log in

Wpisy

Transfery Lettieriego - hot or not?

 

Dwadzieścia jeden kolejek to aż nadto czasu, żeby przyjrzeć się nowoprzybyłym zawodnikom. Transferowe hity i niewypały obstawia się jeszcze zanim na murawie rozebrzmi pierwszy gwizdek arbitra w sezonie. Czasem pokrywa się to z rzeczywistością, często na straty spisywani są jednak zawodnicy, którzy okazują się całkiem przyzwoitymi grajkami, mimo że przybyli do nas z trzeciej ligi hiszpańskiej, niemieckiej czy jeszcze innej, co lepiej w sumie zostawić bez komentarza. Działa to oczywiście w dwie strony - niekiedy piłkarz mający okazać się bożyszczem Ekstraklasy, po prostu zawodzi.

Podobnie było z Koroną. Ilość sprowadzonych obcokrajowców przyprawiała o ból głowy. Patrzyło się na nic niemówiące nazwiska, sprawdzało, gdzie grali i mimo szczerych chęci ciężko czasami było wykrzesać z siebie choć odrobinę optymizmu. A jednak przerwę zimową spędzamy grzejąc się spokojnie w górnej połowie tabeli, nie tak dawno zasiadając jeszcze na podium. To by było na tyle, jeśli chodzi o przedsezonowe przewidywania. Kto zatem okazał się transferowym hitem, a kto niewypałem? My widzimy to tak:

HOT:

Goran Cvijanović - absolutny numer jeden pod względem prezentowanej techniki. Cztery gole plus asysta to całkiem niezły dorobek jak na środkowego pomocnika. Doceniamy jego wszechstronność - gość potrafi w jednej chwili przyspieszyć akcję, a kiedy trzeba uspokaja grę, dając chwilę oddechu drużynie i kibicom. Mamy nadzieję, że zostanie w klubie na dłużej.

Ivan Jukić - młody, perspektywiczny chłopak z dużym boiskowym sprytem. Cieszy kontrakt do 2019 roku. Dynamiczny, waleczny i ambitny, choć czasem rzuca się jeszcze w oczy, że podejmuje na boisku mało przemyślane decyzje. Cóż, nie mylą się tylko ci, którzy nie próbują. Dotychczasowe trzy gole to dopiero początek.

Elia Soriano - człowiek zagwozdka. Liczyliśmy na drugiego Cabrerę, klasycznego napadziora, który w ten czy inny sposób będzie posyłał piłkę do bramki rywali. Być może trzeba na to czasu. Trzy gole z jednej strony trochę rozczarowują, z drugiej - padały w ważnych meczach: wygranym 1:0 z Sandecją, wygranym z Legią i tym rekordowym w Gdańsku. Mimo wszystko mamy co do niego dobre przeczucia, więc transfer zaliczamy na plus.

Adnan Kovacević - jeden z naszych ulubionych transferów. Mimo ogromu sympatii do Radka Dejmka, to właśnie od Kovacevicia zaczęlibyśmy ustalanie środka obrony. Spokój, jakim emanuje ten chłopak, jest do pozazdroszczenia. Zupełnie jakbyśmy mieli do czynienia z doświadczonym ligowym wyjadaczem, a nie dwudziestoczterolatkiem, który dopiero poznaje Ekstraklasę. Robi swoje w defensywie, podłącza się do akcji ofensywnych i nawet, jeśli coś nie wyjdzie, okazuje - a jakże - spokój. Kontrakt do 2019, więc jeszcze zdążymy się jego grą nacieszyć.

Łukasz Kosakiewicz - mamy i Polaka! Dlaczego oceniamy na plus? Za uniwersalność na boisku, cztery asysty, gola dającego remis na Łazienkowskiej i mnóstwo przebiegniętych po murawie kilometrów. Trochę taki drugi Sierpina, a tego - jak wiecie lub nie - bardzo ceniliśmy za jego zaangażowanie.

Nika Kacharava - nazwany Peterem Crouchem Ekstraklasy i chyba coś w tym jest. Mimo prawie dwóch metrów wzrostu pokazuje przyzwoitą technikę i jakoś tak zazwyczaj, choć czasem mało efektownie lub wręcz pokracznie, odnajduje się w polu karnym rywala. Cztery gole i tyle samo asyst - to chyba coś znaczy.

