log in

Wpisy

Przedmeczowo: Lechia Gdańsk – Korona Kielce

Heroiczny pościg ekipy Gino Lettieriego za zespołem Górnika Zabrze przyniósł efekt w postaci cennego punktu i  przedłużenia serii spotkań bez porażki w Ekstraklasie do pięciu (sześciu, wliczając rozgrywki Pucharu Polski). Korona pokazała charakter, jaki powinien cechować każdą profesjonalną i w pełni zaangażowaną w to co robi drużynę, doprowadzając do remisu od stanu trzy do jednego dla faworyzowanego Górnika. A mecz układał się dokładnie tak, jak przewidywali piłkarscy specjaliści: gospodarze rzucili się na Koronę, opanowali środek pola i przeszli do szybkich ataków, które przyniosły dwa gole przed upływem trzydziestej minuty spotkania. Korona zdołała jednak złapać kontakt po samobójczym trafieniu, ale tylko po to, by za chwilę stracić trzecią bramkę i do szatni schodzić z dwoma golami straty. Piętnastominutowa przerwa pozwoliła trenerowi Żółto-Czerwonych na zupełną odmianę swojej ekipy. Od początku drugiej części spotkania goście nie pozwalali rywalom absolutnie na nic, naciskając i atakując, aż dopięli swego i wyrównali stan gry. Remis trzy do trzech na stadionie rewelacji rozgrywek to naprawdę dobry wynik i piłkarzom z Kielc wraz z trenerem należą się słowa uznania. Zdobyli drogocenny punkt i pokazali się z jak najlepszej strony. Jakby pozytywnych sygnałów było mało, w czwartkowym meczu z Zagłębiem Lubin w ramach Pucharu Polski Żółto-Czerwoni zdołali pokonać jeden do zera faworyzowanych gospodarzy, zapewniając sobie dobrą pozycję wyjściową przed rewanżem na własnym boisku i przedłużając serię meczów bez porażki do siedmiu. Dzięki tym rezultatom w klubie zapanowała świetna atmosfera. I dobrze, bo przed nimi kolejny trudny wyjazdowy mecz, tym razem w Gdańsku, gdzie już czeka nieobliczalna Lechia. Ten mecz zostanie rozegrany w najbliższy poniedziałek, trzydziestego października o godzinie osiemnastej. Spotkanie poprowadzi arbiter Krzysztof Jakubik, a będzie ono do zobaczenia na antenie Eurosport a wysłuchania w niezawodnie w Radiu Kielce.

Przed Koroną kolejny przeciwnik, z którym gra często i gra skutecznie. Obie ekipy walczyły ze sobą do tej pory dwadzieścia jeden razy, z czego dziesięć spotkań wygrała drużyna ze Świętokrzyskiego, pięć wygrali Lechici, a sześć razy oglądaliśmy remis. W tym czasie Korona strzeliła rywalom trzydzieści goli, tracąc przy tym dwadzieścia jeden. Ostatni pojedynek Korony z Lechią zakończył się bezbramkowym remisem na stadionie w Gdańsku. Warto dodać, że był to dopiero trzeci taki wynik w całej historii starć Korony z Lechią. W każdym z pozostałych osiemnastu padała co najmniej jedna bramka.

Dwunaste miejsce w tabeli to dla Lechii ogromne rozczarowanie. Ekipa z Gdańska miała mierzyć w górną połowę tabeli, a nawet rywalizować o czołowe lokaty na koniec sezonu, tymczasem od początku sezonu nie potrafi złapać odpowiedniego rytmu i ciągle odbija się od bariery połowy stawki, pozostając w dolnej ósemce. Czternaście punktów na koncie, ujemny bilans bramkowy osiemnaście do dziewiętnastu, trzy wygrane, pięć remisów i pięć porażek, takimi wynikami może poszczycić się drużyna prowadzona przez Adama Owena. Ich sytuacja w tabeli nie jest najlepsza, ale awans nadal w górę nadal jest możliwy.

