log in

Wpisy

Niemoc trwa

Na zakończenie 12 kolejki Lotto Ekstraklasy, w poniedziałek 17 października, do Kielc zawitała ekipa z Wrocławia. Przed meczem w obu zespołach panowała nerwowa atmosfera. Koroniarze po 3 porażkach z rzędu chcieli zmazać złe wrażenie i wreszcie zdobyć komplet punktów. Śląsk natomiast od 4 spotkań nie zaznał smaku zwycięstwa, w międzyczasie przegrywając jeszcze mecz rozgrywany w ramach Pucharu Polski z Drutexem Bytovią.

Spotkanie od samego początku było nudne jak „flaki z olejem”. Piłkarze snuli się niechętnie po boisku, jakby zapomnieli, po co się na nim znajdują. Na stadionie nieco ponad 4 tys. widzów, a atmosfera iście grobowa. Konfliktu na linii kibice-zarząd końca nie widać, kabaret związany z poszukiwaniem inwestora trwa w najlepsze, a gra piłkarzy wygląda fatalnie. Zawsze wystawiałem noty w skali od 1 do 10, lecz tym razem będzie nieco inaczej. Od kilku spotkań występy naszej drużyny w zasadzie niczym się od siebie nie różnią. Brak jakiegokolwiek pomysłu i przebłyski pojedynczych piłkarzy to wszystko, czym ostatnio musi zadowolić się kielecki kibic piłki kopanej. Wystawianie ocen nie ma większego sensu, ponieważ o każdym zawodniku musiałbym napisać prawie to samo, co po poprzednich spotkaniach.

 Zaczynając od pozycji bramkarza, na pewno cieszy fakt, że w meczowej osiemnastce ponownie znalazł się Zbigniew Małkowski. Miejmy nadzieję, że doświadczony golkiper doszedł do siebie i w następnym spotkaniu stanie między słupkami. Jego konkurenci: Maciej Gostomski i MichalPesković prezentują się słabo i niepewnie. Były zawodnik Lecha Poznań miewał „przebyłski” i w poniedziałkowym meczu, choć nie miał dużo pracy to i tak popisał się kilkoma paradami. Niestety bramki, które zdobywali gracze Śląska również można zapisać na jego konto. Świadectwem dla Peskovicia są statystki. 16 goli puszczonych w 5 meczach. Najwyższy czas na powrót Zbyszka.

Największą bolączką Korony jest defensywa. Po kontuzji Djibrila Diawa, para stoperów Wierchowcow – Dejmek wygląda dramatycznie i to właśnie dwójka tych zawodników jest w dużej mierze odpowiedzialna za stracone bramki. Za wynik rozlicza się całą drużynę, jednak gaf, które przytrafiają się kolejno Białorusinowi i Czechowi, trudno nie zauważyć.  Przeciwko Śląskowi zagrali bez większych błędów, ale jeśli to ma być sukcesem, to chyba idziemy w złym kierunku. Biorąc pod lupę bocznych obrońców, można zauważyć, że obaj grają bardzo podobnie. Poprawnie w defensywie, włączając się również w akcje ofensywne. Kallaste mógłby to robić częściej, bo w meczu ze Śląskiem udowodnił, że warto (asysta przy golu Abalo).

Patrząc na pomocników, największy postęp widać u Rafała Grzelaka. Pomocnik na murawie zostawia serce, walczy, jest agresywny i zdecydowanie poprawił się w rozegraniu. To od niego rozpoczęła się bramkowa akcja. Zdecydowany spadek formy zanotowali Możdżeń i Palanca. Uchodzący niegdyś za wielki talent, były gracz Podbeskidzia, wygląda jakby nie miał chęci i motywacji. Chodzi po boisku z głową spuszczoną w dół, a jego dobre zagrania można policzyć na palcach jednej ręki. Hiszpan chyba poczuł się zbyt pewnie i za bardzo uwierzył w swoje możliwości. Cały czas drybluje, nie zauważając lepiej ustawionych kolegów. Kiełb, Aankour i Pyłypczuk przeplatają dobre występy z gorszymi. W meczu przeciwko drużynie z dolnego śląska Ukrainiec po podaniu Nabila był bliski zdobycia bramki, natomiast popularny Ryba rozegrał przyzwoitą pierwszą połowę.

O sile ognia, czyli o napastnikach, trudno coś powiedzieć. Dobrze spisujący się na początku sezonu Sekulski ostatnio zmaga się z problemami zdrowotnymi, a Michał Przybyła dostaje niewiele szans na grę.

Wydarzenia wokół klubu na pewno nie pomagają piłkarzom w lepszej grze, ale to osobny temat. Najwyższy czas powrócić na właściwe tory i w poniedziałek wywieźć trzy punkty z Chorzowa.  

Ocena kibica: Cracovia -Korona Kielce

Oceny po meczu Cracovia Kraków 6:0 Korona Kielce (02.10.2016) w skali od 1-10.

