Lisowskim, mocno związanym emocjonalnie z Trenerem Ojrzyńskim, jeszcze nie tak dawno mówiono, że może wrócić do Korony. Pomysł ten nie znalazł jednak poparcia w osobie Ryszarda Tarasiewicza, w związku z czym obecnie oglądamy go w borykającym się nieustannie z problemami pierwszoligowym Widzewie Łódź. Biorąc pod uwagę ostatnie kontuzje Tomka, ciężko stwierdzić, czy odmówienie mu powrotu do żółto-czerwonych barw było słuszne, ale skoro miejsce w klubie znajduje się choćby dla Moussy…

Nie sposób nie wspomnieć także o ikonie charakterności naszego zespołu – Kamil „Kuzi” Kuzera, Koroniarz z krwi i kości. W jego przypadku wszystko skończyło się dobrze – kilka tygodni temu zakończył karierę, ale pozostaje w klubie, by zająć się scoutingiem. I tu na uwagę zasługuje jeden ważny szczegół – Kuzi jeszcze przed decyzją o zakończeniu kariery mówił, że zgodzi się na obniżenie wynagrodzenia, byle zostać w Koronie. Jak na kapitana przystało. Jak przystało na kogoś, kto Koronę nosi w sercu.

I zarzuci ktoś może, że w tekście za dużo patosu, że tylko dobre chwile się wspomina. Pewnie, ale chwil takich próżno szukać w Koronie Tarasiewicza. Inni ludzie, inna mentalność, swoiste multikulti. Doświadczony trener, któremu niewiele można zarzucić,  transfer Carlosa jednym z najlepszych w ostatnich sezonach, technika Kapo do pozazdroszczenia przez wielu Legionistów czy Lechitów, a jednak atmosfera już nie ta. I w tym momencie, gwoli podsumowania, zacytujmy słowa Jacka Kiełba, wypowiedziane po zwolnieniu Trenera Ojrzyńskiego: „Trener nie stworzył w szatni rodzinnej atmosfery, on praktycznie stworzył rodzinę - nie tylko między zawodnikami, ale też między sztabem szkoleniowym i kibicami”. Nic dodać, nic ująć.

Ostatnio zmienianyponiedziałek, 15 czerwiec 2015 17:21
Aneta Grabowska

Niepoprawna optymistka, wierzy, gdy inni już przestali. Humanistka - to wiele o niej mówi. Nierzeczowa, nieobiektywna, zakochana w Koronie miłością romantyczną. Łukasz Sierpina znajduje się na podium jej ulubionych piłkarzy – między Gerrardem i Owenem.

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Zawodnicy

Log in or create an account