log in

Wpisy

Korona vs Cracovia - roller coaster po kielecku

W poniedziałkowe popołudnie pogoda nie zachęcała ani do przybycia na stadion w charakterze kibica, ani do wyciskania siódmych potów na boisku. Pierwsze minuty meczu zdawały się zresztą to potwierdzać. Festiwal błędów i niecelnych podań zupełnie nie zapowiadał tego, czego świadkami byliśmy w późniejszej fazie meczu.

I kiedy już mieliśmy pisać, że Maciej Górski po raz kolejny jest niewidoczny i nie może odnaleźć się w meczu, on wykazał się niezwykłą trzeźwością umysłu, przyjmując piłkę w polu karnym Cracovii w taki sposób, że w chwilę potem golem mógł cieszyć się Jukić. Albo Marcin Cebula - wszyscy wiemy, że zdolny, z potencjałem, ale sezony mijają, a tej iskry, która sprawi, że w końcu odpali, brakowało. Wczoraj w pierwszych minutach też nie zachwycał, by nagle strzelić swoją debiutancką bramkę w Ekstraklasie. Dodajmy, że takiej bramki nie powstydziłby się nawet najbardziej doświadczony zawodnik. Z kolei to, co prezentował Bartosz Rymaniak, wymyka się wszelkim schematom. Wydawało się, że chłopaka sklonowano, bo na boisku był wszędzie, przez pełne dziewięćdziesiąt minut, a to, co wyczyniał w polu karnym rywala, sugerowało, że mamy do czynienia raczej z rasowym napastnikiem, a nie obrońcą. Shawn Barry pewnie w najbliższym czasie będzie się śnił po nocach Krzysztofowi Piątkowi. Swoją drogą, byliśmy nawet świadkami sytuacji, w której nasz stoper wygrywa pojedynek główkowy z Miroslavem Covilo (!). A szans na gole było zdecydowanie więcej. Strzałami z dystansu bramkarza Pasów zaskoczyć próbowali Mateusz Możdżeń z Jakubem Żubrowskim, także Adnan Kovacević pokusił się o rajd przez boisko zwieńczony pięknym strzałem, który mógł wpaść do siatki Cracovii, brakowało naprawdę niewiele.

Dobrym podsumowaniem wczorajszego spotkania było wejście w końcówce spotkania Fabiana Burdenskiego. Chłopak z aparycją D'artagnana (wyobraźcie sobie go w stroju muszkietera ze szpadą) przywodził na myśl słynne powiedzenie: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! I tak właśnie zagraliśmy. Wracamy do tego, co jest największą siłą Korony Kielce - do kolektywu. Tak trzymać, Korono!

Przedmeczowo: Korona Kielce – Cracovia

Ekstraklasa ruszyła z kopyta. Dlatego też, z lekkim opóźnieniem wynikającym z przyczyn czysto prywatnych (ślub), na stronę Koroniarzy powraca cykl ,,Przedmeczowo”. Wszystkich czytelników za brak artykułów przed meczami z Zagłębiem na Kolporter Arenie i z Legią w Warszawie serdecznie przepraszam i obiecuję poprawę regularności w dalszej części długiego jeszcze sezonu.

Wszyscy fani Korony doskonale wiedzą, jaką metamorfozę przeszedł klub od poprzedniego sezonu. Zmiana właściciela na byłego niemieckiego piłkarza, gotowego zainwestować w drużynę sporą kasę i zapewnić jej byt (niemal zupełnie) bez wkładu władz miasta. Zwolniono uwielbianego przez kibiców i piłkarzy trenera Macieja Bartoszka, by zastąpić go  szerzej nieznanym w Polsce Gino Lettierim (który zasłynął z tego, że jego drużyna spadła z jednej z niższych lig niemieckich w minionych rozgrywkach, a jeszcze bardziej ze sprzeczki ze swoimi nowymi podopiecznymi już na pierwszym treningu w Kielcach), pozbyto się również kilku solidnych zawodników, by oczyścić i ustabilizować skład, następnie ekipę ze świętokrzyskiego zasiliło kilku mało znanych, ale obiecujących grajków.

