log in

Wpisy

Przedmeczowo: Termalica – Korona Kielce

Korona zwycięska! Po niezwykle emocjonującym spotkaniu, obfitującym w bramki, walkę i złośliwości Żółto-Czerwoni pokonali Białą Gwiazdę trzy do dwóch. Malkontenci mogą sobie mówić, że gospodarze nie zasłużyli na komplet punktów, bo gol na dwa do dwóch, a później rzut karny dla Korony były mocno kontrowersyjne, ale prawda jest taka, że podopieczni trenera Bartoszka zagrali kolejne dobre zawody. Po raz kolejny możemy zachodzić w głowę, co najlepszego robi zarząd klubu, rezygnując ze współpracy z Maciejem Bartoszkiem. Od dawna nie mieliśmy takiego zespołu. Piłkarze walczą o każdy centymetr boiska, piłkarze są zdeterminowani, nie odpuszczają rywalom nawet na krok, a dla Korony są zdecydowani zostawić zdrowie na boisku. Pozytywne efekty pracy trenera Bartoszka są tak widoczne, że aż dziw bierze, że zdecydowano się pożegnać go tak łatwo, choć wycisnął ze swoich piłkarzy to, co najlepsze. Czy ktoś zdoła zastąpić obecnego szkoleniowca Dumy Kielc? Będzie bardzo ciężko…

Ale sezon jeszcze się nie skończył i dywagacje na temat nowego trenera nie mają sensu. Przed nami jeszcze trzy spotkania, z których trzeba wycisnąć jak najwięcej, by utrzymać wysoką, piątą lokatę w tabeli Lotto Ekstraklasy, bo Wisła, Pogoń i Termalica depczą nam po piętach (wygrana z Termalicą po zwycięstwie WK pozwoli utrzymać 5.lokatę). A najbliższy mecz rozegramy właśnie z ekipą z Niecieczy. Kolejne wyjazdowe spotkanie Korona stoczy już w poniedziałek o godzinie 18:00, a poprowadzi je znany już kibicom w Kielcach Zbigniew Dobrynin.

Ostatnie spotkanie obu zespołów miało miejsce w trzydziestej kolejce Ekstraklasy, tuż przed podziałem tabeli na dwie części. Rozegrane zostało na Kolporter Renie, a dosyć zaskakująco wygrała je ekipa z Niecieczy, skromnie bo jeden do zera. A jednak poprzedni wyjazdowy pojedynek trzy do jednego wygrała Korona Kielce i było to ostatnie jak dotąd zwycięstwo Żółto-Czerwonych na obcym stadionie. Ogólnie obie ekipy mierzyły się ze sobą zaledwie pięć razy. Dwa razy wygrywała Korona, dwa razy Termalica, raz podzieliły się punktami. W ciągu tych pięciu spotkań padło sześć goli, z czego cztery zdobyła Korona.

Zarówno Korona, jak i Termalica z niemałym trudem i nie bez pomocy losu wywalczyły sobie miejsce w czołowej ósemce, ale już po zajęciu upragnionych lokat w górnej części tabeli lepiej radzi sobie zespół ze stolicy województwa Świętokrzyskiego. Po podziale tabeli Żółto-Czerwoni tylko w jednym meczu nie zdobyli punktu, przegrywając w Poznaniu, potem przyszły remisy z Jagiellonią i Lechią Gdańsk oraz w końcu wygrana nad Białą Gwiazdą. Dzięki temu Korona uplasowała się na piątej pozycji z dwudziestoma pięcioma punktami w dorobku, tracąc do czwartej Lechii niemożliwe do odrobienia dwanaście punktów, nad szóstą Wisłą mając trzy oczka zapasu, po trzy nad Pogonią i Termalicą (info sprzed rozpoczęcia kolejki). W sumie po trzydziestu czterech rozegranych kolejkach Korona ma na koncie trzynaście wygranych, pięć remisów i szesnaście porażek. W tym okresie podopieczni trenera Bartoszka strzelili czterdzieści pięć bramek, tracąc sześćdziesiąt jeden. Żeby być pewnymi utrzymania piątej lokaty kieleccy piłkarze muszą wygrać.

Termalica zajmuje po trzydziestu czterech kolejkach ósmą lokatę z dorobkiem dwudziestu dwóch punktów. Do tej pory zespół z Niecieczy wygrał dwanaście spotkań, siedem razy remisował, piętnaście przegrywał. Bilans bramkowy trzydziestu dwóch goli zdobytych i pięćdziesięciu straconych sugeruje, że Słonie mają przeciętny atak i średnią defensywę. Do awansu na wyższe miejsce potrzeba im wygranej na własnym terenie. Ostatni mecz ligowy zremisowali na wyjeździe z Pogonią Szczecin.

Pomijając fakt gry na wyjeździe, Korona ma wszelkie atuty, by wygrać poniedziałkowe spotkanie. Termalica nie ma w składzie ani wybitnych zawodników ofensywnych, ani obrońców, a kłopoty z obsadą fotela trenera nie poprawiają ich sytuacji. Termalica traci sporo goli, nie strzelając ich zbyt wiele. Ich mocną stroną nie są ani szybkie kontry, ani gra skrzydłami, ani atak pozycyjny. Nie wykonują groźnych stałych fragmentów, nie zdobywają zbyt wielu goli z dystansu. Z kolei Korona potrafi zarówno zdobywać gole po stałych fragmentach gry, mają piłkarzy, którzy w pojedynkę odmieniają spotkania. Świetnie kontratakują, ich ataki są dla rywali nieprzewidywalne. Od pewnego czasu solidniej wygląda też obrona Żółto-Czerwonych. Pomimo braku pauzującego Jakuba Żubrowskiego przemawia za nimi forma ostatnich spotkań. Korona ma niepowtarzalną szansę przełamać passę spotkań bez wygranej na wyjeździe. Wydaje się, że tym razem powinno się jej to udać i po wyrównanym meczu goście wywiozą z wyjazdu skromne jeden do zera lub dwa do jednego.

Termalica mimo przeciętnego poziomu ma kilku groźnych zawodników. Jednym z nich jest Vladislavs Gutkovskis. Łotewski napastnik zdobył do tej pory osiem goli dla swojej drużyny. Potrafi znaleźć się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Jest niebezpieczny w powietrzu, potrafi strzelać gole głową i obiema nogami. Dysponuje też niezłą szybkością i potrafi wymknąć się pilnującym go obrońcom. Chwila nieuwagi i Korona będzie miała z nim kłopoty.

Odpowiedzią Korony na ofensywne zapędy Termalici będzie dobrze zorganizowana defensywa. Jej głównodowodzącym będzie kapitan zespołu – Radek Dejmek. Czeski stoper od dłuższego czasu jest prawdziwą ostoją drużyny, jej dobrym duchem. Nie tylko skutecznie broni, ale potrafi też strzelić gola po stałym fragmencie, jak w meczu z Wisłą. Mądrze się ustawia, dobrze gra głową, potrafi bez niepotrzebnych przewinień odbierać piłkę, ale przede wszystkim świetnie dyryguje partnerami. To od niego trener Bartoszek zaczyna ustawianie formacji obrony. Jego dobra postawa pozwoli Koronie zachować spokój w tyłach, a dzięki temu lepszą pozycję startową na początku meczu.

Korona nie przegrała od trzech spotkań. Drużyna trenera Bartoszka ma szansę umocnić się na piątej pozycji w tabeli, dzięki czemu będzie mogła kontrolować przebieg innych pojedynków. Szansa na drugie zwycięstwo z rzędu jest naprawdę duża i Korona czuje, że może zgarnąć trzy punkty, przełamując wyjazdową niemoc. Bo tylko ta niemoc spędza sen z powiek trenera Bartoszka. 