O tym, co wydarzyło się w minioną niedzielę w Krakowie, każdy kibic kieleckiej Korony chciałby jak najszybciej zapomnieć. Po kompromitacji w Łęcznej i minimalnej porażce z Jagiellonią przyszedł czas na blamaż, czyli najwyższą porażkę w Ekstraklasie w historii klubu. Piłkarze z województwa świętokrzyskiego wyglądali w tym meczu jak juniorzy. Cracovia obnażyła wszystkie słabości kielczan, popisując się zabójczą skutecznością i wbijając rywalowi aż sześć bramek. Najgorzej w tym meczu wyglądała współpraca (a właściwie jej brak) dwójki stoperów Dejmka i Wierchowcowa, którzy popełniali karygodne błędy. Nie popisał się również bramkarz, a reszta drużyny dostosowała się poziomem. Sytuacja prezentuje się nieciekawie. W kolejnych spotkaniach z powodu operacji usunięcia wyrostka robaczkowego nie zagra dotychczasowy lider linii defensywnej Elhadji Pape Diaw. Optymistyczne prognozy zakładają, że zawodnik będzie mógł wrócić na boisko dopiero na początku grudnia. Patrząc na grę jego nominalnego zastępcy, wyżej wymienionego Wierchowcowa, trzeba się zastanowić czy nie lepiej oddać kolejnych meczy walkowerem. Mówiąc całkowicie poważnie, to może byłoby warto dać szansę któremuś chłopakowi z rezerw. Gorzej na pewno nie zagra, a przynajmniej zbierze cenne doświadczenie. Kolejną ważną kwestią jest temat przygotowania fizycznego. Zawodnicy wyglądają, jakby nie mieli siły, są niewidoczni, nie umieją dobrze ocenić i zareagować na boiskowe wydarzenia. Dopóki drużyna wygrywała, można było przymknąć na to oko, ale po trzeciej porażce z rzędu, w dodatku w takim stylu, czas zająć się tą sprawą. Nie chodzi tu nawet o ćwiczenia, jakie piłkarze wykonują pod okiem trenera Michała Dutkiewicza, ale bardziej o ich zachowanie w życiu codziennym. Niektórych zawodników regularnie widuje się w restauracjach typu McDonald’s lub na mieście przy piwku. Piłkarz też człowiek, a jedno piwo po wygranym meczu nie zaszkodzi. Jednak, jeśli tego typu sytuacje notorycznie się powtarzają nie wróży to nic dobrego. W profesjonalnym futbolu jest to nie do pomyślenia. Wyobrażacie sobie Cristiano Ronaldo lub Roberta Lewandowskiego w trakcie sezonu spożywających alkohol i przegryzających cheeseburgery ?  No właśnie…, a nawet jeśli, to raczej nie robią tego w miejscach publicznych, narażając się na nieprzychylne opinie fanów. Zarabiają oni nieporównywalnie większe pieniądze od ekstraklasowych kopaczy, ale umówmy się, że płaca na poziomie około 15 tysięcy miesięcznie, jak na polskie warunki i poziom naszej ligi jest i tak za wysoka. Warto byłby wykazać się choć odrobiną profesjonalizmu. Trenerzy nie będą przecież pilnowali grupy dorosłych facetów.

Michal Pesković 2 – gdyby nie interwencje w końcówce meczu byłaby jedynka. Najlepsze lata ma zdecydowanie za sobą. Słaba gra na przedpolu i fatalny refleks. 

Bartosz Rymaniak 4 – nie pomógł, ale nie popełniał takich błędów jak stoperzy.

Radek Dejmek 1 – opaska kapitana mu nie służy. Odkąd ją nosi, jego występy są słabe lub bardzo słabe. Zawinił przy trzech straconych bramkach i przegrywał większość pojedynków główkowych.

Dmitrij Wierchowcow 2 – kilka razy wybijał piłkę z własnego pola karnego, ale prawie za każdym razem pod nogi rywali.

Ken Kallaste 4 – odzyskał najwięcej piłek ze wszystkich koroniarzy. Starał podłączać się w akcje ofensywne, których w tym meczu ze strony Złocisto- krwistych było niewiele.

Rafał Grzelak 4 – dużo niecelnych podań. Nadrabiał grą w odbiorze i ambicją.

Mateusz Możdżeń 2 – zupełnie niewidoczny w środku polu. Nie potrafił stworzyć kolegom nawet jednej akcji.

Vanja Marković 2 – podobnie jak Możdżeń, myślami poza boiskiem.

Miguel Palanca 3 – grał bardzo egoistycznie, nie dostrzegając lepiej ustawionych partnerów.

Jacek Kiełb 4 – kilka efektownych zagrań na początku spotkania. Potem było jednak coraz gorzej.

Łukasz Sekulski 3 – był najbliżej zdobycia gola, jednak świetną interwencją popisał się Sandomierski.

