Niezniszczalni. Doceńmy to, kim gramy.
- Napisał Alek Szczykutowicz
- Dział: Felietony
- Czytany 1895 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Kto nas czyta, ten wie, że próżno szukać tutaj słów nagany pod adresem Korony. Nawet po przegranym meczu. Nie sztuką jest narzekać, że znów przed własną publicznością nie wyszło. Sztuką jest tworzyć tę publiczność, nawet gdy nie wychodzi.
Szukamy zatem pozytywów, a szukać nie trzeba daleko. Trzech niezniszczalnych, każdy na innej płaszczyźnie. Tak więc po kolei…
Jesteśmy przekonani, że gdyby to Wilusz był w sytuacji Zidane’a na MŚ, nerwy by mu nie puściły. Nazwać go stoikiem, to jak nic nie powiedzieć. A ten właśnie spokój i rozwaga to podstawa na jego pozycji. Oby Lech zostawił go w spokoju, przynajmniej do końca sezonu.
Grzelak. Jego najlepiej opisze zdanie – gdy czujesz oddech Grzelaka na plecach, w sekundzie pozbywasz się piłki. Wolisz nie ryzykować spotkania face to face, starcia bark w bark z Grzelakiem. I masz całkowitą rację.
Trzeci niezniszczalny – Łukasz Sierpina. Jeśli choć przez chwilę pomyślałeś, że mógłbyś go dogonić z piłką, jesteś w błędzie. Jesteś przed nim – próbuj. Minął cię? Daj se spokój.
Wracając do meczu z Termalicą. Co chcielibyśmy powiedzieć? Spotkały się dwa zespoły, które grę z kontry przedkładają nad atak pozycyjny. Ktoś jednak tę grę musiał prowadzić, ktoś inny czekać na okazję właśnie do kontrataku. Gratulujemy beniaminkowi. Bo może nie było to zasłużone, może nie byli lepsi ani nie zwyciężyli w pięknym stylu, ale jednak udało im się wywieźć z Kielc trzy punkty. Brawa też dla ich kibiców za to, że przyjechali oraz za dystans do siebie – „Jesteśmy ze wsi, jesteśmy najlepsi”(!).
Kibice. No właśnie. Szacunek przede wszystkim dla tych naszych. Oprawa REWELACJA! Pewnie, że konsekwencje będą, ale…chrzanić to. Warto było :) Cieszy też zwyżkowa frekwencja, miejmy nadzieję, że nie okażemy się kibicami sukcesu i na kolejnym meczu będzie podobnie. Albo lepiej.
Kończymy optymistycznie – przed nami dwa wyjazdy. If you know what I mean ;)
Alek Szczykutowicz
Redaktor naczelny, czyli ten, który wszystko ogarnia, także pod względem technicznym. Kopie piłkę nie gorzej niż niejeden chłopak z Ekstraklasy. Tylko czasu brak.