Przedmeczowo: Korona Kielce – Wisła Kraków

Kolejny dobry mecz w wykonaniu Korony Kielce. Żółto-Czerwoni skazywani na porażkę w Gdańsku zdołali zdobyć punkt na gorącym terenie i zagrali jak równy z równym ze świetną w tym sezonie Lechią. Losy meczu ważyły się do samego końca i równie dobrze to emocjonujące spotkanie mogło zakończyć się zarówno wygraną gospodarzy, jak i gości. Dzięki punktowi przywiezionemu z nad morza Korona Kielce awansowała na wysokie szóste miejsce, przeskakując w tabeli Pogoń Szczecin i Termalicę Bruk Bet Nieciecza.

Korona goni piątą w tabeli Wisłę Kraków. Los zrządził, że w trzydziestej czwartej kolejce Lotto Ekstraklasy na Kolporter Arenie Żółto-Czerwoni podejmą właśnie Białą Gwiazdę. Przed gospodarzami szansa na kolejny awans, na piątą lokatę, tuż za plecy Lechii Gdańsk. Dlatego w najbliższą środę, bo wtedy właśnie rozegrany zostanie mecz, kieleccy kibice tłumnie zasiądą na trybunach. Punktualnie o godzinie osiemnastej trzydzieści wraz z pierwszym gwizdkiem pana Łukasza Bednarka rozpoczną się kolejne zawody. Oj, zatrzeszczą kości!

Starcia Korony Kielce z Wisłą Kraków od lat należą do najbardziej zaciekłych w naszej lidze. Do tej pory oba zespoły mierzyły się ze sobą dwadzieścia siedem razy, a bilans tych spotkań jest zdecydowanie korzystniejszy dla Białej Gwiazdy. Ekipa z Krakowa wygrała dwanaście dotychczasowych pojedynków, dziewięć razy następował podział punktów, a sześć razy trzy oczka wędrowały na konto Korony Kielce. Bilans bramek w tych starciach wynosi czterdzieści jeden do dwudziestu trzech. Niestety więcej zdobyła ekipa Białej Gwiazdy. Mimo przewagi Wisły w ostatnich latach poziom obu drużyn wyrównał się. Niestety, nie jest to tylko zasługa rozwoju Korony, ale raczej obniżki klasy Wisły, której brakuje dziś piłkarzy takich jak Tomek Frankowski czy Maciej Żurawski. Natomiast Korona pod wodzą trenera Bartoszka rozwinęła się na tyle, żeby stoczyć wyrównany bój z byłymi mistrzami Polski.

Korona i Wisła są bezpośrednimi sąsiadami w tabeli. Prowadzona przez Kiko Ramireza Biała Gwiazda z dorobkiem dwudziestu trzech oczek i ostatniej porażce dwa do zera w Białymstoku zajmuje piąte miejsce w tabeli. Do czwartej Lechii traci już jedenaście punktów, więc tak naprawdę walczy już tylko o utrzymanie swojej pozycji. Po piętach depcze jej przecież Korona Kielce, ze stratą punktu i z dwoma punktami mniej Pogoń i Termalica. Wisła ma póki co ujemny bilans bramowy, czterdzieści sześć do pięćdziesięciu, a w rozegranych do tej pory trzydziestu trzech kolejkach odniosła trzynaście zwycięstw, sześć razy remisowała, a czternaście razy schodziła z boiska pokonana. W meczu z Koroną walczy tylko o to, by pozostać na swojej lokacie, a do tego potrzebuje wygranej lub remisu.

Korona Kielce wisi nad karkiem ekipy z Krakowa niczym katowski topór. Kielczanie po podziale stawki mają na koncie dwadzieścia dwa punkty, oczko mniej od Wisły, oczko więcej od Pogoni i Termalici. Dwanaście zwycięstw, pięć remisów, szesnaście porażek. To bilans spotkań, który pozwala Koronie nadal snuć marzenia o piątym miejscu w lidze na koniec sezonu. Kolejnym plusem na rzecz gospodarzy najbliższego meczu jest to, że wreszcie stabilniej prezentują się w defensywie. Trochę późno, ale udało się okiełznać najsłabszą z formacji Korony w obecnym sezonie. Dzięki temu wyhamował nieco licznik straconych goli i w sumie bilans bramek zatrzymał się na czterdziestu dwóch zdobytych i pięćdziesięciu dziewięciu straconych. W starciu z Wisłą Kraków Żółto-Czerwoni myślą o pierwszej wygranej po podziale tabeli. I wiedzą, że mimo zawirowań na stanowisku trenera są w stanie ten cel osiągnąć.

W tej chwili obaj przeciwnicy środowego pojedynku prezentują jednakowy poziom. Może nawet na ten moment lepszy futbol prezentuje waleczna Korona Kielce. Ekipa ze świętokrzyskiego potrafi groźnie atakować i od pewnego czasu skutecznie bronić, ma atut własnego boiska i nie przegrała ostatnich dwóch spotkań z teoretycznie mocniejszymi od siebie rywalami. Pomimo iż władze klubu już zapowiedziały rozstanie z trenerem Bartoszkiem, ten nie przestał ciężko pracować na rzecz drużyny, wykazując się dużym profesjonalizmem. Dlatego Duma Kielc jest wyraźnym faworytem środowego spotkania i choć walka na boisku będzie bardzo zacięta, to właśnie gospodarze wywalczą skromne, zapewne jednobramkowe zwycięstwo.

Od chwili powrotu do Krakowa Patryk Małecki znowu zaczął straszyć rywali w Ekstraklasie. Skrzydłowy Wisły potrafi być groźny dla każdego. Potrafi strzelać gole (zdobył ich już siedem w całej kampanii), potrafi asystować, dryblować i nie boi się walki o piłkę. Jeśli dodać do tego niezłą szybkość i boiskową inteligencję, mamy jednego z czołowych skrzydłowych całej ligi. Jego wyłączenie będzie priorytetem dla kieleckich defensorów, jeśli mamy liczyć na jakąś zdobycz punktową.

Jedną z postaci odpowiedzialnych za dobrą grę defensywy Korony w ostatnich meczach jest Rafał Grzelak. Obrońca z Kielc jest ostatnio w wybornej formie i stanowi zaporę nie do przejścia dla zawodników rywali. Nie dała mu rady Jagiellonia ani Lechia. Teraz pora na Wisłę. Rafał będzie miał dużo pracy, ale znając jego waleczność i solidność, tym razem też nie pozwoli przeciwnikom poszaleć na jego stronie. Rafał jest defensorem z krwi i kości. Dobrze się ustawia, potrafi czysto odebrać piłkę i uspokoić grę w szeregach defensywy. Jeśli podtrzyma dobrą formę powinien otrzymać dłuższy kontrakt niż do tej pory.

Mecze Korony z Wisłą to już piłkarski klasyk naszej Ekstraklasy. Walka, krew, pot i łzy pozostawiane przez piłkarzy obu drużyn na boisku sprawiły, że kibice naprawdę czekają na te pojedynki. W środę zanosi się na kolejny bój o wszystko, bo żadna z ekip nie zadowoli się podziałem punktów. Wszystko rozegra się na zielonej murawie Kolporter Areny. Dlatego warto, mimo że środowy wieczór niespecjalnie pasuje na termin tak ważnego dla kibiców meczu, pojawić się na trybunach, by głośno dopingować Koronę. Bo naprawdę, Żółto-Czerwoni są tego warci. 