Siergiej Pyłypczuk 4 – po jego wejściu gra ofensywna Korony wyglądała trochę lepiej. Dużo strzelał i dośrodkowywał, ale ilość nie przełożyła się na jakość.

Marcin Cebula 3 – nie pokazał nic wartego uwagi.

Dani Abalo – za krótki występ, aby wystawić ocenę.     

Ocena kibica: Górnik Łęczna - Korona Kielce

Oceny po meczu Górnik Łęczna 4:0 Korona Kielce (17.09.2016) w skali 1-10 :

Po raz pierwszy w sezonie Korona przystępowała do meczu w roli zdecydowanego faworyta. Ostatnie trzy zwycięstwa z rzędu dały do myślenia pozostałym ligowym drużynom oraz ekspertom, którzy jak zwykle (w ostatnich latach) przed inauguracją rozgrywek wróżyli kieleckiemu zespołowi rychły spadek. Przed spotkaniem okazało się, że w pierwszym składzie z powodu przeziębienia nie może wystąpić Bartosz Rymaniak, ponadto pauzować musiał najlepszy do tej pory zawodnik bloku defensywnego Elhadji Pape Diaw. Wszyscy kibice wiedzą, jak ważni są to zawodnicy, ale chyba nikt nie przypuszczał, że bez nich ten mecz zakończy się totalną katastrofą. Cała drużyna wyglądała w tym spotkaniu beznadziejnie (no może z wyjątkiem Rafała Grzelaka). Linia obrony nie istniała, a pomocnicy nie potrafili stworzyć żadnej konkretnej akcji. Gra się nie kleiła, a co najgorsze nie było widać ambicji i zaangażowania. Może gdyby eks-koroniarzowi Grzegorzowi Boninowi nie wyszły dwa strzały życia, to mecz zakończyłby się bezbramkowym remisem, ale przy tak biernej postawie Złocisto-krwistych trudno w to uwierzyć. Po spotkaniu trener Tomasz Wilman, przyznał, że nie poznawał swojego zespołu, mówił również o tym, że jego podopieczni nie poradzili sobie presją („ Za wcześnie zrobiono z nas bohaterów”). Drużyna cały czas jest w budowie i takie mecze mogą się przytrafiać. Miejmy nadzieję, że zimny prysznic, który spotkał piłkarzy na stadionie w Lublinie, szybko postawi ich na nogi.

Maciej Gostomski 2 – źle ustawiony przy golach Bonina. Nie popisał się również przy kolejnych trafieniach.

Vladislavs Gabovs 4 – popełniał błędy, ale nie tak widoczne jak jego partnerzy z defensywy.

Radek Dejmek 3 – przegrywał wiele pojedynków, fatalne zachowanie przy trzecim golu, kiedy do spółki z Kenem Kallaste spokojnie obserwowali jak piłka wpada do siatki.

Dmitrij Wierchowcow 2 – niepewny w swoich poczynaniach, elektryczny. Złamał linię spalonego, czego skutkiem była stracona bramka.

Ken Kallaste 2 – całkowicie nieporadny. Zupełnie nie radził sobie z Grzegorzem Boninem, fatalnie wyprowadzał piłkę. Nie czuł rytmu meczu.

Rafał Grzelak 6 – jedyny, który się starał. Przechwycił wiele podań rywala, dobrze się ustawiał, gdy była potrzeba atakował z większą agresją i włączał się do akcji ofensywnych.

Mateusz Możdżeń 2 – klapa na całej linii. Dużo strat, niecelnych podań. Myślami był poza boiskiem.

Miguel Palanca 4 – to nie był jego dzień. Wiele razy niepotrzebnie dryblował, starał się grać indywidualnie, ale nie było w tym polotu i precyzji.  

Nabil Aankour 2 – na taką grę mógł sobie pozwolić w rezerwach Bastii, ale nie w ekstraklasowym zespole. Przeszedł obok spotkania. Złe wybory, zmarnowana sytuacja bramkowa, oraz dwie żółte kartki po bezmyślnych faulach to jego dorobek w sobotnim meczu.  

Siergiej Pyłypczuk 4 – był bliski pokonania Sergiusza Prusaka, ale im dłużej przebywał na boisku tym bardziej gasł.

Łukasz Sekulski 3 – nie dostawał podań od pomocników i sam również nie umiał stworzyć sobie dogodnej sytuacji.

Jacek Kiełb 3 – wszedł przy wyniku 3:0 i nie był w stanie nic wskórać.  

Marcin Cebula 4 – podobnie jak Kiełb, pojawił się na boisku gdy było już 3:0 i nie odmienił obrazu gry.

Vanjia Marković – za krótki występ, aby wystawić ocenę.     

