log in

Felietony

Kto pod kim dołki kopie...

Oceń ten artykuł
(2 głosów)

Na wstępie zaznaczę, że będąc kibicem Korony, tym bardziej fanatycznym ciężko będzie zachować obiektywizm. Aczkolwiek nie pochwalam tego, co się wydarzyło podczas sobotniego spotkania. 

Mamy koniec sezonu, moglibyśmy spać już spokojnie bądź też naciskać na pana prezydenta w sprawie sponsora. Pan Wojciech ciągle walczy, nie dość że liczy na nasz spadek (bo kto by chciał pierwszoligowca kupić?), to niedługo powalczy też o swoje wygrzane siedzisko. Końca jednak nie ma, podział ekstraklasy, ciężko wywalczone punkty na nic się zdały, bo po podziale wystarczy jedna porażka i już jesteśmy na miejscu spadkowym. Każdy by wolał być w grupie mistrzowskiej. Ale czy chcielibyście się teraz postawić w miejscu Podbeskidzia? Rozgrywki, które miały być atrakcyjniejsze, mogą stać się kpiną i oszustwem. Zajmujemy pewne 8 miejsce, mamy spokój, a tu nagle jesteśmy na miejscu 9. Kolejki decydujące, które mogą nas zepchnąć na miejsce spadkowe. I oto drużyna, która sportowo wywalczyła miejsce w górze tabeli, przy zielonym stoliku zostaje przekręcona, a potem spada z ligi. Dobrze, że to nie nasz problem...

Mamy inny. Sobotni mecz zwycięski, wydawałoby się, że wszystko jest w porządku. Nie jest. Zacznijmy od faktów. Dzień przed meczem, prezes Korony postanawia nie dopuścić do oprawy przygotowanej przez kibiców. Powód? Pirotechnika. Efekt pokazu pirotechnicznego? Kary pieniężne od komisji ligi. Kary, które wysokie nie są. A kary po tym meczu mogą być już dotkliwe. Trzykrotne przerwanie meczu, nowa paląca się trawa. Jest ktoś, kto myśli, że unikniemy kar i sprawa rozejdzie się po kościach? Nawet jeśli, to współpraca na linii klub-kibice jest zakończona. Prezesowi jest to na rękę. Tylko kto na tym najwięcej straci? Gdyby kibice, którzy przez dwa tygodnie poświęcali swój czas na zrobienie oprawy, mogli ją zaprezentować, widowisko na Ś8 byłoby jeszcze lepsze, nikt na trybunach by nie narzekał, w końcu bez kibiców nie ma klubu. Nie ma sensu powtarzać poprzedniego artykułu i mówić, dzięki komu ten klub istnieje. Oprawy nie było, były za to wyzwiska w kierunku prezesa, no i race na boisku. Na efekty nie trzeba było długo czekać, pomeczowe komentarze, nieprzychylne obu stronom. Fakt, bardziej oberwali kibice. Ale Ci sami kibice prowadzili doping przez większość spotkania, to oni wzięli się za promowanie meczu na ulicach miasta. Efekt? Ponad 7,5 tysiąca kibiców na meczu (nie licząc tych z Zabrza). Tyle ludzi przyszło, bo nie było meczu na żywo w tv, mimo tak brzydkiej pogody? I jak będzie teraz? Pół biedy, jeśli skończy się na karach finansowych. Ale jeśli zamkną jakieś sektory, to kto na tym ucierpi? Klub. Nie będzie atmosfery, nie będzie dopingu, a przecież trener Brosz nie raz dziękował kibicom za ich wsparcie, mimo niekorzystnego wyniku.

Był czas na wybory, prezes Paprocki podjął swoim zdaniem najlepszą decyzję. Jak się skończyło, każdy widział. Decyzja, która mogła być inna i wszyscy spaliby spokojnie. A tak mamy burdel, podobny do tego który zrobiła komisja ligi, oddając punkt Lechii na dzień przed meczem. Ktoś po kimś wykopał dołek. Kto w niego wpadnie?

Piotr Włodarczyk

Tematy okołoboiskowe związane z kielecką piłką to jego specjalność. Pokładów inteligentnego sarkazmu może pozazdrościć mu niejeden komik.

Więcej w tej kategorii: « Jesteśmy z Wami! Kieleckie problemy »

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Zawodnicy

Log in or create an account