Przedmeczowo: Lechia Gdańsk – Korona Kielce

Dziwne koleje losu… Korona Kielce po ciekawym i rozegranym po raz kolejny w dobrym stylu meczu przeciwko Jagielloni Białystok i wywalczonym punkcie traci trenera, który zdołał wprowadzić drużynę do górnej części tabeli i który tchnął w szatnię nowego ducha. Dla kibiców i piłkarzy ta decyzja jest prawdziwym szokiem. Maciej Bartoszek, pomimo dobrych wyników, pomimo ewidentnej poprawy w grze, pomimo wprowadzenia do drużyny poczucia jedności i wpojenia swoim piłkarzom miłości do Korony, po zakończeniu sezonu opuści Kielce. Jego podopieczni, którzy sami czuli, że wszystko idzie ku lepszemu, nie ukrywają niezadowolenia z decyzji zarządu. Jak odbije się to na postawie zespołu w ostatnich meczach sezonu? Trener Bartoszek lojalnie sugeruje, że chce, by Korona do ostatniej minuty grała to, do czego pod jego wodzą nas przyzwyczaiła i aby dała z siebie wszystko dla swoich fanów. Czy zdoła jeszcze poderwać swój zespół, wiedząc, że jego praca w Kielcach tak czy inaczej dobiegnie końca? Pierwsza okazja, żeby się o tym przekonać nadarzy się już
w najbliższą niedzielę w Gdańsku, gdzie Lechia podejmie Żółto-Czerwonych. Początek meczu o godzinie 15:30, a spotkanie poprowadzi pan Mariusz Złotek.

Lechia Gdańsk to przeciwnik, z którym Korona lubi grać i przede wszystkim wygrywać. Na dotychczas rozegrane dwadzieścia pojedynków Duma Kielc wygrała dziesięć, pięć razy zespoły dzieliły się punktami, pięć razy wygrywała ekipa z Gdańska. W dotychczasowych meczach Korony z Lechią padło sporo goli, bo aż pięćdziesiąt jeden, z czego trzydzieści zdobyli niedzielni goście w Gdańsku, dwadzieścia jeden gospodarze. Ostatni bezbramkowy remis w starciach Kielc z Gdańskiem odnotowaliśmy w sezonie 2011/12 i był to jedyny taki wynik w historii, co sugeruje, że w niedzielę w Gdańsku zobaczymy na pewno jakieś gole.

Lechia nadal walczy nawet o mistrzostwo Polski, a już na pewno marzą jej się europejskie puchary. Po zwycięstwie jeden do zera w Krakowie nad Wisłą podopieczni Piotra Nowaka zajmują czwartą lokatę w tabeli, z dorobkiem trzydziestu trzech punktów. Odnieśli w tym sezonie już osiemnaście zwycięstw, dziewięć razy dawali się ograć, pięć razy remisowali. W tym czasie strzelili czterdzieści dziewięć goli, tracąc trzydzieści siedem. Grają  solidną, przemyślaną piłkę, opartą głównie na szybkich atakach skrzydłami i częstych pojedynkach jeden na jednego. Ta strategia sprawdza się w obecnych rozgrywkach, bo na pięć kolejek przed definitywnym końcem sezonu gdańszczanie nadal walczą o najwyższe miejsca. Do lidera z Białegostoku tracą przecież tylko punkt, podobnie jak do drugiego Lecha Poznań, mają tyle samo punktów co trzecia Legia, a nad piątą Wisłą Kraków mają aż dziesięć oczek przewagi. Dlatego też w niedzielę interesuje ich tylko zwycięstwo nad Koroną. Czują, że mogą jeszcze zdrowo namieszać w czubie tabeli.

Korona Kielce nadal zajmuje ósmą lokatę. Dzięki remisowi z Jagą kielecka ekipa zrównała się punktami z Termalicą i Pogonią, a do piątej Wisły Kraków traci zaledwie dwa oczka. Krótko mówiąc Korona ma na koncie dwadzieścia jeden punktów, wygrała w tym sezonie dwanaście spotkań, przegrała szesnaście i cztery razy dzieliła się punktami z przeciwnikiem. Żółto-Czerwoni w tych rozgrywkach strzelili jak dotąd czterdzieści dwa gole, tracąc niestety aż pięćdziesiąt dziewięć. Gra Korony Kielce oparta jest w tym sezonie głównie na waleczności, szybkich, zabójczych kontrach po akcjach skrzydłami lub środkiem boiska.  Nie trzeba nikogo przekonywać, że piętą achillesową gości z Kielc jest ciągle kiepska gra obronna…

Drużyna Piotra Nowaka jest delikatnym faworytem pojedynku w Gdańsku. Nie dość, że grają u siebie, to jeszcze mają szerszą kadrę i stabilniejszą sytuację z trenerem, choć z drugiej strony ekipa Lechii ma ogromne problemy z wypłacalnością. Podobno już od dłuższego czasu piłkarze nie otrzymują pensji w terminach, o premiach czy bonusach nie ma nawet mowy. Jeżeli chodzi o aspekty czysto boiskowe, to w tej chwili obaj rywale niewiele się od siebie różnią. Czeka nas kolejne wyrównane spotkanie z walką głównie w środku boiska i czekaniem, aż druga drużyna za bardzo się odsłoni, lub popełni jakieś proste błędy w defensywie. Paradoksalnie większą motywację na ten mecz może mieć ekipa gości, którzy będą chcieli udowodnić, że pożegnanie trenera Macieja Bartoszka, to duży błąd.

Lechia lubi grać skrzydłami nie bez powodu. Na jej prawej flance gra przecież regularny reprezentant Polski w piłce nożnej – Sławek Peszko. Szybki, dynamiczny, nieprzewidywalny (czasem w tym gorszym sensie) zawodnik potrafi sprawić problemy każdej defensywie. Pomimo etykietki piłkarza z jedną nogą Sławek i tak potrafi nabierać obrońców. Napędza akcje swojej drużyny, kiwa się (nawet na trzeźwo), dośrodkowuje, walczy o piłkę i strzela (4 bramki w obecnych rozgrywkach). Ma tylko jedną wadę: jest uzależniony od podań partnerów.

Z kolei w Koronie wszyscy liczą na kolejny dobry występ również skrzydłowego. Jacek Kiełb jest w tym sezonie jednym z najlepszych piłkarzy Dumy Kielc i jako jeden nielicznych potrafi sam decydować o losach spotkań. Ryba jest najlepszym strzelcem Korony z dziewięcioma golami na koncie, jest szybki, dobrze drybluje i dysponuje atomowym uderzeniem z dystansu. Ten człowiek chętnie zostawi zdrowie na boisku, byle dać swojej drużynie maksimum. Każdy jego mecz jest świętem dla kibiców Korony, dla których powoli staje się ikoną klubu. W najbliższym meczu na pewno sprawi Lechii dużo kłopotów, jeśli tylko uda się wrócić na murawę po kontuzji stopy.

Kolejna interesująca potyczka w górnej części tabeli Lotto Ekstraklasy. Naprawdę ciężko ocenić, kto wygra w niedzielę. Obie drużyny maja swoje atuty i swoje problemy. Obie chcą udowodnić, że zasługują na czołówkę tabeli. Dlatego przed takim pojedynkiem tylko jednego możemy być pewni. Będzie się działo.