Ocena kibica: Krona Kielce - Arka Gdynia

Oceny po meczu Korona Kielce – Arka Gdynia 1:0 (10.09.2016)

Po falstarcie, jaki zafundowała nam reprezentacja w pierwszym meczu eliminacji do Mistrzostw Świata 2018, czas wrócić do ekstraklasowej rzeczywistości. Podczas dwutygodniowej przerwy piłkarze Korony nie próżnowali i szlifowali formę na krótkim obozie. Ostanie zwycięstwa tylko zwiększyły apetyty zarówno zawodników jak i kibiców, więc wszyscy liczyli na kolejną wygraną. W słoneczne sobotnie popołudnie na Kolporter Arenę zawitał beniaminek z Pomorza - Arka Gdynia. W dotychczasowych starciach obu drużyn nigdy nie padł remis, a goście w ostatnim meczu pokonali na wyjeździe warszawską Legię i pokazali, że nie można ich lekceważyć. Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando gospodarzy. Ataki na bramkę Konrada Jałochy sunęły jeden za drugim, a gdyńscy defensorzy mieli ręce (a przede wszystkim nogi) pełne roboty. W 39 minucie piękną akcję golem zakończył Łukasz Sekulski i na przerwę złocisto–krwiści schodzili z jednobramkowym prowadzeniem. Druga połowa miała całkowicie odmienny przebieg. Od 46 min do ofensywy ruszyli gracze Arki, a kieleccy piłkarze ograniczyli się do obrony. Gdynianie mieli swoje szanse, ale na posterunku był Maciej Gostomski i Koronie udało się utrzymać korzystny wynik do ostatniego gwizdka arbitra. Jest to już trzecie zwycięstwo z rzędu. Czekamy na następne!

Maciej Gostomski 7 – wreszcie dobry występ naszego golkipera, który pokazuje, że Maciek powoli wraca do formy. Gdyby nie jego interwencje, mecz mógłby zakończyć podziałem punktów, a nawet zwycięstwem Arki. Kilka razy futbolówka nie kleiła mu się do rękawic tak jak powinna, ale zachował czyste konto i to się liczy.

Bartosz Rymaniak 6 – pewny w swoich interwencjach, podejmował trafne decyzje i dobrze przerzucał piłkę do partnerów z ataku.

Radek Dejmek 5 – nieustępliwy i waleczny, jednak w niektórych sytuacjach był niezdecydowany i za późno reagował na boiskowe wydarzenia.

Elhadji Pape Diaw 6 – po raz kolejny pokazał, że ma papiery na niezłe granie. Wygrywał większość pojedynków, kiedy mógł rozgrywał piłkę, a jeśli nie miał wyjścia wybijał futbolówkę w bezpieczne sektory boiska. Często brał udział w akcjach ofensywnych, do czego zdążył już nas przyzwyczaić.

Ken Kallaste 5 – nie miał wiele pracy, ale jeśli już musiał zatrzymać któregoś z piłkarzy drużyny gości, robił to przyzwoicie. Zbyt rzadko widoczny z przodu.

Mateusz Możdżeń 6 – ze względu na absencję Rafała Grzelaka, Mateusz musiał wystąpić w tym spotkaniu w nietypowej dla siebie roli defensywnego pomocnika. Wywiązał się z niej prawidłowo. Miał sporo przechwytów i pilnował się wytycznych trenera, żeby zbyt często nie przekraczać środkowej linii boiska. Raz poczuł swoją szansę i bardzo fajnie podłączył się do akcji ofensywniej.

Marcin Cebula 5 – oddał jeden bardzo niecelny strzał i brał udział w akcji bramkowej. Z problemami w środkowej strefie.

Siergiej Pyłypczuk 6 – obrońcy Arki mieli z nim wiele kłopotów.

Nabil Aankour 7 – świetnie kreował akcje koroniarzy. Zaliczył asystę przy trafieniu Sekulskiego.

Miguel Palanca 7 – tak naprawdę trudno powiedzieć, jakie są granice możliwości Hiszpana, ale widać, że z meczu na mecz radzi sobie coraz lepiej. Bezpardonowo dryblował między zagubionymi przeciwnikami, doskonale zachował się podczas akcji, po której Korona objęła prowadzenie.

Łukasz Sekulski 7 – 5 gol w sezonie, a warto zauważyć, że Łukasz nie zagrał jeszcze ani razu pełnych 90 minut. Dobrze się ustawia, piłka go szuka, a on umie to wykorzystać.

Vladislavs Gabovs 5 – kiedy wchodził na boisko wiadomo było, że Korona postawi na defensywę i będzie chciała dowieźć wynik. Poprawny występ.

Tomasz Zając 3 – biegał, biegał i… biegał, ale nic z tego nie wynikało. Dużo wiatru, zero pożytku.

Dani Abalo – za krótki występ, żeby wystawić ocenę.

