Czterdzieści pięć minut naprawdę dobrej gry w meczu w Gliwicach nie wystarczyło Koronie nawet do przywiezienia do Kielc punktu. Po przerwie gospodarze zadali dwa ciosy i druga porażka z rzędu stała się faktem. A szkoda, bo Złocisto-Krwiści byli drużyną lepszą, grającą fajniejszy dla oka futbol od bezbarwnych i nieskładnych piłkarzy z Gliwic. Ale za walory artystyczne nikt punktów nie przyznaje. Liczą się bramki, a te zdobywali, mimo mniejszej ilości oddanych strzałów, zawodnicy gospodarzy, karcąc Koronę za niewykorzystane okazje. Te dwie porażki postawiły w nieprzyjemnej sytuacji zespół Gino Lettieriego i sprawiły, że zwycięstwo w najbliższym meczu stało się absolutną koniecznością. Ale nie będzie o nie łatwo. Bo do stolicy województwa świętokrzyskiego przyjeżdżają popularne Słoniki z Niecieczy. Początek pojedynku obwieści swoim gwizdkiem pan Piotr Lasyk już w sobotę, dokładnie o 15:30.
Korona z Termalicą mierzyły się do tej pory zaledwie sześć razy. Wszystkie te pojedynki miały miejsce na poziomie Ekstraklasy i były bardzo wyrównane, przez co nieszczególnie obfitowały w bramki. Z tych sześciu spotkań Korona wygrała trzy, dwa razy tryumfowała ekipa z Niecieczy, a jeden raz byliśmy świadkami podziału punktów (sezon 2015/16, mecz na terenie Termalicy, wynik 0:0). Ostatnie starcie obu zespołów wygrała natomiast Korona, również na obcym terenie, ogrywając rywala 2:0. Na dzień dzisiejszy w sześciu spotkaniach Dumy Kielc ze Słonikami padło dziewięć goli, sześć dla Korony, trzy zdobyła Termalica.
Drużyny Gino Lettieriego i Mariusza Rumaka sąsiadują ze sobą w dolnej części tabeli. Korona Kielce zajmuje miejsce trzynaste, z dorobkiem pięciu oczek i ujemnym bilansem bramkowym siedmiu strzelonych, dziewięciu straconych goli. Zwycięstwo, dwa remisy i trzy porażki, z czego dwie w szóstej i piątej kolejce Ekstraklasy zachwiały dobrymi nastrojami z początków rozgrywek, gdy kielczanie nie przegrali trzy razy z rzędu. Dobra seria skończyła się jednak, zanim na dobre się zaczęła i Korona uwikłała się w trudną walkę o utrzymanie już na starcie sezonu. A sytuacja jest naprawdę napięta, bo po pięć punktów mają wszystkie drużyny z miejsc od szesnastego, do dwunastego (w tym gronie również Termalica). Dlatego kolejna porażka niemal na pewno zepchnie Koronę w objęcia strefy spadkowej. Niemniej są też dobre widoki. Jedenasty Śląsk Wrocław ma tylko punkt przewagi nad Koroną i można go dogonić nawet remisując, natomiast dziesiąta Wisła Płock, dziewiąta Arka i ósma Pogoń mają tylko dwa punkty przewagi nad ekipą ze świętokrzyskiego, więc można je przegonić inkasując w sobotę trzy punkty, doganiając zarazem siódmą w tabeli Sandecję Nowy Sącz. Jest o co powalczyć, bo możemy awansować nawet o sześć miejsc.
Sytuacja Termalici jest niemal identyczna jak Korony. Mają tyle samo punktów, z tą różnicą, że Słoniki zajmują miejsce czternaste. Wygrali jeden raz, dwa razy remisowali, trzy razy przegrywali, strzelając cztery gole, tracąc siedem. W ostatniej kolejce ulegli u siebie jeden do trzech ekipie Lecha Poznań, ale w piątej kolejce wydarli punkt na trudnym terenie we Wrocławiu. Aby poważnie myśleć o awansie, Termalica musi wygrać w Kielcach lub w najgorszym razie zdobyć punkt i liczyć na potknięcia sąsiadów w tabeli. Słoniki zdają się wiedzieć, że wszystko jeszcze może się zdarzyć, trzeba tylko zacząć zdobywać punkty.
