W poszukiwaniu kozła ofiarnego
- Napisał Piotr Włodarczyk
- Dział: Felietony
- Czytany 1713 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Nie piszę tego tekstu na gorąco po meczu, głowa ochłonęła po poniedziałkowym dramacie, ale myśli dalej takie same. Na portalach podsumowania - profesjonalne i amatorskie, plusy, minusy, kto zawalił, kto zasługuję na burę. Ja się w to nie bawię. Piłkarze wychodzą na boisko, więc jeśli trener powie "drużyna wygrała mecz", to musi też powiedzieć "drużyna przegrała mecz". Owszem, jeśli zdarzy się wpadka, czerwona kartka, celowe osłabienie drużyny czy przejście obok meczu, możemy powiedzieć o danym zawodniku. Ale czy zawodnik, który przez 90 minut meczu wypruwa sobie flaki dla dobra drużyny, walczy, biega, stara się - zasługuje na wyrzuty? Bo nie wykorzystał swojej okazji? Bo nie wykorzystuje ich ciągle? Bo nie ma ani gola ani asysty jako skrzydłowy? Jego walka i zaangażowanie nie mają znaczenia? Nie muszę pisać, o kogo chodzi, bo każdy powinien się domyślić, kim jest ten kozioł ofiarny. Kim jest co mecz, którego drużyna nie wygra. Jeśli wygra, nagle mu się wszystko wybacza. Jeśli przegra, tak jak w poniedziałek, wtedy tylko on jest winny. Dziesięciu zawodników jest w porządku (mieli słabszy dzień, brak szczęścia), ten jeden zawsze jest winny.
Nie piszę tego z powodu sympatii do niego, czy przez wzgląd, że redakcyjna koleżanka przeprowadzała z nim wywiad. Jeśli ktoś zostawia serce na boisku, mam do takiej osoby szacunek. I mam nadzieję, że trener Brosz również go nie skreśla, bo jak będą funkcjonować skrzydła bez walecznego i mającego niespożyte siły zawodnika? A jeśli uważacie, że sadzając na ławce poniedziałkowego kozła ofiarnego, damy radę wygrać pozycję na skrzydłach w meczu następnym, to ciekaw jestem, w której minucie powiecie, że kogoś w tej układance jednak brakuje.
Piotr Włodarczyk
Tematy okołoboiskowe związane z kielecką piłką to jego specjalność. Pokładów inteligentnego sarkazmu może pozazdrościć mu niejeden komik.