Ocena kibica: Lechia Gdańsk - Krona Kielce

Oceny po meczu Lechia Gdańsk – Korona Kielce (12.08.2016) 3:2 w skali 1-10 :

Inauguracja 5 kolejki Lotto Ekstraklasy miała miejsce w piątek 12 sierpnia w Gdańsku. Kieleckiej Koronie tym razem przyszło się mierzyć z Lechią. Na Pomorze Koroniarze przyjechali zmotywowani i pełni nadziei na dobry wynik. Po blamażu w Pucharze Polski chcieli udowodnić swoim kibicom, że potrafią grać w piłkę. Zadanie wydawało się bardzo trudne. Lechiści w 2016 roku nie przegrali żadnego meczu na własnym stadionie, a drużyna Piotra Nowaka posiada znacznie silniejszy skład, przynajmniej na papierze. Poprzednie mecze pokazały jednak, że w polskiej Ekstraklasie liczy się przede wszystkim kolektyw i teoretycznie słabsze drużyny już nie raz ucierały nosa faworytom. Tak miało być również tym razem. Dobrym prognostykiem były wyniki ostatnich potyczek kielczan z gdańszczanami na Energa Arenie. W 3 ostatnich pojedynkach, Korona dwukrotnie remisowała i odniosła jedno zwycięstwo. Rzeczywistość okazała się brutalna. Od początku spotkania gospodarze narzucili swój rytm gry, raz po raz nękając kielecką defensywę. Szczególnie aktywni byli Milos Krasić i Sławomir Peszko. W 37 minucie było już 2:0 i wydawało się, że jest po meczu. Jednak zbyt pewni swego Lechiści po strzeleniu drugiej bramki oddali pole gry. Skorzystali z tego waleczni Koroniarze i w 70 minucie na tablicy wyników było 2:2. Lechia grała jednak do końca i na 5 minut przed końcem regulaminowego czasu trafiła po raz trzeci. Złocisto – krwiści dzielnie walczyli, ale słaba gra w obronie i indywidualne błędy zadecydowały o naszej porażce.

Maciej Gostomski 3 – miał długi rozbrat z futbolem i było to widać. Niepewny na przedpolu, popełnił fatalny błąd przy trzeciej bramce dla Lechii.

Bartosz Rymaniak 3 – chyba najgorszy występ odkąd trafił do Korony. Niemiłosiernie ogrywany przez skrzydłowych gospodarzy. W 19 minucie otworzył autostradę przed Sławkiem Peszko, a ten bez problemu asystował przy bramce Kuświka. Ponadto na minus nieudolna próba wymuszenia rzutu karnego.

Radek Dejmek 3 – bramka samobójcza i duży udział przy ostatnim golu dla Lechii. Lepszy w ofensywie i gdyby był skuteczniejszy przynajmniej raz powinien pokonać Milinkovića – Savića. Występ niegodny kapitana.

Elhadji Pape Diaw 6 – najlepszy z bloku defensywnego, bez niego Korona straciłaby więcej goli. Potwierdził swoją dobrą grę głową, zdobywając bramkę po dośrodkowaniu z zrzutu rożnego.

Ken Kallaste 5 – bracia Paixao nie mieli z nim łatwej przeprawy. Mógł się lepiej zachować przy bramce na 1:0.

Rafał Grzelak 4 – jak zwykle harował i zostawił serce na boisku, ale grał zbyt agresywnie i może się cieszyć, że nie obejrzał czerwonej kartki.

Marcin Cebula 5 – udane zagrania przeplatał z prostymi błędami. W kilku akcjach pokazał, że ma zmysł do gry kombinacyjnej. Może wreszcie się odblokuje i zacznie grać na miarę swojego talentu.

Mateusz Możdżeń 6 – kolejny niezły występ byłego gracza Podbeskidzia. Wałczył, nie unikał pojedynków w środku pola i strzelił kapitalnego gola z zrzutu wolnego.

Jacek Kiełb 4 – gdyby nie asysta, jego występ można by spisać na starty.

Siergiej Pyłypczuk 4 – dużo złych wyborów i niepotrzebnych strat. Tym razem zawiódł.

Łukasz Sekulski 5 – był bliski zdobycia kolejnego gola w sezonie, ale nie udało mu się wykorzystać 100 procentowej sytuacji. Poprawny występ.

Miguel Palanca 4 – wszedł za Sekulskiego w 74 minucie, ale nie zachwycił. Próbował skopiować swojego gola z meczu z Lechem, ale fatalnie spudłował.

Vladislavs Gabovs – za krótki występ, żeby wystawić ocenę.

Tomasz Zając – za krótki występ, żeby wystawić ocenę.