Przedmeczowo: Korona Kielce - Jagiellonia Białystok

Ależ to było spotkanie! Niewiarygodna dawka emocji, trzy rzuty karne, walka, piękne gole, szybkie akcje i wymiana ciosów dwóch równorzędnych rywali. Tak pokrótce można podsumować dobry występ Korony Kielce na gorącym terenie w Poznaniu. Niestety, pomimo brawurowej odwagi i poświęcenia zawodników, nie udało się przywieźć z boiska Lecha nawet punktu. W ten sposób potwierdziły się przedmeczowe oczekiwania specjalistów. Żółto-Czerwoni stawili mocniejszemu i lepiej notowanemu przeciwnikowi zacięty opór, ale mimo wszystko polegli. Wynik 3:2 dla Lecha wstydu fanom i piłkarzom Korony nie przyniósł, ale i tak wszyscy liczymy na to, że w następnych spotkaniach do dobrej gry dołączą zdobycze punktowe. A wcale nie będzie o nie łatwo, bo w grupie mistrzowskiej słabych rywali zwyczajnie nie ma. Dodatkowo w tym najbliższym meczu przyjdzie nam się zmierzyć z jak dotąd najlepszą w całej lidze Jagiellonią Białystok. Ten pojedynek w ramach Żółto-Czerwonych Derbów rozpocznie się już w najbliższy piątek o godzinie 20:30 na zielonej murawie Kolporter Areny przy Ściegiennego w Kielcach. Rekord frekwencji mile widziany.

18254339 810561752435046 612051353 n

Lider kontra ostatnia drużyna grupy mistrzowskiej. Dla Jagielloni prowadzonej twardą ręką przez trenera Michała Probierza jest to kolejna bitwa o utrzymanie fotela lidera kosztem depczących po piętach rywali, dla Korony jest to mecz, który może tylko poprawić sytuację drużyny, bo niżej niż na ósmym miejscu być nie można. Niedawno pisaliśmy, że obie ekipy często mierzyły się ze sobą, czy to w Ekstraklasie, czy na jej zapleczu. Lepsza w tej  rywalizacji ciągle jest Jaga, która wygrała szesnaście z trzydziestu czterech rozegranych meczy, remis padał dotąd siedmiokrotnie, jedenaście razy zwyciężała Korona. Bilans bramkowy tej rywalizacji to pięćdziesiąt jeden do czterdziestu na korzyść zespołu trenera Probierza, a ostatnie stracie obu ekip zakończyło się pewnym zwycięstwem Jagielloni cztery do jednego.

Jagiellonia jest bez wątpienia rewelacją sezonu. Skazywana na początku raczej na walkę o górną ósemkę, przez nikogo nie była typowana na mistrza kraju, który to tytuł wydaje się być co raz bliższy po ostatnim zwycięstwie jeden do zera nad Pogonią Szczecin. Jaga zebrała do tej pory (licząc już po podziale punktacji) trzydzieści trzy punkty, wygrywając dziewiętnaście spotkań, pięć remisując i siedem przegrywając. W tym czasie strzeliła aż pięćdziesiąt siedem bramek, tracąc zaledwie trzydzieści jeden, co pokazuje jak dobrze zorganizowaną jest drużyną. Zagrozić jej mogą już tak naprawdę tylko trzy drużyny: wicelider Lech Poznań, który zebrał trzydzieści jeden punktów, trzecia Legia z trzydziestoma oczkami i czwarta Lechia, która również zebrała dotąd trzydzieści punktów. Walka o mistrza trwa zatem w najlepsze. Czeka nas jeszcze wiele emocji, zanim poznamy zdobywcę trofeum Mistrza Polski.

Korona Kielce po porażce z Lechem zajmuje nadal ósme miejsce w tabeli, z szansami na awans do czołowej piątki, bo Wisła Kraków ma nad nią tylko trzy oczka przewagi, a Pogoń i Termalica zaledwie punkt. Korona w tym sezonie gra nadal w kratkę, ale u siebie była mocna. Ostatnia wpadka przed własną publicznością w meczu z Termalicą poszła już w niepamięć i wszyscy liczymy na zwycięstwo nad Jagą. Do tej pory kielecka drużyna zebrała (licząc już po podziale) dwadzieścia punktów. Wygrała jak dotąd dwanaście spotkań, trzy zremisowała, aż szesnaście przegrała. Ujemny bilans bramkowy świadczy o problemach w defensywie: czterdzieści jeden goli zdobytych i aż pięćdziesiąt osiem straconych. Na swoje nieszczęście Duma Kielc przystąpi do najbliższego meczu poważnie osłabiona. Z powodu kartek nie zagrają Radek Dejmek (osiem żółtych kartoników) i Mateusz Możdżeń (cztery żółte kartki), a przez kontuzję na boisku nie pojawi się najprawdopodobniej Ilijan Micanski.

Jagiellonia, pomimo wyjazdowego meczu jest zdecydowanym faworytem spotkania. Specjaliści wróżą jej łatwe i wysokie zwycięstwo. Jaga ma wszystkie atuty niezbędne do zgarnięcia kompletu punktów. Gra szybką, wyważoną piłkę, opartą na szybkim zdobyciu bramki i zgaszeniu zapędów ofensywnych rywala. Podopieczni trenera Probierza świetnie wykonują stałe fragmenty gry, czy to z narożnika boiska, czy ze środka. Ich ogromną siłą nie jest utrzymywanie się przy piłce, a szybka wymiana podań i natychmiastowy atak. Sposób nie jest ważny, liczy się trafienie do siatki. To sprawia, że zdarza im się zapomnieć i zostawić za dużo miejsca na swoim zapleczu. I w tym właśnie leży cała nadzieja uwielbiającej kontratakować Korony. Nasz typ na ten mecz? Na przekór krytykom korony stawiamy na bramkowy remis.

Litewski napastnik Fedor Cernych rozgrywa fantastyczny sezon. Dwanaście goli w Ekstraklasie, to wynik godny podziwu. Niewielu mamy w lidze takich snajperów, którzy potrafią z taką łatwością zdobywać gole. Jego główną zaletą jest snajperski instynkt. Czasem ma się wrażenie, że piłka szuka jego, a on piłki. Przyciągają się, czego skutkiem są kolejne bramki. A jeśli do tego ,,nosa” dodać niezwykłe umiejętności, jakimi dysponuje Fedor, to mamy napastnika bardzo wysokiej klasy, którego każda drużyna musi się obawiać. Powstrzymanie Litwina będzie głównym zadaniem podopiecznych trenera Bartoszka w piątkowy wieczór.

W Żółto-Czerwonych Derbach zabraknie jednego z bohaterów starcia z Lechem w Poznaniu – Mateusza Możdżenia. A przecież to jego pozycja w drużynie może okazać się kluczową dla losów meczu z Jagą. Pod nieobecność Mateusza jego obowiązki spadną na Jakuba Żubrowskiego, którego drugi raz z rzędu wyróżniamy tytułem kluczowego zawodnika Korony. Kuba ma przed sobą kolejne ciężkie zadanie: powstrzymać świetnych pomocników lidera Lotto Ekstraklasy i spróbować napędzić maszynę gospodarzy do ataku. Liczymy też na jego kąśliwe uderzenia z dystansu. Krótko mówiąc, jeśli wszystko pójdzie po myśli trenera Bartoszka, Kuba będzie centralną postacią piątkowego meczu.

,,Ważne są tylko te dni, które jeszcze przed nami” - zaśpiewamy w piątek o 20:30. Znowu przed nami ważny mecz, ciekawy mecz, spotkanie dwóch ekip z grupy mistrzowskiej. Mecz Korony Kielce. Czy potrzeba czegoś więcej? Żaden prawdziwy kibic nie usiedzi spokojnie w domu, gdy gra jego ukochana drużyna, drużyna potrzebująca wsparcia każdego fana. Więc jeśli chcesz mieć udział w zwycięstwie swojej drużyny, zapraszamy na stadion, zapraszamy przed telewizory i do odbiorników radiowych. Kibicujmy Koronie, by poniesiona naszym dopingiem zdobyła trzy punkty!