Świetna seria Korony Kielce trwa w najlepsze. Już siedem spotkań z rzędu nie zaznała porażki i dzięki temu nie tylko utrzymuje miejsce w czołowej ósemce (stan sprzed rozpoczęcia kolejki). Żółto-Czerwoni mają na koncie dziewiętnaście punktów. Pięć wygranych, cztery remisy i cztery porażki, dodatni bilans bramkowy siedemnaście do piętnastu, a przede wszystkim dobra forma sprawiły, że atmosfera w klubie ze Ściegiennego się oczyściła. Kielczanie mają ogromne szanse na awans. Dlatego Duma Kielc musi myśleć o dalszym gromadzeniu punktów, choć przed nimi kolejny trudny wyjazd. Wygrana może wywindować Koronę na piątą pozycję, remis może pozwolić pozostać drużynie w górnej połowie tabeli, porażka w najgorszym razie zepchnie ją na jedenaste miejsce.

Patrząc na formę obu zespołów w ostatnim czasie, to pomimo gry na wyjeździe faworytem poniedziałkowej batalii jest zespół przyjezdnych. Korona prezentuje obecnie styl, który budzi słuszny podziw wśród innych drużyn i obserwatorów. Cała skuteczność Korony bierze się z waleczności i woli zwycięstwa piłkarzy Żółto-Czerwonych. Do tego dochodzi dobra taktyka zastosowana przez trenera Lettieriego i mądrze ustawiona linia pomocy, nadająca rytm grze drużyny. Korona potrafi grać piłką i z kontry, groźnie egzekwuje stałe fragmenty gry. Siłą zespołu jest kolektyw i dążenie do zwycięstwa za wszelką cenę. Lechia może Koronie przeciwstawić większe indywidualności i to, że tak naprawdę nie wiadomo, czego można się po niej spodziewać. Równie dobrze mogą zagrać futbol z innej galaktyki, jak i zaprezentować żenującą postawę. Patrząc na ostatnie wyniki obu zespołów, można wywnioskować, że czeka nas wyrównany pojedynek drużyn, z których jedna jest w dobrej formie, druga w gorszej. Korona jest w tej lepszej sytuacji i to powinno sprawić, że na fali dobrej dyspozycji przywiezie z Gdańska trzy punkty. Nasz typ to zero do jednego dla Żółto-Czerwonych.

Mimo słabej formy większości zawodników Lechia zawsze może liczyć na jednego z najlepszych bramkarzy Ekstraklasy – Dusana Kuciaka. Były zawodnik Legii Warszawa nadal prezentuje się bardzo pewnie i potrafi bronić niesamowite strzały. Króluje w polu karnym, dowodzi linią defensywy, poza tym ma świetny refleks. Jest też postacią bardzo doświadczoną i jadł piłkarski chleb z niejednego pieca. Żeby go pokonać, trzeba wymyślić coś naprawdę wyjątkowego. Oby atakującym Korony udało się znaleźć na niego sposób.

Korona Kielce liczy natomiast na piłkarza z linii ofensywnej, który ciągnie drużynę do przodu. Mowa oczywiście o popularnym Rybie. Jacek Kiełb strzela gole, asystuje, drybluje, wykonuje stałe fragmenty, jak za starych, dobrych lat. Jest szybki, zwinny i zdyscyplinowany. Jeśli nadal będą omijać go kontuzje, to Korona będzie miała z niego bardzo wiele pożytku i to nie tylko w tym jednym spotkaniu, ale przez resztę sezonu.

Przed nami czternasta kolejka Lotto Ekstraklasy. Lechia i Korona Kielce zmierza się już na jej zakończenie i zapowiada się, że ten mecz będzie wisienką (lub truskawką jak kto woli) na torcie. Zanosi się na walkę i świetne widowisko, z którego zwycięsko powinna wyjść ekipa gości. I choć zadanie jest trudne, to wszyscy związani w jakikolwiek sposób z klubem z Kielc wierzą w kolejne punkty naszych ulubieńców.