Jak drużyna wystartowała w nowym sezonie, również wiemy. W pierwszym meczu, mimo dużej ilości sytuacji na strzelenie gola, przegraliśmy na Kolporter Arenie z Zagłębiem Lubin 0:1, by w drugiej kolejce przywieść cenny punkt po heroicznym boju z Legią w Warszawie. Z meczu, w którym błyszczeli głównie bramkarze obu ekip. Efekt? Jeden punkt po dwóch meczach, dwunasta lokata w tabeli, bilans bramkowy to jeden gol zdobyty, dwa stracone. Szanse na awans są w razie wygranej ogromne, bo trzy punkty w najbliższym meczu mogą wywindować Koronę nawet na czwartą lokatę w tabeli, remis na dziesiątą, porażka sprawi, że Złocisto-Krwiści mogą spaść na ostatnie miejsce w tabeli. Słowem, jak to na początku sezonu, wszystko może się jeszcze wydarzyć, zwłaszcza że sparingi Korony pod wodzą Lettineriego wypadły całkiem obiecująco, bo wszyscy zajęli się tym co trzeba, kiedy już opanowano sytuację w zespole. Dzięki temu Korona z optymizmem patrzy w przyszłość. A ta najbliższa zapowiada się ciekawie, bo już w najbliższy poniedziałek na Kolporter Arenę przyjedzie nieobliczalna Cracovia. Początek meczu o godzinie 18:00, transmisje spotkania w telewizji Eurosport i w Radiu Kielce.

Cracovia także przeszła remont w przerwie letniej. Nowym trenerem Pasów został Michał Probierz, który w zeszłym sezonie imponująco wypadł jako boss Jagielloni Białystok. Jego nowi podopieczni zaczęli sezon w dobrym stylu. Najpierw remis u siebie z Piastem, następnie ważne zwycięstwo na wyjeździe w Gdańsku. Dzięki temu z dorobkiem czterech punktów Cracovia zajmuje piąte miejsce z bilansem bramkowym dwóch goli strzelonych i jednego straconego. Pasy mogą po trzeciej kolejce wylądować nawet na fotelu lidera, do którego tracą dwa punkty, mogą wskoczyć na czwartą lokatę w razie remisu, a porażka może je zepchnąć na czternaste miejsce. Goście z Krakowa mają więc o co walczyć w poniedziałkowym spotkaniu i na pewno nie odpuszczą. Kości będą trzeszczeć!

Starcia Korony Kielce i Cracovii od zawsze należą do bardzo zaciętych i wyrównanych. Oba zespoły mierzyły się ze sobą do tej pory dwadzieścia osiem razy. Minimalnie górą w tej rywalizacji jest ekipa gospodarzy. Korona wygrała dziewięć spotkań, jedenaście razy padał remis, a ośmiokrotnie zwyciężała Cracovia. O dziwo, bilans bramkowy jest zdecydowanie na korzyść Pasów. Korona strzeliła do tej pory w tych pojedynkach dwadzieścia dziewięć goli, drużyna z Krakowa trzydzieści sześć. W poprzednim sezonie pierwsze starcie w Krakowie wygrała drużyna gospodarzy, miażdżąc Koronę aż 6:0, ale w Kielcach Żółto-Czerwoni zrewanżowali się rywalom, wygrywając 3:0.

Czego możemy się spodziewać na boisku w poniedziałek? Oczywiście walki. Obie drużyny lubią zamurować środek pola i szukać kontr skrzydłami lub zagrań długimi podaniami. Charakterystyczne dla drużyn prowadzonych przez trenera Probierza jest jeszcze to, że szukają one najprostszej drogi do celu i osiągają go za wszelką cenę. Korona też udowodniła, że potrafi grać o wszystko. Walka o każdy centymetr boiska, wybiegane kilometry i pozytywna złość nadal są atutami drużyny z Kielc. Obie drużyny skupią się na wykorzystywaniu indywidualnych błędów rywali, licząc na własne zgranie i trochę szczęścia. O losie spotkania zdecydują zapewne detale, takie jak stałe fragmenty lub dobra decyzja o strzale czy prostopadłym podaniu. Mecz nie będzie raczej toczony w zawrotnym tempie, trzeba zatem uważać, na zrywy przeciwnika i nieszablonowe zagrania piłkarzy formacji ofensywnych.

Faworytem meczu, głównie dzięki atutowi własnego boiska, jest Korona. Mając za plecami swoich wiernych fanów Duma Kielc powinna poszukać trzech punktów, bo przecież to Kolporter Arena ma być jej twierdzą. Jeśli ustabilizujemy formę na własnym terenie, będziemy mogli myśleć o naprawdę wysokich lokatach na koniec sezonu, a w najbliższym meczu o zwycięstwie. Patrząc obiektywnie, Korona ma jeszcze jeden atut, który niewielu bierze pod uwagę. Tak naprawdę nikt nie wie, jakie plany ma nowy trener drużyny i w jaki sposób zamierza pchnąć swój zespół na właściwe tory, co uniemożliwia przewidzenie, jak zagramy w danym meczu. Wszyscy liczymy na pozytywną niespodziankę.