"WAHADŁOWI", czyli waha się ich forma, wahamy się my, w której kategorii ich umieścić:

Michael Gardawski - kolejny człowiek zagadka i w sumie szkoda, że mogliśmy obejrzeć go na murawie dotychczas tylko pięciokrotnie. Momentami sprawiał bardzo przyjemne wrażenie, więc czekamy na więcej. W dodatku mówi po polsku!

Zlatan Alomerović - na początku mówiło się, że jaka liga, taki Zlatan. Później kilka razy pokazał się z dobrej strony, jednak odkąd między słupkami stoi Gostomski, zdążyliśmy już trochę zapomnieć, jak prezentował się Alomerović. Może jeszcze kiedyś nam się przypomni.

NOT:

Shawn Barry - pięciokrotnie dostawał swoją szansę, ale poza jednym bardzo dobrym meczem niestety nie pokazał nic specjalnego. Może nie jest drugim Moussą Quattarrą, ale jego dotychczasowe popisy wystarczyły, by stracić zaufanie trenera.

Fabian Burdenski - doceniamy jego gola w PP, ale w przypadku rezerwowych człowiek liczy na "dobre zmiany". Przeciwnik wybiegany, wchodzi gość z ławki i daje nowy impuls drużynie. Jak na razie Fabianowi brakuje tej iskry, która mogłaby poderwać zespół.

 

Transfery Korony Kielce – plus czy minus?

Ośmiu zawodników zasiliło tego lata naszą drużynę, a z "tonącego statku" uciekło przynajmniej drugie tyle, wyłączając zawodników wypożyczonych. Czy jakość drużyny ucierpiała na tej stracie? A może jednak udało się zastąpić ich wartościowymi piłkarzami?

Zacznijmy od dołu formacji, czyli bramkarza. Wypożyczenie Dariusza Treli z końcem sezonu wygasło i pomimo możliwości zarząd Korony nie zdecydował się podpisać z nim kontraktu wiążącego golkipera na stale z Kielcami. Świetny na linii, znakomity refleks, bezbłędny przy zaskakujących strzałach, ale i mający problemy z grą na przedpolu - taki był w minionym sezonie podstawowy bramkarz drużyny złocisto-krwistych. W jego miejsce ściągnięto Macieja Gostomskiego i Michala Peskovicia. Zarówno Maciek, jak i Michal wracają do Polski po nieudanych próbach podbicia lig zagranicznych. Gostomskiego możemy pamiętać z występów w Lechu Poznań, a Peskovicia z solidnie rozegranych spotkań w barwach Podbeskidzia. Warto jednak powiedzieć, że nie są to bramkarze pierwszego wyboru - Maciek miał problemy z przebiciem się do podstawowego składu Kolejorza, a Pesković jest zbyt nerwowy w swych interwencjach. W ostatecznym rozrachunku Korona wiele nie straciła w jakości na tej pozycji, gdyż dwójka ściągniętych bramkarzy jest na pewno bardziej zrównoważonymi golkiperami od grającego w większości na linii Treli, który w stylu gry przypominał Vytautasa Cerniauskasa grającego w Koronie w ubiegłych latach.

W linii obrony najważniejszym ubytkiem musimy ogłosić odejście byłego już kapitana - Kamila Sylwestrzaka. Małpa jaki był, taki był - niezbyt solidny w defensywie, ostatnio dający coraz mniej w poczynaniach ofensywnych. To zdecydowanie nie był jego sezon i odejście nie było niczym strasznym, tym bardziej, że Korona zakontraktowała Kena Kallaste, tj. zawodnika zgarniętego z Górnika Zabrze, który w minionym sezonie spadł z ligi. Jaki jest nowy defensor? Przede wszystkim dość szybki, w miarę zwinny i raczej dobrze zbudowany. Dodatkowo potrafi dobrze się zastawić i odebrać piłkę wślizgiem czy grając nisko na nogach. Ma także znakomicie ułożoną lewą nogę, a jego dośrodkowania sprawiają problemy bramkarzom i obrońcom. Dlaczego mając same "pozytywne" cechy, nasz nowy obrońca nie gra w lepszym klubie? Tutaj przejdziemy do jego słabszych cech, czyli słabej głowy. Ken potrafi się zaciąć, momentami nie panuje nad sytuacją i źle się ustawia. Zdarzają mu się także błędy podczas wykorzystywania tej lepszej, lewej stopy. Mimo wszystko, możemy uznać, że jest to zmiana na plus w drużynie Korony.