Ocena kibica: Korona Kielce - Lech Poznań

Oceny po meczu Korona Kielce – Lech Poznań (06.08.2016) 4:1 w skali 1-10:

W sobotni wieczór na Kolporter Arenę zawitał poznański Lech. Po porażkach z Jagiellonią i Zagłębiem Lubin oraz remisie,w pierwszej kolejce ze Śląskiem Wrocław, Kolejorz zamykał ligową tabelę, a liczba zdobytych przez drużynę goli wynosiła 0. Trener Jan Urban nie ukrywał, że do Kielc przyjechał po 3 punkty i pierwsze zwycięstwo w sezonie. W obozie gospodarzy plan był podobny. Feralny występ w Lubinie nie załamał Koroniarzy, którzy z niezłej strony pokazali się w dwóch kolejnych meczach, jednak brakowało postawienia przysłowiowej kropki nad „i” w postaci zwycięstwa. Miał w tym pomóc Jacek Kiełb, który po ponad rocznej przerwie powrócił do Kielc oraz Miguel Palanca, powoli dochodzący do optymalnej formy fizycznej.

Mecz ułożył się dla naszej drużyny bardzo dobrze, ponieważ już w 6 minucie czerwoną kartką został ukarany pomocnik gości - Tetteh i choć poznaniacy po golu eks-koroniarza Marcina Robaka wyszli na prowadzenie, to dobrze dysponowana tego dnia Korona na więcej nie pozwoliła. Jeszcze przed przerwą z zrzutu karnego wyrównał Łukasz Sekulski, a w drugiej połowie oglądaliśmy całkowitą dominację zespołu z Kielc. Końcowy rezultat 4:1 mówi sam za siebie. Kto wybrał się w sobotę na stadion, na pewno nie żałuje. Szkoda tylko konfliktu na linii kibice – zarząd, przy wypełnionym „Młynie” zwycięstwo cieszyłoby dwa razy bardziej.

Michal Pesković 5 – nie miał wielu okazji, aby się wykazać. Problemy z komunikacją i brak zgrania z defensorami sprawiły, że popełnił kilka błędów.

Bartosz Rymaniak 6 – poprawny w defensywie, mniej aktywny z przodu, ale mając na swojej stronie dobrze dysponowanego Kiełba, mógł skupić się na obronie.

Radek Dejmek 6 – najpewniejszy z całej linii defensywnej. Imponował spokojem i opanowaniem, a w kilku akcjach zaprocentowało jego doświadczenie.

Dmitrij Wierchowcow 5 – dużo lepszy występ niż w pierwszej kolejce, choć w jednej sytuacji dał się łatwo ograć Robakowi, co mogło skutkować utratą gola.

Ken Kallaste 6 – pogubił się przy akcji bramkowej Lecha, ale odkupił swoje winy poprzez wywalczenie rzutu karnego. Wygrywał pojedynki jeden na jeden i świetnie dośrodkowywał.

Rafał Grzelak 7 – kapitalny w destrukcji, przejął 21 podań i przerywał akcje w zalążku. W 79 minucie ośmieszył obrońców Lecha i zdobył pierwszą bramkę w Ekstraklasie i w barwach Korony.

Mateusz Możdżeń 7 – z każdym meczem idzie mu coraz lepiej. Jak na defensywnego pomocnika często ciągnie go do przodu, ale to świadczy o jego uniwersalności. Dysponuje świetnym, soczystym uderzeniem z dystansu i właśnie po takim uderzeniu w 58 minucie meczu był bliski pokonania Burića. Jeśli będzie grał tak dalej, a jego forma jeszcze pójdzie w górę, kibice nie będą już tęsknić za Jovanovicem.

Jacek Kiełb 7 – jak mówi przysłowie „ryba najlepiej czuje się w wodzie”. Dla piłkarza urodzonego w Siedlcach tą wodą są Kielce. To już trzeci powrót Jacka do Korony, a sam zawodnik podkreśla, że prawdopodobnie zostanie tutaj do końca kariery. Wcześniej próbował sił w Lechu Poznań, Polonii Warszawa i Śląsku Wrocław, ale nigdzie nie mógł pokazać pełni swoich możliwości. Możemy się tylko cieszyć, że pomocnik ponownie reprezentuje złocisto – krwiste barwy. W sobotnim meczu zaliczył fenomenalną asystę, a po jego rajdzie defensor Lecha obejrzał czerwoną kartkę.

Nabil Aankour 7 – po występach w poprzednich sezonach chyba tylko optymiści wierzyli, że z Marokańczyka z francuskim paszportem będziemy mieć w Kielcach pożytek. Jednak Nabil pokazuje, że ma papiery na granie. Główny reżyser gry, świetnie rozprowadzał akcje i dołożył kolejną asystę.

Siergiej Pyłypczuk 7 – najbardziej zapracowany i aktywny na boisku. Walczył za dwóch, nie odstawiał nogi. Kibice łapali się za głowy, kiedy po jego strzale golkiper Lecha sparował piłkę na rzut rożny. Klasowy występ, tak powinien grać pomocnik kompletny.