Przedmeczowo: Lech Poznań - Korona Kielce

I jak tu nie wierzyć w cuda? Korona przegrała na własnym boisku, po kiepskim spotkaniu z Termalicą, ale zrządzeniem losu utrzymała miejsce w górnej połowie tabeli, dzięki wynikom spotkań bezpośrednich rywali. Na stadionie po ostatnim gwizdku byliśmy świadkami dwóch skrajnych emocji wyrażanych w sposób widoczny przez piłkarzy Korony: rozpaczy po porażce, gdy wszyscy czekali na informacje z pozostałych boisk i euforii, gdy okazało się, że jednak zostajemy w czołowej ósemce i nie będziemy w tym sezonie już dłużej martwić się o utrzymanie, ale wręcz przeciwnie, możemy powalczyć nawet o mistrza. Wspaniałe uczucie, tym bardziej, że jeszcze kilkanaście sekund wcześniej byliśmy na dnie piłkarskiego piekła, by za moment wylądować w niebie. Tak tworzy się historia, bo Korona po raz pierwszy zakwalifikowała się do grupy mistrzowskiej. A my wszyscy, jako kibice Korony Kielce mamy powody do dumy, powody, by podziękować naszym bohaterom, a przede wszystkim, żeby jeszcze mocniej ściskać kciuki za trenera Bartoszka i jego podopiecznych.

Tak zakończyła się runda zasadnicza, a rozgrywki Lotto Ekstraklasy weszły w decydującą fazę. Teraz czeka nas jeszcze siedem dodatkowych spotkań, rozgrywanych w poszczególnych ósemkach. Korona Kielce ma w swojej stawce najmocniejsze drużyny: pierwszą po trzydziestu spotkaniach Jagiellonię, drugą Legię, trzeciego Lecha, czwartą Lechię, piątą Wisłę Kraków, szóstą Pogoń i siódmą Termalicę. Zapowiadają się ciężkie starcia. Pierwsze z nich odbędzie się już w najbliższy piątek, a przeciwnikiem Żółto-Czerwonych będzie znowu świetny Lech Poznań. Początek wyjazdowego spotkania o 20:30.

Z niewieloma drużynami gra nam się tak ciężko jak z ekipą Kolejorza. Do tej pory mierzyliśmy się dwadzieścia dwa razy, zaledwie trzykrotnie Korona zdołała taki pojedynek wygrać, osiem razy padł wynik remisowy, aż jedenaście razy zwyciężał Lech Poznań. Miażdżąca przewaga piątkowych gospodarzy ma swoje odzwierciedlenie w bilansie bramkowym spotkań obu zespołów: trzydzieści dwa do czternastu na korzyść Lecha mówi wszystko. A jednak osobiście i tak jako najświeższy obraz tych zmagań widzę ostatnie zwycięstwo Korony w obecnym sezonie na Kolporter Arenie aż 4:1…

Sytuacja drużyny Lecha Poznań po podziale ligowej tabeli i punktów wygląda następująco: trzecie miejsce, dwadzieścia osiem punktów na koncie, dwa oczka straty do lidera z Białegostoku, punkt do wicelidera z Warszawy, punkt przewagi nad czwartą Lechią Gdańsk. Piątej Wisły Kraków póki co nie muszą się obawiać, mając nad nią sześć oczek przewagi. Efektownie wygląda bilans bramkowy zespołu prowadzonego przez Nenada Bjelica: pięćdziesiąt goli zdobytych, dwadzieścia dwa stracone. W obecnym sezonie Lech odniósł szesnaście zwycięstw, siedem razy remisował i przegrywał. W najbliższym meczu gospodarze mierzą tylko i wyłącznie w kolejną wygraną.

Korona rzutem na taśmę znalazła się w górnej połowie tabeli i zajmuje w tej chwili miejsce ósme. Teoretycznie Żółto-Czerwoni są najsłabszą drużyną w stawce, z dorobkiem dwudziestu punktów, jednym mniej niż siódma Termalica i szósta Pogoń, do piątej Wisły tracąc dwa oczka, ale do czwartej Lechii już siedem. Kielczan cieszy tak naprawdę już sam fakt pozostania w Ekstraklasie na kolejny sezon. Nowy właściciel i tegoroczny sukces dają nadzieję na lepsze jutro dla drużyny. Jednak przed ekipą ze świętokrzyskiego jeszcze kolejne trudne mecze, w których musi zaprezentować się z dobrej strony. W trzydziestu minionych kolejkach Korona dwanaście razy wygrywała, trzy razy remisowała, przegrała aż piętnaście razy, czego efektem jest bilans bramkowy trzydzieści dziewięć do pięćdziesięciu pięciu na minus. W górnej połowie tabeli Korona zamierza powalczyć o wyższe miejsce. Podopieczni trenera Bartoszka dobrze wiedzą, że piąte miejsce jest jak najbardziej w ich zasięgu. Jednak w meczu w Poznaniu każdy wynik inny niż porażka już będzie dla Korony sukcesem.

Lech odżył pod wodzą trenera Bjelica. Gra wyważony, oparty na ofensywie i szybkiej wymianie piłek futbol. Poznaniacy mają przed najbliższym meczem wszystkie atuty niezbędne do wygranej. Mają silny, wyrównany skład, potrafią rozpracować każdą defensywę, czy to grając skrzydłami, czy to środkiem pola. Rozgrywają akcje w sposób nieszablonowy, potrafią wykorzystać stałe fragmenty gry i uderzyć z dystansu, mają piłkarzy, którzy w pojedynkę mogą przesądzić o losach spotkania, a na dodatek grają przed własną publicznością, na stadionie, na którym czują się najlepiej, a ich rywalem jest najsłabsza ekipa jeśli chodzi o punkty na wyjazdach.

Lech jako faworyt będzie chciał szybko rozstrzygnąć mecz i rzuci się do ataku na skazaną na porażkę Koronę, która skupi się na grze z kontry, usiłując wykorzystać indywidualne błędy lubiącej się zagapić defensywy Kolejorza. Moim skromnym zdaniem piątkowe spotkanie będzie bardziej wyrównane, niż się na to zanosi, jednak mimo całej sympatii dla Korony, Lech powinien wywalczyć minimalne zwycięstwo.

Radosław Majewski od chwili swojego powrotu do Ekstraklasy stał się jedną z jej najjaśniej świecących gwiazd. Nieszablonowy pomocnik tchnął w linię pomocy Lecha nowe życie. Błyskotliwy rozgrywający potrafi fantastycznie obsługiwać swoich kolegów, dzięki czemu pada mnóstwo goli, ale przede wszystkim buduje akcje swojej ekipy od podstaw, zaliczając bardzo dużo kontaktów z piłką, z czego większość jest bardzo produktywna. A przecież Majewski ma naprawdę bogaty wachlarz zagrań, nabyty w czasie pobytu na Wyspach, dzięki czemu rywale kompletnie nie wiedzą, czego można się po nim spodziewać. Jeśli zagra dobry mecz, Korona będzie miała z nim ogromne kłopoty. Jego wyłączenie będzie kluczem do uzyskania korzystnego wyniku w piątkowym pojedynku.

Korona powinna skupić się na wyrównaniu szans w środku pola, dlatego kluczowym dla ekipy trenera Bartoszka będzie jeden z defensywnych pomocników. Kielecki szkoleniowiec daje ostatnio częste szanse Jakubowi Żubrowskiemu i to zapewne on będzie odpowiedzialny za walkę na całej długości i szerokości boiska, by Lech nie zdominował Korony w środkowej strefie. Naszego pomocnika czeka trudne zadanie, bo Lech ma naprawdę mocną pomoc. Żubrowki potrafi jednak walczyć o piłkę, potrafi też celnie dograć, jak również wspaniale uderzyć z dystansu, ale przede wszystkim ma inną zaletę: będzie harował przez całe dziewięćdziesiąt minut, choćby miał sobie wypruć żyły i prędzej da się mocno poobijać, niż pozwoli rywalowi swobodnie rozgrywać piłkę.

