Do siego roku, Koroniarze!
- Napisała Aneta Grabowska
- Dział: Felietony
- Czytany 1556 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Jedni zachwycać się będą widocznymi postępami w naszej grze, co ma miejsce od meczu z Lechem, inni powiedzą, że na co ta przyjemna dla oka gra, skoro nie przynosi punktów, ktoś jeszcze inny stwierdzi, że żadnego progresu nie ma. Ale jest coś, co dziś łączy nas wszystkich – to tęsknota za tą naszą nieprzewidywalną ligą, za wizytami przy Ściegiennego i emocjami, które tym wizytom towarzyszą. Dziś pierwszy dzień przymusowego detoksu i choć spotyka nas to przecież cyklicznie i nie jest niespodziewane, to za każdym razem to samo uczucie bezradności przychodzi do każdego z nas. Jeśli nie teraz, to za tydzień, dwa, kiedy zasiądziesz przed TV i przypomnisz sobie, że nic z tego, że powrót dopiero w lutym. Tak więc brawa dla tych, którzy przybyli tłumnie na stadion wczoraj, im wspomnienie tego nieprzeciętnie emocjonującego meczu uprzyjemniać będzie przymusową rozłąkę z Ekstraklasą.
Dziś chcieliśmy powiedzieć raz jeszcze to, co powtarzamy odkąd ten chłopak zawitał po raz pierwszy na Ściegiennego – takich ludzi jak Łukasz Sierpina Kielce potrzebują. I nie chodzi nawet o bramkę, bo jej akurat się spodziewaliśmy, była naturalną konsekwencją solidnej gry naszego skrzydłowego. Chodzi o sam sposób gry, który zasługuje na nasz szacunek. To, jak Łukasz gnał wczoraj do przodu, niepomny nawet na przepychanki i zagrania mające znamiona fauli, nie czekając na gwizdek sędziego, bo jak wiadomo, ten zwykł gwizdać tylko w jedną stronę, to było coś więcej niż przykładanie się do gry. W tym była ta niezwykła nieustępliwość będąca domeną kieleckich charakterów, w tym było serducho zostawione na boisku, a to ważniejsze niż statystyki, bo one w końcu przyjdą i będą wynikiem właśnie zaangażowania tego zawodnika. Mamy już przełomową bramkę, na kolejne musimy poczekać do lutego.
Dziękujemy całemu zespołowi. Kończymy na 12 pozycji, ale środkowa część tabeli jest płaska, jeszcze wszystko może się zdarzyć. Jeszcze możemy wskoczyć do górnej ósemki, a to właśnie dzięki tym 24 punktom wywalczonym przez chłopaków. Dziękujemy za dobre chwile, których było niemało, ale i za te gorsze, które pokazały, że potrafimy być z Koroną na dobre i na złe. Bo siłą zespołu są także kibice, a z tych naszych, prawdziwych możemy być naprawdę dumni. Do siego roku, Koroniarze!
Aneta Grabowska
Niepoprawna optymistka, wierzy, gdy inni już przestali. Humanistka - to wiele o niej mówi. Nierzeczowa, nieobiektywna, zakochana w Koronie miłością romantyczną. Łukasz Sierpina znajduje się na podium jej ulubionych piłkarzy – między Gerrardem i Owenem.