log in

Przedmeczowo

Przedmeczowo: Ruch Chorzów - Korona Kielce

Ruch Chorzów vs Korona Kielce - mecz w strefie spadkowej Ruch Chorzów vs Korona Kielce - mecz w strefie spadkowej
Oceń ten artykuł
(1 głos)

Niech ten koszmar wreszcie się skończy. Chyba większość kibiców Korony Kielce właśnie z takim nastawieniem spogląda teraz w przyszłość, czekając na kolejny mecz w wykonaniu Żółto-Czerwonych. Bo miniony tydzień dostarczył nam kolejnych, złych wrażeń. Najpierw czwarta z rzędu porażka, tym razem na własnym boisku z przeciętnym Śląskiem Wrocław,
a w środku tygodnia informacja o tym, że klub jednak nie zmieni właściciela. Senegalscy biznesmeni nie zainwestują kapitału w Kielcach. Nie wiadomo do końca, czym spowodowana jest taka decyzja, ale forma piłkarzy i postawa na boisku może być jednym
z powodów.

Cała otoczka wokół klubu nie ułatwia pracy trenerowi Wilmanowi, na którym ciąży coraz większa presja. Bo tu już nie chodzi nawet o serię porażek, tu chodzi o to, że drużyna zatraciła wszystkie atuty, zatraciła polot, który miała w kreowaniu akcji ofensywnych, a obrona gra chaotycznie, popełniając masę błędów, często niestety śmiesznych i upokarzających. Powiedzmy szczerze: tak słabej Korony Kielce nie widzieliśmy od dawna.

Brak ducha walki, który dotychczas zastępował w wielu przypadkach umiejętności techniczne piłkarzy, martwi zdecydowanie najbardziej. Pojawiają się nieprzyjemne pytania, czy Tomasz Wilman ma pomysł, jak wyciągnąć zespół z kryzysu i zacząć grać na miarę oczekiwań? Czy zdoła natchnąć swoich graczy do ambitnej walki z rywalami, do której Korona od lat nas przyzwyczaiła? Trzeba wierzyć, że tak. Okazja do przełamania złej passy nadarza się doskonała, bo już dziś o godzinie 18:00 Korona zmierzy się na wyjeździe
z zamykającym tabelę po dwunastu kolejkach Ruchem Chorzów. Arbitrem głównym tego spotkania będzie znany ze stanowczości rozjemca - pan Daniel Stefański. Trzymajmy kciuki, aby okazał się szczęśliwym właśnie dla Żółto-Czerwonych! Niech nasze serca będą z drużyną w tych trudnych chwilach, by nasze wsparcie, nawet w Chorzowie, dodało Koronie sił
i poniosło ją do zwycięstwa!

Starcie Korony z Ruchem to pojedynek drużyn z dołu tabeli. Jak wspominamy powyżej, ekipa gospodarzy zajmuje obecnie ostatnie miejsce w stawce z dorobkiem jedenastu punktów
w dwunastu spotkaniach i kiepskim bilansem bramkowym trzynaście do dwudziestu dwóch na minus. W tych rozgrywkach trzykrotnie dopiero zwyciężali, dwukrotnie remisowali, siedmiokrotnie przegrywali. Siódmą porażką był ich ostatni mecz z Piastem Gliwice, w którym ulegli na wyjeździe dwa do jednego. Podopiecznie trenera Fornalika, podobnie jak Korona, cztery ostatnie mecze skończyli bez choćby jednego punktu, choć nie doznawali tak dotkliwych klęsk jak Żółto-Czerwoni. Do miejsc nad strefą spadkową tracą niewiele oczek, dlatego wygrana nad zespołem z Kielc może sprawić, że punktowo zrównają się z nim, a nieco lepszy bilans bramkowy może pozwolić im przeskoczyć Koronę w tabeli. Wysokie zwycięstwo może, przy dobrych wynikach innych spotkań wywindować Ruch nawet na dziesiątą lokatę kosztem pogromcy Korony – Śląska Wrocław. Remis nic w ich przypadku nie zmieni, porażka sprawi naturalnie, że pozostaną czerwoną latarnią Lotto Ekstraklasy.

Korona Kielce może w starciu z Ruchem zyskać znacznie więcej, ale zarazem znacznie więcej stracić. Na tę chwilę, mimo kiepskiej dyspozycji, nic nie przekreśla szans Żółto-Czerwonych na powrót do górnej części tabeli i to już po najbliższym spotkaniu. Po rozegranych dwunastu meczach Korona ma na koncie czternaście punktów, zajmuje niedogodną, pietnastą pozycję (niedawno jeszcze była na szóstym miejscu!). Korona w tych rozgrywkach gra w kratkę: odniosła cztery zwycięstwa, dwukrotnie remisowała i niestety aż sześciokrotnie (z czego cztery razy w ostatnich czterech spotkaniach!) przegrywała. Ujemny bilans bramkowy Korony jest pokłosiem kiepskiej gry, zwłaszcza defensywy z Kielc, czternaście goli strzelonych, aż dwadzieścia pięć straconych. Nikt w Ekstraklasie nie traci tylu goli, co Korona. Ten bilans, przy tak wyrównanej stawce ligowej jest dla ekipy ze Ściegiennego kulą u nogi, ponieważ choć mają tyle samo punktów co drużyny z miejsc 12-14, to przez gorsze bramki wylądowali w strefie spadkowej, zamiast tuż za czołową ósemką.