Nowy trener, nowe władze drużyny, ale jej serce pozostało takie samo: Mateusz Możdżeń. Środkowy pomocnik Korony nadal jest jej najlepszym zawodnikiem i spaja ze sobą formacje ofensywne z defensywnymi. Większość akcji Korony ma na sobie stempel Mateusza. Ciągle jest pod grą, inteligentnie rozprowadza piłkę, zwalnia i przyspiesza tempo akcji, a jego strzały z dystansu są groźne dla każdego bramkarza. Mateusz jest bardzo pracowitym graczem, gotowym do poświęceń dla drużyny, a jego pozycja w środku pola powoduje, że jest ciągle w centrum uwagi. Od jego dobrej formy będzie zależało zdominowanie środka boiska, co będzie bardzo ważne, jeśli marzymy o trzech oczkach w poniedziałkowym meczu.

kielcenastadion

Trzeci mecz sezonu, drugi na Kolporter Arenie. Porażkę i remis Korona już w tych rozgrywkach odnotowała, pora więc odnieść pierwsze zwycięstwo. Szansa nadarza się wyborna. Własne boisko, dobre nastroje po remisie w Warszawie. Żółto-Czerwoni z wielkimi nadziejami wybiegną w poniedziałek na murawę przy Ściegiennego, a my zasiądziemy na trybunach, by z wiarą w zwycięstwo dopingować Koronę i pomóc naszym ulubieńcom zdobyć komplet punktów i rozpocząć marsz w górę tabeli.

Przedmeczowo: Korona Kielce – Cracovia

I znowu punkty zarobione na Kolporter Arenie zostały natychmiast roztrwonione w wyjazdowym meczu. Kibice, którzy liczyli na to, że tym razem nie będzie powtórki z rozrywki, na pewno odczuwają zawód po wysokiej porażce 4:1w Białymstoku i to mimo prowadzenia 1:0. Na szczęście ekipa trenera Bartoszka ma swoje miejsce w czołowej ósemce, a kolejny mecz gra u siebie. Nadarza się okazja do zdobycia kompletu punktów, a przy okazji do rewanżu za wysoką porażkę w poprzedniej rundzie, bo ten przeciwnik szczególnie upokorzył Koronę, gromiąc ją aż 6:0. Tak, tak. Wszyscy kibice Korony wiedzą, o kogo chodzi. Już w najbliższą niedzielę, punktualnie o 15:30, na murawę przy Ściegiennego wybiegną Korona Kielce i Cracovia. Pora zmazać hańbę porażki z Krakowa przed własną publicznością. Zawody poprowadzi pan Szymon Marciniak.

Obie drużyny zmierzyły się do tej pory dwadzieścia siedem razy. Bilans tych spotkań jest niewiarygodnie zacięty: osiem wygranych Korony i osiem Cracovii, natomiast jedenaście razy oglądaliśmy podział punktów. Jedyne, co przemawia na korzyść niedzielnych gości to liczba zdobytych goli, bo tu mamy różnicę aż dziesięciu bramek (pokłosie ostatniego starcia zespołów), Korona strzeliła dwadzieścia sześć goli, Cracovia trzydzieści sześć.

W tabeli Ekstraklasy Cracovia zajmuje obecnie trzynastą lokatę z dorobkiem dwudziestu siedmiu punktów, tracąc do ósmej Korony pięć oczek. W poprzedniej kolejce Pasy zremisowały jeden do jednego na własnym stadionie z Zagłębiem Lubin, podobnie jak jeszcze wcześniej podzielili się punktami z Arką Gdynia, a trzy kolejki temu przegrali na wyjeździe z Lechią Gdańsk. Nie wygrali też meczu dwudziestej drugiej serii spotkań, bo u siebie zremisowali z Pogonią Szczecin. Smak zwycięstwa poznali ostatnio w dwudziestej pierwszej kolejce, na wyjeździe w Chorzowie, dlatego w Kielcach będą wreszcie chcieli przerwać kiepską serię i zgarnąć komplet punktów. Pasy w obecnych rozgrywkach odnotowały następujące wyniki: pięć razy wygrali, aż dwanaście razy dzielili się punktami z przeciwnikami, osiem razy schodzili z murawy pokonani. O dziwo, Cracovia może pochwalić się dodatnim bilansem bramkowym: w tym sezonie strzeliła 35 goli, tracąc 34. Wygrywając w Kielcach zespół Jacka Zielińskiego ma szansę awansować w górę tabeli, zrównując się punktami z Arką Gdynia, w razie porażki może spaść aż na przedostatnie miejsce, remisując musi się oglądać na wyniki depczących mu po piętach ekip Piasta, Śląska i Ruchu.