Przedmeczowo: Lechia Gdańsk – Korona Kielce

Dziwne koleje losu… Korona Kielce po ciekawym i rozegranym po raz kolejny w dobrym stylu meczu przeciwko Jagielloni Białystok i wywalczonym punkcie traci trenera, który zdołał wprowadzić drużynę do górnej części tabeli i który tchnął w szatnię nowego ducha. Dla kibiców i piłkarzy ta decyzja jest prawdziwym szokiem. Maciej Bartoszek, pomimo dobrych wyników, pomimo ewidentnej poprawy w grze, pomimo wprowadzenia do drużyny poczucia jedności i wpojenia swoim piłkarzom miłości do Korony, po zakończeniu sezonu opuści Kielce. Jego podopieczni, którzy sami czuli, że wszystko idzie ku lepszemu, nie ukrywają niezadowolenia z decyzji zarządu. Jak odbije się to na postawie zespołu w ostatnich meczach sezonu? Trener Bartoszek lojalnie sugeruje, że chce, by Korona do ostatniej minuty grała to, do czego pod jego wodzą nas przyzwyczaiła i aby dała z siebie wszystko dla swoich fanów. Czy zdoła jeszcze poderwać swój zespół, wiedząc, że jego praca w Kielcach tak czy inaczej dobiegnie końca? Pierwsza okazja, żeby się o tym przekonać nadarzy się już
w najbliższą niedzielę w Gdańsku, gdzie Lechia podejmie Żółto-Czerwonych. Początek meczu o godzinie 15:30, a spotkanie poprowadzi pan Mariusz Złotek.

Lechia Gdańsk to przeciwnik, z którym Korona lubi grać i przede wszystkim wygrywać. Na dotychczas rozegrane dwadzieścia pojedynków Duma Kielc wygrała dziesięć, pięć razy zespoły dzieliły się punktami, pięć razy wygrywała ekipa z Gdańska. W dotychczasowych meczach Korony z Lechią padło sporo goli, bo aż pięćdziesiąt jeden, z czego trzydzieści zdobyli niedzielni goście w Gdańsku, dwadzieścia jeden gospodarze. Ostatni bezbramkowy remis w starciach Kielc z Gdańskiem odnotowaliśmy w sezonie 2011/12 i był to jedyny taki wynik w historii, co sugeruje, że w niedzielę w Gdańsku zobaczymy na pewno jakieś gole.

Lechia nadal walczy nawet o mistrzostwo Polski, a już na pewno marzą jej się europejskie puchary. Po zwycięstwie jeden do zera w Krakowie nad Wisłą podopieczni Piotra Nowaka zajmują czwartą lokatę w tabeli, z dorobkiem trzydziestu trzech punktów. Odnieśli w tym sezonie już osiemnaście zwycięstw, dziewięć razy dawali się ograć, pięć razy remisowali. W tym czasie strzelili czterdzieści dziewięć goli, tracąc trzydzieści siedem. Grają  solidną, przemyślaną piłkę, opartą głównie na szybkich atakach skrzydłami i częstych pojedynkach jeden na jednego. Ta strategia sprawdza się w obecnych rozgrywkach, bo na pięć kolejek przed definitywnym końcem sezonu gdańszczanie nadal walczą o najwyższe miejsca. Do lidera z Białegostoku tracą przecież tylko punkt, podobnie jak do drugiego Lecha Poznań, mają tyle samo punktów co trzecia Legia, a nad piątą Wisłą Kraków mają aż dziesięć oczek przewagi. Dlatego też w niedzielę interesuje ich tylko zwycięstwo nad Koroną. Czują, że mogą jeszcze zdrowo namieszać w czubie tabeli.