Już w pierwszej kolejce po podziale tabeli szykują się nam wielkie emocje. W starciu, które czeka nas w Poznaniu faworytem jest Lech, ale to nie znaczy, że gospodarze już mogą dopisać sobie kolejne punkty. Korona na pewno nie zamierza ułatwić zadania Kolejorzowi i zrobi wszystko, by pokrzyżować mu plany i poszukać szansy na awans w tabeli. Bo skoro już jesteśmy w grupie mistrzowskiej, to dlaczego mamy nie spróbować postraszyć najmocniejszych drużyn? Przed nami wielka okazja, by pokazać, że Kielce nieprzypadkowo walczą o najwyższe miejsca w Ekstraklasie.

Przedmeczowo Korona Kielce – Termalica

Remis z Legią. Skazywana na porażkę Korona Kielce nie spełniła (na szczęście) przedmeczowych oczekiwań i nie pozwoliła się pokonać. Wreszcie nie przegraliśmy na wyjeździe, po raz drugi z rzędu - co nie miało miejsca od niepamiętnych czasów -zachowaliśmy czyste konto, a dzięki cennemu punktowi utrzymaliśmy miejsce w czołowej ósemce i szanse na awans nawet na szóstą lokatę.

Teraz pozostał już tylko jeden, ostatni mecz fazy zasadniczej. Mecz z Termalicą, która długo była rewelacją rozgrywek, ale od połowy sezonu gra koszmarnie i spada niżej z meczu na mecz, mecz z Termalicą bez trenera, mecz z Termalicą na niezdobytej Kolporter Arenie, mecz, na który po raz pierwszy od dawna powraca słynny ,,Młyn”. Początek tego arcyważnego spotkania już w sobotę o godzinie 18:00. Zawody poprowadzi konsekwentny arbiter pan Szymon Marciniak. Oj, będzie się działo!

Do tej pory obie ekipy mierzyły się ze sobą zaledwie cztery razy na poziomie Ekstraklasy. Dwa razy górą była Korona Kielce, wygrywając również ostatni mecz na terenie ekipy z Niecieczy, raz odnotowaliśmy remis, raz wygrał zespół Bruk Bet Termalici. Mecze pomiędzy tymi dwiema drużynami nie obfitują w duże ilości bramek. Do tej pory padło ich w tej rywalizacji zaledwie sześć, z czego cztery strzeliła Korona. W meczu na Kolporter Arenie to właśnie Żółto-Czerwoni powinni poprawić tę skromną przewagę.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza zajmuje obecnie i tak wysoką, siódmą lokatę w tabeli. Dzięki jedenastu wygranym, sześciu remisom i dwunastu porażkom na tę chwilę ma zgromadzone trzydzieści dziewięć punktów, tyle samo co ósma Korona i szósta pogoń Szczecin, jeden więcej niż dziewiąta Wisła Płock i dziesiąte Zagłębie Lubin, cztery mniej od pewnej gry w górnej części tabeli Wisły Kraków i  sześć więcej od jedenastego, nie mającego już szans na czołówkę Śląska Wrocław. Dla ekipy gości mecz w Kielcach jest zatem niezwykle ważny, bo jego wynik przesądzi o tym, czy będzie trzeba walczyć o utrzymanie. Stawka jest tak wyrównana, że tak naprawdę liczy się tylko wygrana. Porażka lub remis pozostawią los drużyny w rękach jej rywali. Wspominając jeszcze bilans bramkowy Termalici, to nie rzuca on na kolana: trzydzieści bramek strzelonych, trzydzieści osiem straconych. A jednak na przekór wszystkiemu swój ostatni mecz ekipa z Niecieczy wygrała, pokonując u siebie Piasta Gliwice jeden do zera, co wszyscy związani z klubem traktują jako przebłysk światła w ciemnym tunelu przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej.

Finał rundy zasadniczej zastał Koronę Kielce w górnej części tabeli, ale otoczoną rywalami o takiej samej, lub zbliżonej liczbie punktów. Podopieczni trenera Bartoszka po dwudziestu dziewięciu meczach mają uzbierane trzydzieści dziewięć punktów i zajmują ósmą lokatę. Wygrali jak dotąd dwanaście spotkań, trzy razy remisowali, czternaście razy ulegali swoim rywalom. W tym czasie strzelili trzydzieści dziewięć bramek, tracąc pięćdziesiąt cztery. To był sezon wzlotów i upadków, zachwytów i rozczarowań. Teraz sytuacja rysuje się następująco: Termalica, Pogoń i Korona mają tyle samo punktów. Naciska na nich dwójka rywali: Wisła Płock i Zagłębie Lubin. To pomiędzy tą piątką rozegra się w ostatniej kolejce najbardziej zacięta walka. Korona ma to szczęście w nieszczęściu, że mierzy się z bezpośrednim rywalem o czołową ósemkę. Kielczanie mają swój los we własnych rękach. Wygrana w sobotę zapewni spokojną drugą rundę, remis może namieszać, a to z powodu kiepskich statystyk bramkowych, porażka, co oczywiste, może oznaczać najgorszy scenariusz, czyli dolną połowę tabeli. W Kielcach nikt jednak nie bierze na poważnie takiej możliwości. Drużyna jest w dobrej formie, po wygranej u siebie z Ruchem i remisem w Warszawie, drużyna gra u siebie, na stadionie, na którym w tej rundzie wygrywa ze wszystkimi, dlatego wszyscy, i trener i piłkarze i nowi właściciele mierzą tylko i wyłącznie w zwycięstwo
i co najmniej pierwszą ósemkę.

Faworyt meczu jest jeden. To drużyna gospodarzy. Piłkarze Korony zdają sobie sprawę, że mają wszystko w swoich nogach. Grają u siebie, potrafią dobrze atakować i jak się okazuje nieźle bronić, potrafią strzelać gole z akcji i po stałych fragmentach. Jeśli zachowają odpowiednią koncentrację i spokój, Termalica powinna wrócić do domu bez choćby punktu.

18010579 1507974839234444 8435590629570430942 n

Vladislavs Gutkovskis jest w tym sezonie kluczowym graczem Termalici. Łotewski napastnik potrafi strzelać bramki i ma ich w tej chwili najwięcej spośród piłkarzy swojej drużyny, bo siedem. Jest silny, dysponuje dobrą szybkością i potrafi się ustawić. Wystarczy mu chwila nieuwagi i trochę miejsca, aby strzelić bramkę. Od jego wyłączenia będzie zależał sukces Korony w sobotnim meczu.

Korona będzie szukać wygranej na własnym terenie, dlatego kluczową rolę w najbliższym meczu odegra na pewno gracz ofensywny. Stawiam na Miguela Palancę. Hiszpan potrafi na tyle dużo, by móc zagrozić ekipie przyjezdnych i to nie raz. Wszyscy wiemy, że potrafi dryblować, dośrodkowywać, strzelać (sześć trafień w Ekstraklasie) i asystować. Jest szybki
i inteligentny, a jego stałe fragmenty potrafią zaskakiwać. Tak nieszablonowy gracz, niezależnie od tego, na jakiej pozycji zagra może zdecydować o losach całego spotkania.