Ciekawostka: przed meczem z koroną Kielce aż sześciu graczy zespołu przyjezdnych jest zagrożonych absencją z powodu zebrania czterech żółtych kartek. Są to: Budziński, Brzyski, Piątek, Polczak i nasz dobry znajomy – Piotrek Malarczyk, natomiast w ekipie gospodarzy możemy zobaczyć aż pięciu zagrożonych: Rymaniaka, Markovicia, Grzelaka, Gabovsa i Cebulę. Patrząc na tę statystykę, można stwierdzić jedno: czeka nas ostry mecz, bo piłkarze obu zespołów w środkach nie przebierają.

Korona Kielce, mimo wysokiej porażki z Jagiellonią, utrzymała ósme miejsce w tabeli. Kielczanie w rozegranych dotychczas dwudziestu pięciu meczach zgromadzili 32 punkty, wygrywając dziesięć spotkań, zaledwie dwa razy dzieląc się punktami, ale za to aż trzynaście razy przegrywając. Przeraża liczba straconych przez Żółto-Czerwonych goli: kieleccy bramkarze kapitulowali aż 51 razy! To najgorszy, albo najlepszy pod tym względem wynik w Ekstraklasie, zależy pod jakim kontem na to spojrzeć, bo w tej statystyce nikt z Koroną równać się nie może. Niestety, mniej skuteczni są napastnicy zespołu trenera Bartoszka. Strzelili do tej pory 35 goli, co daje nam w sumie 16 goli na minusie. Na szczęście liczą się przede wszystkim zdobywane punkty, a te przemawiają na korzyść Korony, dzięki czemu nadal mamy szansę piąć się w górę tabeli. W razie wygranej w niedzielę zbliżymy się do Termalici (7 miejsce), mającej cztery oczka przewagi. Ale grupa pościgowa jest znacznie liczniejsza. Po piętach Koronie deptają gracze z Płocka mający tyle samo punktów, podobnie jak dziesiąta Pogoń Szczecin, a jedenasta Arka traci do Korony tylko dwa oczka. Dlatego nie ma sensu rozpatrywać, co się wydarzy w razie remisu czy porażki. Koronę może zadowolić tylko komplet punktów.

Cracovię ciągnie do przodu w tym sezonie trzech graczy: Marcin Budziński, Krzysztof Piątek i kontuzjowany obecnie Miroslav Covilo. W starciu z Koroną ważniejszym ogniwem będzie jednak waleczny Budziński. Polski pomocnik ciężko haruje dla swojej ekipy i walczy o piłkę nawet wtedy, gdy wydaje się być na straconej pozycji. Potrafi dokładnie rozgrywać piłkę, przyspieszać i zwalniać tempo akcji, a także strzelać gole, czego dowodem niech będzie siedem trafień w lidze w obecnych rozgrywkach. Marcin potrafi zdominować środek pola umiejętnie odbierając piłkę i szybko inicjując kontrataki. Jego jedynym minusem jest zbieranie zbyt wielu kartek: ma ich na koncie już tyle samo, co zdobytych goli…

Prawdziwy ból głowy może złapać, gdy chce się wskazać piłkarza Korony zdolnego w pojedynkę przesądzić losy meczu. Kielczanie są w tym sezonie zdecydowanie zbyt nierówni i nie potrafią ustabilizować formy, jednak na Kolporter Arenie można zaryzykować wskazanie Jacka Kiełba. Ryba w ostatnich dwóch meczach u siebie strzelił po dwa gole i ciągnął swoją drużynę do wygranych. Jeśli tylko będzie zdolny do gry, Jacek może znowu strzelać i szaleć na skrzydle. Siedem zdobytych goli w obecnych rozgrywkach, ochota na więcej i niebanalne umiejętności dają nadzieję, że skrzydło na którym zagra, będzie naprawdę niebezpieczne. Jacek potrafi kiwać, asystować, strzelać a przede wszystkim przyprawiać rywali o białą gorączkę swoimi niezmordowanymi rajdami. Jeśli zagra na swoim poziomie, jest w stanie znowu zapewnić Koronie komplet punktów.

Jest wiele powodów, dla których niedzielne spotkanie zapowiada się arcyciekawie. Będzie to starcie dwóch niezwykle walecznych drużyn, bazujących na grze z kontry i nie lubiących dłużej grać piłką. O wyniku może zdecydować to, że Korona gra u siebie, ale ważniejsza będzie dyspozycja dnia i wystrzeganie się błędów przy stałych fragmentach i przypadkowych akcjach. Kluczowe może okazać się utrzymanie nerwów na wodzy na tyle, by kończyć mecz w jedenastu. Faworyta w tym pojedynku nie ma, bo wskazywanie go byłoby wróżeniem z fusów. Jednak serce kibica podpowiada, że magia niezdobytej od dawna Kolporter Areny będzie wystarczająca do wywalczenia kompletu punktów przez Koronę Kielce.

17309882 782861701871718 1754728480838435915 n

Subskrybuj to źródło RSS

Zawodnicy

Log in or create an account