Korona Kielce nadal zajmuje ósmą lokatę. Dzięki remisowi z Jagą kielecka ekipa zrównała się punktami z Termalicą i Pogonią, a do piątej Wisły Kraków traci zaledwie dwa oczka. Krótko mówiąc Korona ma na koncie dwadzieścia jeden punktów, wygrała w tym sezonie dwanaście spotkań, przegrała szesnaście i cztery razy dzieliła się punktami z przeciwnikiem. Żółto-Czerwoni w tych rozgrywkach strzelili jak dotąd czterdzieści dwa gole, tracąc niestety aż pięćdziesiąt dziewięć. Gra Korony Kielce oparta jest w tym sezonie głównie na waleczności, szybkich, zabójczych kontrach po akcjach skrzydłami lub środkiem boiska.  Nie trzeba nikogo przekonywać, że piętą achillesową gości z Kielc jest ciągle kiepska gra obronna…

Drużyna Piotra Nowaka jest delikatnym faworytem pojedynku w Gdańsku. Nie dość, że grają u siebie, to jeszcze mają szerszą kadrę i stabilniejszą sytuację z trenerem, choć z drugiej strony ekipa Lechii ma ogromne problemy z wypłacalnością. Podobno już od dłuższego czasu piłkarze nie otrzymują pensji w terminach, o premiach czy bonusach nie ma nawet mowy. Jeżeli chodzi o aspekty czysto boiskowe, to w tej chwili obaj rywale niewiele się od siebie różnią. Czeka nas kolejne wyrównane spotkanie z walką głównie w środku boiska i czekaniem, aż druga drużyna za bardzo się odsłoni, lub popełni jakieś proste błędy w defensywie. Paradoksalnie większą motywację na ten mecz może mieć ekipa gości, którzy będą chcieli udowodnić, że pożegnanie trenera Macieja Bartoszka, to duży błąd.

Lechia lubi grać skrzydłami nie bez powodu. Na jej prawej flance gra przecież regularny reprezentant Polski w piłce nożnej – Sławek Peszko. Szybki, dynamiczny, nieprzewidywalny (czasem w tym gorszym sensie) zawodnik potrafi sprawić problemy każdej defensywie. Pomimo etykietki piłkarza z jedną nogą Sławek i tak potrafi nabierać obrońców. Napędza akcje swojej drużyny, kiwa się (nawet na trzeźwo), dośrodkowuje, walczy o piłkę i strzela (4 bramki w obecnych rozgrywkach). Ma tylko jedną wadę: jest uzależniony od podań partnerów.

Z kolei w Koronie wszyscy liczą na kolejny dobry występ również skrzydłowego. Jacek Kiełb jest w tym sezonie jednym z najlepszych piłkarzy Dumy Kielc i jako jeden nielicznych potrafi sam decydować o losach spotkań. Ryba jest najlepszym strzelcem Korony z dziewięcioma golami na koncie, jest szybki, dobrze drybluje i dysponuje atomowym uderzeniem z dystansu. Ten człowiek chętnie zostawi zdrowie na boisku, byle dać swojej drużynie maksimum. Każdy jego mecz jest świętem dla kibiców Korony, dla których powoli staje się ikoną klubu. W najbliższym meczu na pewno sprawi Lechii dużo kłopotów, jeśli tylko uda się wrócić na murawę po kontuzji stopy.

Kolejna interesująca potyczka w górnej części tabeli Lotto Ekstraklasy. Naprawdę ciężko ocenić, kto wygra w niedzielę. Obie drużyny maja swoje atuty i swoje problemy. Obie chcą udowodnić, że zasługują na czołówkę tabeli. Dlatego przed takim pojedynkiem tylko jednego możemy być pewni. Będzie się działo.

