log in

Felietony

Jacek Kiełb – synonim Korony Kielce

Oceń ten artykuł
(1 głos)

 W tym miejscu moglibyśmy przypomnieć nieprzeciętne bramki strzelone przez Kiełba w barwach Korony, było ich w końcu nie tak mało, moglibyśmy napisać, że klub jest dla Jacka czymś naprawdę ważnym i choć jest to prawdą, to nie oddaje powagi sytuacji…

Nie tak dawno temu z niesmakiem kiwaliśmy głowami, gdy Wisła postanowiła pozbyć się Sobolewskiego, by „zbudować drużynę od nowa”. I mimo, że chodziło o zawodnika największego wroga, to szczerze go żałowaliśmy, bo z krakowskim klubem był on mocno związany emocjonalnie, a to w dobie częstych rotacji o podłożu finansowym powinno się cenić. Mawia się, że chłopaki nie płaczą, a tym bardziej twardziele. Płakał jednak i Sobolewski na pożegnalnej konferencji, płakał i Kiełb, schodząc z boiska w swoim ostatnim meczu w żółto-czerwonych barwach. Jest to najlepszy dowód na to, że Jacek nasz klub prawdziwie kocha, że całowanie herbu nie było zwykłym gestem, dość często praktykowanym przez piłkarzy, ale wyrazem szczerego uwielbienia i wdzięczności, że reprezentuje właśnie Koronę. Łzy jednak nie każdego przekonają, użyjmy więc także innych argumentów…

Rok 2013, mecz Korony z Polonią Warszawa na kieleckim stadionie, wejście Kiełba w drugiej połowie meczu, przywitanie gromkimi brawami. Po końcowym gwizdku Kiełb występuje w koszulce z napisem „Na zawsze w sercu Korona Kielce”. W wywiadzie dla korona-kielce.pl przyznaje, że „Kielce to jego dom, jego miejsce”.

Ponownie rok 2013, tym razem wyjazd do Krakowa, by zmierzyć się z Pasami. Kiełb jedzie z kibicami, by dopingować Koronę. Do Kielc przywieziono trzy punkty, z pewnością także dzięki wsparciu kibiców. W pomeczowym wywiadzie dla Korona TV słyszymy Kiełba, który niemal stracił głos. Nie mógł wspierać Korony na boisku, wspierał więc na trybunach.

A przykłady takie moglibyśmy mnożyć. Wracając jeszcze do przykładu Radka Sobolewskiego i porównując tę sytuację do tej, w jakiej obecnie znalazł się Kiełb, wypada zaznaczyć – z Jackiem postąpiono gorzej, bo nie dobiega on czterdziestki, a miniona runda była jedną z najlepszych w jego karierze. To, że kontrakt Kiełba nie zostaje przedłużony, jest także jak policzek wymierzony nam – kibicom. Najpierw był Ojrzyński, potem Korzym, nie chcieliśmy rozstawać się z żadnym z nich, uważaliśmy ich za ikony naszego klubu. Teraz przyszła pora na Kiełba, czyli tego, który jest niemal synonimem Korony. To boli tym bardziej, że obecnie Korona ma naprawdę niewielu gości w składzie, którzy poświęciliby dla tych barw wiele. Jacek Kiełb jest właśnie jedną z tych nielicznych osób. A teraz musimy patrzeć, jak odbiera mu się prawo do ich reprezentowania. Płacze Kiełb, płacze wielu kibiców. I to jedyne, co po raz kolejny możemy zrobić. Pieprzone deja vu.

Ostatnio zmienianyponiedziałek, 15 czerwiec 2015 17:16
Alek Szczykutowicz

Redaktor naczelny, czyli ten, który wszystko ogarnia, także pod względem technicznym. Kopie piłkę nie gorzej niż niejeden chłopak z Ekstraklasy. Tylko czasu brak.

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Zawodnicy

Log in or create an account