Łukasz Sekulski 7 – pewnie wykorzystany rzut karny i kapitalny gol w drugiej połowie. Techniką nie grzeszy i po niektórych podaniach piłka odbija mu się od nogi, ale jeśli będzie skuteczny, nikt nie zwróci na to większej uwagi.

Miguel Palanca 7 – luzu i swobody może pozazdrościć mu niejeden piłkarz Ekstraklasy, a bramka stadiony świata.

Vladislavs Gabovs – za krótki występ, żeby wystawić ocenę.

Marcin Cebula – za krótki występ, żeby wystawić ocenę.

Ocena kibica: Korona Kielce - Piast Gliwice

Oceny po meczu Korona Kielce – Piast Gliwice (31.07.2016) 1:1 w skali 1-10 :

Późno, bo dopiero w 3 serii gier, przyszło koroniarzom debiutować w tym sezonie przed własną publicznością. Do Kielc zawitał Piast Gliwice. Trudno sobie wymarzyć lepszego rywala. Dotychczas, na 8 spotkań rozgrywanych w Kielcach, 6 razy zwyciężała Korona, raz padł remis, a 17 maja 2014 roku ze zwycięstwa cieszyli się piłkarze z województwa śląskiego. Już przed meczem zawodnicy z Gliwic podkreślali, że zawsze mają problemy z grą na Kolporter Arenie. Pierwsza połowa toczyła się spokojnym tempem. Korona ustawiła się na swojej połowie, wyczekując na graczy Piasta, ale ci również nie kwapili się do „hura ofensywy”. W drugiej części spotkania oglądaliśmy niezłe widowisko i choć przeważała Korona, to bramkę w 71 minucie zdobyli goście. Dwie minuty później odpowiedział Łukasz Sekulski i mecz zakończył się podziałem punktów.        

Michal Pesković 4 – źle się ustawiał, miał dużo chimerycznych interwencji i raził niepewnością. Fatalnie wprowadzał piłkę do gry. Gdzieś zagubił formę, którą prezentował za czasów gry w chorzowskim Ruchu. W następnej kolejce warto zaryzykować i postawić na Macieja Gostomskiego, który w potyczce ze swoim byłym zespołem Lechem Poznań, powinien być podwójnie zmotywowany. 

Bartosz Rymaniak 6 – jedna z jaśniejszych postaci w ekipie gospodarzy. Świetny w defensywie. Często podłączał się również w akcje ofensywne, a jego rajdy siały popłoch w bocznych sektorach boiska. Swój występ przypieczętował asystą.

Radek Dejmek 4 – miał wiele udanych interwencji, niestety nie upilnował Szeligi przy akcji bramkowej gliwiczan. 

Elhadji Pape Diaw 6 – kolejne udane spotkanie w wykonaniu Senegalczyka. Wygrywał ważne pojedynki i rozbijał akcje rywala w kluczowych momentach. Jak zwykle aktywny przy stałych fragmentach gry. Zdobył nawet bramkę, ale sędzia jej nie uznał, ponieważ piłka wcześniej opuściła boisko.

Ken Kallaste 5 – udanie powstrzymywał Mokwę i Żivca.

Rafał Grzelak 5 – w 44 minucie meczu brał udział w akcji, po której bliski zdobycia gola był Sekulski. Ponadto zaliczył poprawny występ w defensywie.    

Marcin Cebula 5 – widać, że bardzo chciał. Dynamiczny, starał się rozgrywać, często dostrzegał lepiej ustawionych partnerów z zespołu. Niestety, opuścił boisko z urazem.  

Vladislavs Gabovs 4 – zupełnie niewidoczny. W 60 minucie ładnie wystawił piłkę Możdżeniowi i to tyle, jeśli chodzi o jego występ. Będzie miał problemy z utrzymaniem miejsca w wyjściowym składzie, ponieważ Miguel Palanaca pokazał się ze znacznie lepszej strony, a w Kielcach już dziś ponownie zameldował się Jacek Kiełb.

Nabil Aankour 5 – starał się być wszędzie. Rozgrywał piłkę i przerywał akcje drużyny gości . Mało brakowało, a zaliczyłby asystę.    

Siergiej Pyłypczuk 5 – zaangażowanie i walka, ale niestety w tym meczu nic więcej.   

Łukasz Sekulski 5 – gol zdobyty po fantastycznej akcji i równie efektownym strzale głową. Osamotniony z przodu, dlatego trudno było mu wykreować sobie więcej sytuacji do zdobycia bramki. Zbyt często oddawał piłkę do najbliższego kolegi, czasem mógł się pokusić o inne rozwiązania.

Mateusz Możdżeń 5 – zastąpił kontuzjowanego Cebulę i zagrał dobry mecz. Ożywił grę w środku pola i często zbiegał do skrzydła. Gdyby piłka po jego strzale nie odbiła się od jednego z obrońców Piasta, prawdopodobnie pomocnik Korony cieszyłby się z gola.