Ocena kibica: Lechia Gdańsk - Krona Kielce

Oceny po meczu Lechia Gdańsk – Korona Kielce (12.08.2016) 3:2 w skali 1-10 :

Inauguracja 5 kolejki Lotto Ekstraklasy miała miejsce w piątek 12 sierpnia w Gdańsku. Kieleckiej Koronie tym razem przyszło się mierzyć z Lechią. Na Pomorze Koroniarze przyjechali zmotywowani i pełni nadziei na dobry wynik. Po blamażu w Pucharze Polski chcieli udowodnić swoim kibicom, że potrafią grać w piłkę. Zadanie wydawało się bardzo trudne. Lechiści w 2016 roku nie przegrali żadnego meczu na własnym stadionie, a drużyna Piotra Nowaka posiada znacznie silniejszy skład, przynajmniej na papierze. Poprzednie mecze pokazały jednak, że w polskiej Ekstraklasie liczy się przede wszystkim kolektyw i teoretycznie słabsze drużyny już nie raz ucierały nosa faworytom. Tak miało być również tym razem. Dobrym prognostykiem były wyniki ostatnich potyczek kielczan z gdańszczanami na Energa Arenie. W 3 ostatnich pojedynkach, Korona dwukrotnie remisowała i odniosła jedno zwycięstwo. Rzeczywistość okazała się brutalna. Od początku spotkania gospodarze narzucili swój rytm gry, raz po raz nękając kielecką defensywę. Szczególnie aktywni byli Milos Krasić i Sławomir Peszko. W 37 minucie było już 2:0 i wydawało się, że jest po meczu. Jednak zbyt pewni swego Lechiści po strzeleniu drugiej bramki oddali pole gry. Skorzystali z tego waleczni Koroniarze i w 70 minucie na tablicy wyników było 2:2. Lechia grała jednak do końca i na 5 minut przed końcem regulaminowego czasu trafiła po raz trzeci. Złocisto – krwiści dzielnie walczyli, ale słaba gra w obronie i indywidualne błędy zadecydowały o naszej porażce.

Maciej Gostomski 3 – miał długi rozbrat z futbolem i było to widać. Niepewny na przedpolu, popełnił fatalny błąd przy trzeciej bramce dla Lechii.

Bartosz Rymaniak 3 – chyba najgorszy występ odkąd trafił do Korony. Niemiłosiernie ogrywany przez skrzydłowych gospodarzy. W 19 minucie otworzył autostradę przed Sławkiem Peszko, a ten bez problemu asystował przy bramce Kuświka. Ponadto na minus nieudolna próba wymuszenia rzutu karnego.

Radek Dejmek 3 – bramka samobójcza i duży udział przy ostatnim golu dla Lechii. Lepszy w ofensywie i gdyby był skuteczniejszy przynajmniej raz powinien pokonać Milinkovića – Savića. Występ niegodny kapitana.

Elhadji Pape Diaw 6 – najlepszy z bloku defensywnego, bez niego Korona straciłaby więcej goli. Potwierdził swoją dobrą grę głową, zdobywając bramkę po dośrodkowaniu z zrzutu rożnego.

Ken Kallaste 5 – bracia Paixao nie mieli z nim łatwej przeprawy. Mógł się lepiej zachować przy bramce na 1:0.

Rafał Grzelak 4 – jak zwykle harował i zostawił serce na boisku, ale grał zbyt agresywnie i może się cieszyć, że nie obejrzał czerwonej kartki.

Marcin Cebula 5 – udane zagrania przeplatał z prostymi błędami. W kilku akcjach pokazał, że ma zmysł do gry kombinacyjnej. Może wreszcie się odblokuje i zacznie grać na miarę swojego talentu.

Mateusz Możdżeń 6 – kolejny niezły występ byłego gracza Podbeskidzia. Wałczył, nie unikał pojedynków w środku pola i strzelił kapitalnego gola z zrzutu wolnego.

Jacek Kiełb 4 – gdyby nie asysta, jego występ można by spisać na starty.