Jak szybko minęła faza zasadnicza sezonu… Niewiadomo kiedy dotarliśmy do trzydziestej kolejki, w której wszystko się rozstrzygnie. Nie mogło być dla nas lepszego trafu niż ostatni mecz rozgrywany na własnym stadionie, wreszcie przy zorganizowanym dopingu fanatycznych i wiernych fanów. Trener Bartoszek w wypowiedziach przedmeczowych zaznaczał jak wiele znaczy dla jego piłkarzy Kolporter Arena i apelował o głośne kibicowanie. Komu jak komu, ale kieleckiej publiczności nie trzeba tego dwa razy powtarzać. Zatem na stadion, Koroniarze! Na stadion, niech nasz doping poniesie koronę do zwycięstwa, które raz jeszcze sprawi, że będziemy dumni z naszych Żółto-Czerwonych!

 

 

 

 

 

Przedmeczowo: Legia Warszawa-Korona Kielce

Kolporter Arena ponownie utrzymana. Pomimo trudności, pomimo tego, że najlepszą sytuację na gola zmarnował zawodnik gości – Miłosz Przybecki, choć w świetnej formie był tamtego dnia bramkarz Ruchu Chorzów, Korona zdołała zdobyć bezcenne trzy punkty, dzięki którym zakotwiczyła na wysokim szóstym miejscu w tabeli (według portalu Ekstraklasa.org. oficjalnej strony naszej rodzimej ligi). Jest co świętować i jest z czego się cieszyć, bo to naprawdę fantastyczny wyczyn, który urasta do miana absolutnego rekordu, bo Korona nie przegrywa u siebie, ba, nie traci punktów u siebie nie tylko od początku rundy, ale jeszcze od końcówki poprzedniej fazy rozgrywek, od chwili objęcia drużyny przez trenera Bartoszka, który notabene zaledwie kilka dni temu obchodził swoje urodziny - zdążył je uświetnić wygraną nad Ruchem Chorzów w zeszły poniedziałek.

Ale to jeszcze nie jest koniec. Jeszcze nie można otwierać butelek szampana, by uczcić pewne utrzymanie w Ekstraklasie. Zbyt wiele może się wydarzyć, bo przed nami dwie ostatnie kolejki rozgrywek, a sytuacja w tabeli jest bardzo wyrównana. Przed Koroną zostały jeszcze jeden wyjazd - w Lany Poniedziałek i mecz u siebie dwudziestego drugiego kwietnia. Dopiero po tych dwóch spotkaniach wszystko będzie jasne. Na pierwszy ogień idzie wyjazd do wicelidera tabeli – Legii Warszawa. Starcie dwóch nieprzepadających (delikatnie mówiąc) za sobą  drużyn poprowadzi pan Bartosz Frankowski, a jego pierwszy gwizdek rozlegnie się punktualnie o 15:30.

17974610 801206946703860 595093145 n

Historia spotkań Korony Kielce z Legią Warszawa jednoznacznie przemawia na korzyść ekipy wojskowych. Na dwadzieścia jeden pojedynków rozegranych na szczeblu Ekstraklasy Legia wygrała aż czternaście, zaledwie dwa razy przeciwnicy dzielili się punktami, pięć razy lepsza była Korona. W tych dwudziestu jeden meczach Legia zdążyła strzelić Koronie aż czterdzieści pięć goli, Żółto-Czerwoni zdołali się odgryźć zaledwie dwudziestoma dwoma trafieniami. Ostatnie zwycięstwo Korony nad Legią miało miejsce w sezonie 2015/16, właśnie w Warszawie, Kielczanie zdołali wtedy pokonać stołeczną ekipę dwa do jednego.

Od chwili przejęcia zespołu przez byłego zawodnika Legii - Jacka Magierę, mistrzowie z zeszłego sezonu odzyskali formę i na powrót stali się wiodącą siłą w Ekstraklasie. Błyskawicznie przemierzyli dystans z dolnej części tabeli na fotel wicelidera, ze stratą zaledwie punktu do pierwszej Jagielloni Białystok. Mało tego, warszawska ekipa jest spokojna o swoją pozycję, bo trzecia Lechia Gdańsk traci do nich aż cztery oczka, więc nie jest w stanie przeskoczyć Legii nawet jeśli ta przegra najbliższy mecz z Koroną. Jednak Wojskowi będą szukać u siebie tylko i wyłącznie wygranej, by wreszcie zasiąść na pierwszym miejscu i z niego kontrolować sytuację drużyn za swoimi plecami. W obecnych rozgrywkach Legia zdążyła wygrać szesnaście spotkań, sześć zremisowała, poniosła też sześć porażek, dzięki czemu zgromadziła pięćdziesiąt cztery punkty. Imponująco wygląda dorobek bramkowy piłkarzy trenera Magiery: pięćdziesiąt sześć goli zdobytych przy straconych dwudziestu dziewięciu to jeden z najlepszych dorobków w całej lidze.

Korona zanotowała duży skok. Dzięki wygranej nad Ruchem Chorzów Zespół z Kielc ma już trzydzieści osiem punktów na koncie. Trzy mniej od piątej Wisły Kraków, tyle samo co siódma Wisła Płock i ósme Zagłębie Lubin, dwa więcej niż dziewiąta Pogoń i dziesiąta Termalica, z którą zagrają u siebie w trzydziestej kolejce. Właśnie dlatego spotkanie z Legią jest tak ważne dla Korony. Porażka w Warszawie może sprawić, że marzenia o pozostaniu w ósemce staną się bardzo trudne do realizacji. Każdy punkt zdobyty w poniedziałek będzie na wagę złota, bo przecież wyjazdy nie leżą w tym sezonie podopiecznym trenera Bartoszka, a do tego przeciwnik jest bardzo wymagający. Trzeba mieć z tyłu głowy, że porażka skończy się dużym spadkiem i komplikacjami w ostatniej kolejce. Kolejnym minusem obok wyjazdowej niemocy Korony jest kiepska defensywa. Pomimo ostatniego czystego konta kielecka ekipa nadal ma najgorszy bilans bramkowy w całej lidze: trzydzieści dziewięć strzelonych i pięćdziesiąt cztery stracone bramki - to wróży kłopoty przed starciem z tak dobrze usposobioną w ofensywie  Legią. Jeśli natomiast chodzi o statystyki meczowe, to Korona w obecnych rozgrywkach nadal brzydzi się remisami: dwanaście wygranych, czternaście porażek i zaledwie dwa remisy figurują w statystykach kieleckiej drużyny. W poniedziałek będzie nas oczywiście interesowało tylko poprawienie statystyk remisów lub zwycięstw.

Największym zagrożeniem ze strony Legii Warszawa jest doskonale nam znany z wcześniejszych, jak również tych po powrocie do klubu ze stolicy występów na prawym skrzydle pomocy Miroslav Radović. Jego rozłąka z Legią nie trwała długo, a powrót przyniósł wojskowym ogromne korzyści zarówno w Ekstraklasie, jak i w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Miroslav jest szybkim, dobrym technicznie zawodnikiem, który z równą łatwością asystuje, co strzela bramki. W obecnych rozgrywkach pokonywał bramkarzy rywali już dziesięciokrotnie. Uwielbia być cały czas pod grą, kiwa, podaje, biega, walczy o piłkę. Jeden z niewielu w Ekstraklasie piłkarzy wyrastających ponad poziom. Obrońcy nie mają na niego sposobów. Na pewno będzie próbował swojej magii w starciu z Koroną, by zapewnić swojej drużynie zwycięstwo.