Ze środka pola zabrano nam Vlastimira Jovanovicia i Aleksandara Fertovsa. Jaki był Jova, przypominać nikomu nie musimy. Trzymał w garści całą centralną część boiska, kręcił kółeczka, miał znakomity przerzut i potrafił huknąć z dystansu. Natomiast Fertovs to typowe uzupełnienie zawodnika pokroju Jovanovicia - dostać piłkę, oddać do najbliższego, dobrze odebrać, wygrać główkę, nie przegrać środka pola. To potrafił reprezentant Łotwy doskonale. Kogo dostaliśmy w zamian? Mateusza Możdżenia, wieczny talent, rzucany po całym boisku w celu znalezienia odpowiedniej pozycji. Ostatnio w Podbeskidziu ustawiany wreszcie na jego ulubionej pozycji - w środku pola, natomiast wcześniej w Lechu i Lechii sprawdzany między innymi na skrzydle czy prawej obronie. Możemy go pamiętać z fenomenalnej bramki w Lidze Europy. Co jednak z aktualnym stanem tego zawodnika? Widać, że jest to chłopak z dobrymi umiejętnościami, ale dostał trudne zadanie zapełnienia luki po Jovanoviciu. Za wcześnie, by mówić, czy to się udało.

Teraz czas na skrzydłowego. Przebojowego pędziwiatra Łukasza Sierpinę zastąpił Miguel Palanca. Nie musimy się tutaj rozpisywać. Łukasz był na pewno postacią, która potrafiła rozruszać swoim zaangażowaniem drużynę, która dawała wszystko z serca i z wątroby, wypruwała żyły, aby Korona osiągała wyniki. Szkoda, że nie mamy takiego zawodnika przynajmniej na zmianę. W jego miejsce przyszedł zawodnik fizycznie i szybkościowo słabszy, ale nadrabiający za to fenomenalną jak na polskie warunki techniką. Debiutował w Realu Madryt w El Clasico. Ten transfer na pewno musimy uznać za udany. Ponadto do Korony wrócił po raz kolejny Jacek Kiełb. O tym chłopaku zostało powiedziane już wszystko przez lata jego gry w Koronie. Transfer oczywiście na plus - w Koronie znów odżył.

Przechodzimy do największego ubytku w kadrze Korony - odchodzi najlepszy strzelec Korony i 2. najlepszy strzelec Ekstraklasy minionego sezonu - Airam Cabrera, bardzo dobry technicznie, łasy na bramki, z fenomenalną lewą nogą. Napastnik nie przedłużył kontraktu z Koroną. Co możemy więcej powiedzieć o takim zawodniku? W jego miejsce, choć nie konkretnie na jego pozycję, zawitał ostatnio Dani Alabo - kolejny obcokrajowiec w kadrze Korony. Zawodnik z dobrą techniką, potrafiący strzelać bramki. Przede wszystkim jednak skrzydłowy. Wychowanek Celty Vigo, największe triumfy zdobywał z Łudogorcem Razgrad - strzelając między innymi dwie bramki w meczu Ligi Mistrzów przeciwko Liverpoolowi. Rotacja względem napastnika - oczywiście na minus, natomiast jesteśmy ciekawi, co zaprezentuje nowy zawodnik złocisto-krwistych.

Po analizie sprawy widzimy, że nie jest tak źle, jak wydawało się na zakończenie poprzedniego sezonu. Na miejsce dotychczasowych piłkarzy w większości przyszli zawodnicy prezentujący podobny lub wyższy poziom. Także rotacja na ławce trenerskiej - zatrudnienie na stanowisku pierwszego trenera Korony dotychczasowego asystenta Tomasza Wilmana, jak na razie się spłaca i miejmy nadzieję, że temu związanemu od lat z Koroną trenerowi dane będzie święcić triumfy z naszą drużyną.

Subskrybuj to źródło RSS

Zawodnicy

Log in or create an account