log in

Przedmeczowo

Przedmeczowo: Podbeskidzie Bielsko-Biała – Korona Kielce

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Niestety, widma przeszłości wróciły nękać Koronę Kielce szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Podopieczni trenera Marcina Brosza już po osiemnastu minutach prowadzili w Łęcznej dwa do zera, a mimo to, podobnie jak w Szczecinie wypuścili z ręki punkty, prokurując dwa karne do przerwy, a po przerwie pozwalając dobić się trzecim golem, przegrywając ostatecznie całe spotkanie. Średnio spisujący się od początku rundy kieleccy obrońcy swoją postawą umożliwili rozegranie meczu życia Jakubowi Świerczokowi, który w sobotę ustrzelił hat-tricka. Ta porażka zepchnęła Koronę dwie lokaty niżej, ale przede wszystkim obnażyła wszystkie problemy, które obecnie trapią ekipę Żółto-Czerwonych. Trener Brosz musi teraz szybko wyciągnąć odpowiednie wnioski z trzech ostatnich meczów i umiejętnie poprzestawiać drużynę. Dostał w prezencie dodatkowy czas na pracę z zawodnikami, ponieważ wtorkowy mecz z Wisłą Kraków został przełożony ze względu na zły stan boiska w Kielcach. Kolejny sprawdzian dla Żółto-Czerwonych został więc odroczony do piątku, kiedy to na wyjeździe zmierzą się z ekipą Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Podbeskidzie jest na fali wznoszącej. W rozgrywanej we wtorek kolejce Ekstraklasy pokonali u siebie 2:0 Górnika Łęczna i wskoczyli na dziewiątą pozycję w tabeli, mając na koncie 30 oczek, siedem wygranych i po dziewięć remisów i porażek. Ich bilans bramkowy to 29 do 42 na minus. Jeśli Podbeskidzie pokona w piątek Koronę, może wskoczyć do pierwszej ósemki, jeśli przegrają lub zremisują stracą dobrą pozycję, którą wywalczyli wygrywając ostatnie trzy mecze. Korona po porażce i przełożeniu wtorkowego spotkania spadła w tabeli na trzynastą lokatę, z dwudziestoma siedmioma punktami, ale mając na koncie jeden mecz mniej. To pozwala Kielczanom wierzyć w powrót do gry o pierwszą ósemkę. Obecnie Korona ma na koncie siedem wygranych, sześć remisów i aż jedenaście porażek. Bilans bramkowy 24 do 31 na minus. Korona musi zebrać się w sobie. Gra w kratkę i kłopoty z murawą na pewno nie pomagają piłkarzom zyskać pewności siebie. A Kielczanie potrzebują punktów. Wygrana w piątek może wywindować ekipę trenera Brosza bliżej czołowej ósemki, porażka i remis mogą ją zepchnąć niemal na dno tabeli.

Faworytem piątkowego spotkania jest Podbeskidzie. Nie dość, że grają u siebie, to jeszcze ostatnio naprawdę fajnie punktują i są w gazie. Korona musi upatrywać swoich szans w kontrach i pilnować tyłów, bo nawet najlepsze ataki nie zapewnią zwycięstwa jeśli nie będzie się w stanie utrzymać prowadzenia.

W Koronie wiedzą, że nie ma już miejsca na kalkulacje. Trzeba grać do przodu i zdobywać gole. Pod ty względem, dzięki formie Cabrery, gra kieleckiej ekipy poprawiła się, dlatego też należy w niej upatrywać nadziei na zwycięstwo, ale ostatni mecz udowodnił, że nawet najlepsi napastnicy sami meczu nie wygrają. Dlatego tym razem na przekór wszystkiemu kluczowy dla losów spotkania będzie w ekipie trenera Brosza zawodnik defensywny. Mam na myśli bramkarza Zbyszka Małkowskiego. Mimo iż ostatnio Korona traci sporo bramek, to ciężko za nie winić doświadczonego bramkarza. W ostatnim meczu przepuścił dwa karne, co każdemu może się zdarzyć, ale też wiele razy świetnie interweniował czy to na linii, czy w obrębie całej szesnastki. Jego dobra dyspozycja we wtorek może uratować Koronie nie tylko remis, ale i zwycięstwo. Potrzeba mu tylko trochę współpracy ze strony kolegów z obrony…

Najgroźniejszą bronią Podbeskidzia może okazać się w tym meczu napastnik – Robert Demjan. Gospodarze będą chcieli podtrzymać dobrą passę z ostatnich spotkań, dlatego na pewno zaatakują. Demjan jest kluczową postacią tych ataków, zawodnikiem, który potrafi wykończyć akcję, jak również zrobić miejsce partnerom. Jego wyłączenie pozwoli mieć nadzieję na korzystny wynik.

Przed nami mecz, który paradoksalnie powinien leżeć Koronie. Podbeskidzie będzie prowadziło grę, goście będą się bronić i kontrować. Obrona gospodarzy nie stanowi monolitu, dlatego istnieją szanse, by nie raz ją zaskoczyć. Kielczanie muszą zachować odpowiednie proporcje. Nie wystarczy zagrać super przez pół godziny. Trzeba zagrać tylko dobrze, ale za to przez całe 90 minut. A wtedy punkty pojadą do Kielc.

Ostatnio zmienianywtorek, 15 marzec 2016 11:26
Tomasz Majewski

 Ogarnia wszystko, co się dzieje u rywala przed meczem. Autor cyklu „Przedmeczowo”.

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Zawodnicy

Log in or create an account