Siergiej Pyłypczuk 4 – dużo złych wyborów i niepotrzebnych strat. Tym razem zawiódł.

Łukasz Sekulski 5 – był bliski zdobycia kolejnego gola w sezonie, ale nie udało mu się wykorzystać 100 procentowej sytuacji. Poprawny występ.

Miguel Palanca 4 – wszedł za Sekulskiego w 74 minucie, ale nie zachwycił. Próbował skopiować swojego gola z meczu z Lechem, ale fatalnie spudłował.

Vladislavs Gabovs – za krótki występ, żeby wystawić ocenę.

Tomasz Zając – za krótki występ, żeby wystawić ocenę.

Przedmeczowo: Lechia Gdańsk - Korona Kielce

Trzy pierwsze kolejki w wykonaniu Korony Kielce nie rozpieściły fanów drużyny. Wysoka porażka i szczęśliwie wywalczone remisy, to i tak był niski wymiar kary, jak na dyspozycję piłkarzy trenera Wilmana w pierwszych spotkaniach. Na szczęście piłkarze Korony zwarli szyki i w meczu z Lechem Poznań pokazali klasę. Można by pomyśleć, że w sobotnim spotkaniu na murawę stadionu przy Ściegiennego wybiegła zupełnie inna drużyna niż w pozostałych kolejkach. Gospodarze zagrali prawdziwy koncert i rozbili w pył ekipę przyjezdnych, zwyciężając aż 4:1 po dwóch golach Sekulskiego, pięknym, debiutanckim trafieniu Miguela Palanki i jednym golu Grzelaka. Kibice na Kolporter Arenie obejrzeli zatem fantastyczne widowisko, zwłaszcza, że przecież przegrywali po trafieniu Marcina Robaka już od 16 minuty. Już dziś, na fali dobrego wiatru, który zadął w żagle kieleckiego okrętu, Korona udaje się do Gdańska, gdzie o godzinie 18:00 zagrają z miejscową Lechią.

Lechia Gdańsk prezentuje w bieżących rozgrywkach przemyślany i zrównoważony futbol, dzięki któremu na ten moment zajmuje wysokie, piąte miejsce w ligowej stawce z dorobkiem siedmiu punktów, z dodatnim bilansem bramkowym 6 do 4. Piłkarze trenera Piotra Nowaka w poprzedniej kolejce zdobyli cenny punkt na trudnym terenie we Wrocławiu, bezbramkowo remisując z drużyną gospodarzy, wcześniej pokonali na własnym boisku Wisłę Kraków 3:1, wygrali w Łęcznej 1:2, a w pierwszej kolejce przegrali na wyjeździe z Wisłą Płock. Ich forma jest obecnie ustabilizowana, a gra wygląda zupełnie nieźle, więc Koronie będzie bardzo ciężko zdobyć punkty na ich boisku. W tym momencie gospodarze mają na koncie dwa oczka więcej niż ekipa z Kielc, dlatego najbliższy mecz będzie dla nich bardzo ważny, bo w razie porażki Korona wyprzedzi ich w tabeli, a drużyny z wyższych miejsc uciekną im na większą odległość niż obecne trzy punkty.

Korona Kielce złapała wreszcie wiatr w żagle. Forma ekipy ze stolicy województwa Świętokrzyskiego rośnie. W meczu z Lechem Poznań wreszcie zobaczyliśmy, o co chodzi trenerowi Wilmanowi. Odrobienie strat i ostateczne zwycięstwo w tak efektownym stylu i nad tak utytułowaną drużyną jak Lech słusznie zostało uznane za wielki sukces, którego nie umniejsza fakt, że goście grali w dziesiątkę już od szóstej minuty meczu.