Wygrana, a najlepiej wysoka wygrana, mogłaby dać Koronie awans nawet na ósme miejsce w tabeli. Remisując w poniedziałek, Korona będzie mogła awansować na dwunastą lokatę, kolejna porażka byłaby oczywiście katastrofą, bo taki wynik może strącić podopiecznych trenera Wilmana na ostatnie miejsce w tabeli.

Zabawa we wskazywanie faworyta tego meczu nie ma większego sensu. Naprzeciwko siebie stają dwie, równe sobie ekipy. Obie są bez formy, obie nie mogą wygrać od czterech spotkań, obie nie mają zbyt szerokich kadr, żadna nie ma w swoim składzie wybitnych techników, żadna nie strzela zbyt wielu goli i nie broni zbyt dobrze dostępu do swojej bramki. Jedynym atutem gospodarzy jest własne boisko, Korony – chęć przerwania złej passy. Sprawę należy postawić jasno: to raczej nie będzie piękny dla oka mecz. Choć patrząc na obie defensywy, można spodziewać się, że padną bramki, to jednak spotkanie rozegra się głównie w środku pola. Tam będzie dochodziło do największych spięć i tam przesądzą się losy spotkania.

Korona jedzie do Chorzowa bez swojego najskuteczniejszego snajpera - Łukasza Sekulskiego, który leczy kontuzję, co znacznie osłabia siłę ognia gości. O wyniku meczu przesądzą oczywiście indywidualne błędy, których należy się wystrzegać zawłaszcza przy stałych fragmentach. Z kolei rzuty rożne i wolne wykonywane przez Koronę mogą zapewnić jej wygraną. Nie doszukując się już słabych punktów, bo obie ekipy mają ich sporo, będzie to mecz, który wygra ten, kto pomyli się mniej razy od przeciwnika.

W Ruchu Chorzów gra obecnie kilku doświadczonych piłkarzy, jak Maciej Iwański, czy Piotr Ćwielong. Jest też Łukasz Hanzel, który od lat gra na poziomie Ekstraklasy i nieprzewidywalny Miłosz Przybecki. Największe zagrożenie ze strony Chorzowian niesie oczywiście Ćwielong, który w tych rozgrywkach strzelił do tej pory dwa gole. Były gracz Wisły Kraków to solidny, bramkostrzelny zawodnik, który ciężko pracuje dla swojej drużyny. Potrafi dryblować, dośrodkowywać, strzelać. Ekstraklasę zna od podszewki, potrafi grać przeciwko silnym obrońcom, a co ważniejsze - potrafi wywieść ich w pole. Będzie wymagał dokładnego krycia przy stałych fragmentach i wzmożonej uwagi w polu karnym.

Korona potrzebuje w tym meczu kogoś, kto natchnie ją do walki, kto da sygnał do ataku i zdobywania goli. Brak Łukasza Sekulskiego w takim spotkaniu może mieć dla Dumy Kielc przykre konsekwencje, jednak w drużynie nie brak dobrych, ofensywnych graczy, potrafiących stworzyć coś z niczego. W pierwszym rzędzie liczymy na Nabila Aankoura. Ofensywny pomocnik musi wziąć na siebie ciężar gry i ponieść drużynę do wygranej. Jego technika dryblingu, szybkość, dokładne podania i strzały muszą być dla kolegów sygnałem, że to spotkanie trzeba wygrać bez względu na cenę. Nabil będzie centralną postacią ofensywy Korony i to przez niego będzie przechodzić większość akcji. Jeśli partnerzy zdołają wykorzystać jego obecność na boisku, znacznie wzrosną szanse na wyjazdowe zwycięstwo.

Nie mylę się chyba, twierdząc, że nikt w Kielcach nie bierze pod uwagę innego wyniku niż wygrana w poniedziałkowym meczu. To już ostatni dzwonek, żeby uciec przed bezpośrednią walką o utrzymanie, a kto wie czy również nie ostatni, by myśleć o czymś więcej, niż tylko pozostanie w lidze na kolejny sezon. Ważą się teraz losy klubu. Tylko powrót na zwycięską ścieżkę da Koronie szansę na to, że ktoś będzie chciał w drużynę zainwestować, co pozwoli przed sezonem uniknąć obaw o istnienie klubu. Tak więc do boju, do boju Korono! Niech ucichną wszelkie głosy krytyki, gdy rozpocznie się dla nas nowa, zwycięska seria!

Tomasz Majewski

 Ogarnia wszystko, co się dzieje u rywala przed meczem. Autor cyklu „Przedmeczowo”.

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Zawodnicy

Log in or create an account