Odpowiedzią na ofensywne zapędy gospodarzy musi być żelazna defensywa. Korona Kielce ma z tym ogromne problemy, ale trener Bartoszek powinien znaleźć na to sposób i połatać swoją ekipę. Nadzieją na stabilność w obronie jest Elhadji Djaw. Senegalski stoper gdy tylko jest zdrowy daje z siebie wszystko na boisku. Dobrze gra głową, nie gubi krycia, głupio nie fauluje, a do tego jest przydatny w ofensywie. Zawodnicy Legii pewnie nie raz sprawdzą naszego środkowego obrońcę, ale jeśli zachowa koncentrację i otrzyma odpowiednie wsparcie od kolegów z bloku obrony, może ocalić dla Korony punkty w tym jakże trudnym i ważnym meczu.

Nie ma wątpliwości, że faworytem poniedziałkowego spotkania jest warszawska Legia. Lepsza kadra, dobra forma, atut własnego boiska plus niemoc rywala na wyjazdach, to aż nadto wystarcza, by przyznać gospodarzom większe szanse. Nawet brak pauzującego za kartki Guilherme nie psuje nastrojów podopiecznym Jacka Magiery. Korona może liczyć w tym meczu tylko na cud lub na słabszą dyspozycję piłkarzy wojskowych. Może jakaś szybka kontra, może stały fragment gry, przypadkowy gol, a później heroiczna obrona pozwolą Koronie wywieść wreszcie trzy punkty z wrogiego terenu, a przy okazji utrzeć nosa odwiecznemu rywalowi. Bo przecież w futbolu wszystko jest możliwe, dopóki piłka jest w grze. Czołowa ósemka czeka na Koronę Kielce. Wszystko, nasz los, leży w naszych rękach.

Przedmeczowo: Korona Kielce – Ruch Chorzów

Mecze na wyjazdach są piętą achillesową drużyny Korony Kielce. Stwierdzenie aż nazbyt oczywiste, jednak po kolejnej porażce, tym razem na terenie Śląska Wrocław aż 3:0, nie sposób pominąć tego faktu tytułem wstępu. Uzasadnionym jest również twierdzenie, że Korona ma w tym sezonie dwa oblicza: słaba na obcych terenach, mocna na Kolporter Arenie. Dlatego z niewypowiedzianą ulgą kibice z Kielc patrzą na terminarz, gdy widzą, że najbliższe spotkanie Żółto-Czerwoni rozegrają u siebie. Ich przeciwnikiem będzie nieobliczalny w ostatnim czasie Ruch Chorzów. Mecz rozpocznie się punktualnie o godzinie 18:00, a zawody poprowadzi mało znany kieleckiej publiczności arbiter, pan Zbigniew Dobrynin.

Historia spotkań obu zespołów nie jest korzystna dla poniedziałkowych gospodarzy. Na dwadzieścia rozegranych pojedynków to Ruch był górą aż dziesięciokrotnie, pięć razy wygrywała Korona, a pięć razy odnotowano remis. Wobec powyższych statystyk trudno się dziwić, że bilans bramkowy obu zespołów również jest korzystny dla zespołu z Chorzowa, a wynosi 30:18.

Na niezdobytą od dawna Kolporter Arenę przyjeżdża trzynasta drużyna tabeli. Drużyna, która zdobyła do tej pory trzydzieści punktów, strzelając trzydzieści sześć goli, tracąc przy tym czterdzieści bramek. Drużyna, która skazywana jest na spadek od samego początku rozgrywek, ponieważ zaczynała sezon z ośmioma, a w końcu czterema punktami ujemnymi. Gdyby nie ten minus, to w poniedziałek Ruch mógłby w razie wygranej przeskoczyć Koronę w tabeli, jednak póki co obie ekipy dzieli pięć oczek. Podopieczni trenera Fornalika w 27 kolejce zremisowali u siebie bezbramkowo z Piastem Gliwice, a poprzednie wyjazdowe spotkanie z Zagłębiem Lubin wygrali skromnie jeden do zera, co traktują jako dobry omen przed wyjazdem do Kielc. Zespół z Chorzowa rzadko w tym sezonie dzieli się punktami z rywalami, bo zaledwie cztery razy remisował, wygrywając przy tym dziesięć spotkań, a przegrywając trzynaście. Goście ostrzą sobie zęby na awans w tabeli, który jest możliwy, jeśli pokonają Koronę na jej terenie. Z kolei chrapkę na przeskoczenie Ruchu ma Piast Gliwice, tracący zaledwie punkt do chorzowian i czekający na jakiekolwiek ich potknięcie.

W okolicach ósmego miejsca zajmowanego przez Koronę Kielce również jest bardzo ciasno. Żółto-Czerwoni z dorobkiem trzydziestu pięciu punktów tracą zaledwie punkt do siódmej Termalik i Pogoni, trzy do Zagłębia Lubin i Wisły Płock. Korona Kielce odniosła w obecnych rozgrywkach jedenaście zwycięstw, zaledwie dwa razy remisowała, ale za to aż czternaście razy odczuła gorycz (często dotkliwych) porażek. Bilans bramkowy podopiecznych trenera Bartoszka to 38:54 na minus. Piłkarze Korony doskonale zdają sobie sprawę, że pozostanie w czołowej ósemce zależy tylko i wyłącznie od nich samych. Czują też, że atut własnego boiska, na którym nie zwykli przegrywać, jest w tej chwili ich największą bronią. Żółto-Czerwoni celują w zwycięstwo na dobry początek Wielkiego Tygodnia.

Korona Kielce jest absolutnym faworytem spotkania. Nie chodzi tylko o atut własnego boiska, ale też o to, że po porażce jest wygłodniała zwycięstwa i rehabilitacji. Dodatkową motywacją jest możliwość awansu siódme miejsce w tabeli na dwa spotkania przed podziałem stawki, a to wielka gratka. Korona na pewno będzie liczyła na szybkie akcje swoich skrzydłowych i szybko strzeloną bramkę, która ustawi mecz. O wyniku zdecydują bez wątpienia indywidualne błędy i przypadek w zamieszaniu w polu karnym albo tuż przed nim.

Jarosław Niezgoda to najlepszy napastnik ekipy z Chorzowa. W tym sezonie strzelił już dziesięć goli i jest bez wątpienia kluczowym graczem w układance trenera Fornalika. Strzelać gość potrafi, to udowodnił już w kilku spotkaniach. Dobrze się ustawia i ma nosa do goli. Poza tym w każdym meczu daje z siebie wszystko: biega, pracuje dla drużyny i walczy. To od niego zaczyna się pressing zespołu z Chorzowa. Bez wątpienia wymagał będzie szczególnej opieki ze strony kieleckich obrońców, żeby nie zdołał zdobyć kolejnych bramek.

Na Kolporter Arenie nie ma sobie równych. Strzela, drybluje, prowadzi swoją drużynę do zwycięstwa. Mowa oczywiście o Jacku Kiełbie. Ryba przed własną publicznością zmienia się w prawdziwego magika. Jego imponujące statystki sprawiły, że stał się najskuteczniejszym zawodnikiem Korony. To w nim pokładamy największe nadzieje na kolejne zwycięstwo na stadionie przy Ściegiennego. Liczymy na to, że będzie w dobrej formie i znowu błyśnie w poniedziałek.

17821077 796565970501291 625295152 n

Cały weekend musimy czekać na rozpoczęcie spotkania. To będzie walka od pierwszej do ostatniej minuty. Ruch też będzie szukał trzech punktów. Obie ekipy są gotowe na wszystko i dlatego czeka nas bardzo ciekawa rywalizacja. I właśnie dlatego warto pojawić się w poniedziałek na Kolporter Arenie, by dopingować naszą ukochaną Koronę. A z naszym wsparciem mecz nie może skończyć się inaczej, jak tylko jej zwycięstwem.

Subskrybuj to źródło RSS

Zawodnicy

Log in or create an account