Cieszy forma zawodników z linii ofensywnej, zwłaszcza przewidywanego przed poprzednim meczem jako kluczowego dla losów spotkania Sekulskiego. Ogromne nadzieje kibiców rozbudził też kapitalny technicznie Miguel Palanca, były gracz Realu Madryt. Jego trafienie było niewątpliwie ozdobą tego kapitalnego w wykonaniu gospodarzy meczu. Teraz pora na kolejną wygraną na wyjeździe. Jeśli trener Wilman przygotuje swoich podopiecznych równie dobrze, jak na starcie z Lechem, kieleckich kibiców czeka w piątek kolejna dawka pozytywnych piłkarskich emocji. W razie wygranej w piątek Korona ma szansę awansować o kilka miejsc. Obecnie zajmuje dziewiątą lokatę z pięcioma punktami na koncie i ujemnym bilansem bramek 6 do 7. Wygrana w Gdańsku pozwoli Żółto-Czerwonym włączyć się do walki o czołowe lokaty Ekstraklasy.

Chociaż statystyki na papierze i własne boisko przemawiają za drużyną Lechii Gdańsk, to jednak wcale nie jest powiedziane, że to gospodarze skazani są na zwycięstwo. Piłkarze Korony uwierzyli w swoje możliwości i zamierzają dalej piąć się w górę tabeli, gromadząc punkty. Ogromne nadzieje na ukąszenie Lechii Kielczanie pokładają w grze z kontrataku. Szybcy skrzydłowi i skuteczny Sekulski stanowią broń, której gospodarze mogą się nie oprzeć, zwłaszcza grając piłką, tak jak w poprzednich spotkaniach. Ponadto o sile Korony stanowi gra jeden na jeden. Z kolei Lechia ma przewagę w egzekwowaniu stałych fragmentów oraz grze piłką. Poza tym może liczyć na doping wiernych fanów. Na szczęście Korona nie raz udowodniła, że potrafi grać na wyjazdach, dlatego wynik meczu ciągle jest sprawą otwartą.

Zawodnikiem w drużynie Lechii, który może być najważniejszym w piątkowym starciu mimo trzydziestu czterech lat na karku będzie były reprezentant Polski – Sebastian Mila. Weteran polskiego futbolu nadal dysponuje świetnym strzałem z dystansu, dobrze egzekwuje rzuty rożne i wolne. Ale przede wszystkim potrafi jak mało kto w Ekstraklasie rozgrywać piłkę. Stawia swój stempel na większości akcji swojej drużyny. Powstrzymać takiego zawodnika jak on, nie będzie łatwo. Niemniej Sebastian najlepsze lata ma już za sobą. Nie jest już tak szybki i tak sprawny fizycznie jak dawniej. Do daje nadzieję pomocnikom Korony, że zdołają wyłączyć go z gry bez przekraczania przepisów.

Korona ma obecnie w swoich szeregach kilku graczy, których dyspozycja i umiejętności mogą przesądzić o losie spotkania w Gdańsku. Oprócz Sekulskiego w dobrej formie jest również nowy – stary gracz Żółto-Czerwonych, a mianowicie wracający do drużyny po raz czwarty Jacek Kiełb. Popularny Ryba w starciu z Lechem zagrał tak, jakby nigdy nie opuszczał Korony. Biegał, dryblował, szarpał, szukał gry, a partnerzy wiedzieli, że mogą na niego liczyć. Nadal jest szybkim i kreatywnym piłkarzem, o niebanalnych umiejętnościach. Dzięki niemu kontry Korony nabrały rozpędu i polotu, a należy jeszcze pamiętać o jego kapitalnym strzale z dystansu.

W najbliższy piątek czeka nas świetne widowisko. W Gdańsku rozegra się pojedynek, w którym nikt nie odstawi nogi, i w którym nikogo nie zdoła zadowolić remis. Obu ekipom marzy się rywalizacja o europejskie puchary, a to oznacza wspaniałą rywalizację, okraszoną walką o każde źdźbło trawy.

Subskrybuj to źródło RSS

Zawodnicy

Log in or create an account