Miguel Palanca 6 – Hiszpan, z którym w Kielcach zarówno kibice, jak i działacze wiążą spore nadzieje, dostał w tym spotkaniu 30 minut na zaprezentowanie swoich umiejętności. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest dobry technicznie i posiada niezły balans ciała. Jeśli dojedzie do pełni dyspozycji, powinien być dużym wzmocnieniem.

Michał Przybyła – za krótki występ, żeby wystawić ocenę.      

Ocena kibica: Pogoń Szczecin - Korona Kielce

Oceny po meczu Pogoń Szczecin – Korona Kielce (22.07.2016) 1:1 w skali 1-10 :

W drugiej kolejce piłkarskiej Lotto Ekstraklasy naszej drużynie przyszło się mierzyć z Pogonią Szczecin. Oba zespoły przystępowały do tego spotkania z zerowym dorobkiem punktowym. Portowcy w pierwszym meczu ulegli na wyjeździe krakowskiej Wiśle, natomiast Korona dostała srogą lekcję futbolu od Zagłębia Lubin (nawiasem mówiąc, Zagłębie na początku sezonu prezentuje się naprawdę rewelacyjnie), dlatego zarówno ekipa gospodarzy jak i ekipa gości były podwójnie zmotywowane.

W składzie Koroniarzy w porównaniu do ostatniego meczu, trener Wilman wprowadził jedną zmianę. Będącego w fatalnej formie Wierchowcowa zastąpił Diaw. W pierwszej połowie byliśmy świadkami niezłego, wyrównanego widowiska. O drugiej można jak najszybciej zapomnieć. Remis wydaję się być wynikiem sprawiedliwym, choć można było pokusić się o zwycięstwo. Cieszy na pewno dużo lepsza postawa kieleckich zawodników niż przed tygodniem i to, że jeśli będą walczyli na 100% swoich możliwości, nie będą w tej lidze tylko dostarczycielami punktów. Oby następne mecze to potwierdziły.

Michal Pesković 4 – oprócz strzału Korta, który dał szczecinianom prowadzenie, nie miał więcej okazji do wykazania się.  Niepewny i  nerwowy w kilku prostych sytuacjach. Niepotrzebnie wdał się pyskówkę z Diawem. 

Bartosz Rymaniak 5 – twardy i nieustępliwy. Nie zawiódł, ale mógł zagrać lepiej. 

Radek Dejmek 3 – w 6 minucie we własnym polu karnym pozwolił na oddanie strzału Zwolińskiemu, a w 10 nie zdążył z asekuracją Murawskiego. Przy straconej bramce również nie zachował się najlepiej.

Elhadji Pape Diaw 6 – popełnił jeden błąd, kiedy nie zrozumiał się z Peskoviciem. Poza tym bez zarzutu. Wygrywał wszystkie pojedynki główkowe, a po jednym z rzutów rożnych był bliski zdobycia gola.

Ken Kallaste 4 – pokazał, że dysponuje niezłymi dośrodkowaniami. Jednak jego poczynania, zarówno w ataku, jak i w obronie są zbyt chaotyczne.  

Rafał Grzelak 4 – podobnie jak Dejmek, nie udało mu się powstrzymać Korta przy bramkowej akcji Pogoni.   

Mateusz Możdżeń 3 – zupełnie niewidoczny i bezproduktywny.

Vladislavs Gabovs 5 – zdecydowanie lepszy występ niż przed tygodniem. Łotysz pomagał kolegom w defensywie i  wiele razy pokazywał się do prostopadłych podań, słanych głównie przez Aankoura. Do pełni szczęścia zabrakło tylko strzelonej bramki.

Nabil Aankour 7 – najlepszy na boisku. Dobrze utrzymywał się przy piłce, świetnie podawał i dryblował. Gdyby jego koledzy z zespołu wykazali się lepszą skutecznością, miałby na koncie więcej niż jedną asystę.

Siergiej Pyłypczuk 6 – Ukrainiec, podobnie jak Gabovs, zagrał o dwie klasy lepiej niż ostatnio. Nie pozwalał odbierać sobie piłek i popisał się fantastycznym spokojem przy strzelonym golu.

Łukasz Sekulski 5 – niezły występ. Absorbował obrońców Pogoni, robiąc miejsce partnerom z zespołu. W doskonałej sytuacji bramkowej trafił w słupek. 

Marcin Cebula 5 – próbował sprytnych, indywidualnych zagrań ale nie przełożyły się one na zdobycze bramkowe. Fenomenalnie ośmieszył Nunesa. Może trenerowi Wilmanowi uda się wykrzesać z niego  100% możliwości, bo ten chłopak ma naprawdę duży potencjał.

Michał Przybyła 4 – za wiele sobie nie pograł przy bardziej doświadczonych stoperach Pogoni.

Tomasz Zając – za krótki występ, żeby wystawić ocenę.      

Subskrybuj to źródło RSS

Zawodnicy

Log in or create an account