Przed nami mecz dwóch drużyn o podobnym potencjale, o podobnej kadrze i sytuacji finansowej. Właściwie ciężko doszukać się między nimi jakichś istotnych różnic. Korona ma atut własnego boiska i fanatycznych kibiców, gra naprawdę widowiskowo jak na realia Ekstraklasy i jeśli poprawi skuteczność, powinna wygrać ten mecz. Ale do tego trzeba zacząć wykorzystywać swoje mocne strony, to znaczy nieszablonowe egzekwowanie stałych fragmentów i kreowane przez błyskotliwych pomocników akcje bramkowe. Problemem Korony wydaje się też być koncentracja. Żółto-Czerwoni lubią stracić bramkę po zagapieniu obrońcy lub braku asekuracji, ale przede wszystkim po indywidualnych błędach, jak w meczu z Jagiellonią i ostatnio z Piastem. Jeśli trener zdoła poprawić te elementy i utrzymać styl gry drużyny, trzy punkty nie ruszą się z Kielc.
Termalica podobnie jak Korona ma problem z dobrą grą w obronie. Słoniki tracą bardzo głupie bramki, a do tego nie potrafią wykorzystywać swoich szans. Ich głównym problemem jest brak szybkich obrońców, którzy często przegrywają pojedynki biegowe i statyczny styl gry, bazujący tylko i wyłącznie na korzystaniu z pomyłek i prezentów od rywali. W Kielcach będzie im bardzo trudno bronić się przed atakami gospodarzy i ich jedyną nadzieją pozostaje jakiś stały fragment lub błąd piłkarzy Korony.
Pewne jest jedno: czeka nas walka w środku pola, walka o każde źdźbło trawy i centymetr boiska. Bo obie ekipy, to zespoły z charakterem, których piłkarze nie odpuszczają i prędzej uciekną się do faulu, niż pozwolą rywalowi pobiec na bramkę. Obie drużyny lubią też chaos na boisku, dlatego należy się spodziewać wielu kartek, niedokładności i pojedynków siłowych. Z tego galimatiasu zwycięsko powinna jednak wyjść drużyna gospodarzy. Nasz typ: dwa do zera dla Korony.
W takich meczach jak ten najistotniejsze jest zdominowanie środka pola, dlatego nikogo nie zdziwi zapewne wybór kluczowego gracza Korony Kielce na najbliższy mecz. Będzie nim środkowy pomocnik, centralna postać, serce Żółto-Czerwonych – Mateusz Możdżeń. Mateusz obniżył nieco loty w dwóch ostatnich meczach, ale nadal trudno wyobrazić sobie bez niego środkową linię Korony. To gracz pracowity, dobry w odbiorze, inteligentnie rozprowadzający piłkę. Przez niego przechodzi większość ataków Korony, od niego zależy rytm drużyny. A do tego te jego zabójcze strzały z dystansu, które muszą w końcu zacząć wpadać… Oby już w meczu z Termalicą.
Odpowiedzią Termaliki na Możdżenia będzie były Koroniarz, ulubieniec kieleckiej publiczności, defensywny pomocnik, Vlastimir Jovanovic. Jovka rozegrał dla Korony bardzo wiele ciężkich spotkań, jest bardzo doświadczonym graczem i zna mentalność naszej drużyny. Jego zadaniem będzie przerywanie ataków Korony i szybkie inicjowanie ataków Słoników. Vlastimir to prawdziwy gladiator środka pola. Będzie walczył do ostatka, by zdominować linię pomocy gospodarzy, a jeśli przydarzy się okazja, zapewne bezlitośnie huknie z dystansu, a pamiętamy, że potrafi dziurawić siatki.
W sobotę na Kolporter Arenie rozegra się wspaniałe widowisko dla sympatyków Ekstraklasy. Mecz dwóch równorzędnych rywali, mecz walki, mecz, w którym na pewno będzie się działo i nikt nie będzie miał prawa narzekać na nudę, jeśli zdecyduje się wybrać na stadion. Dziewięćdziesiąt minut dobrego, męskiego futbolu, okraszonego może kilkoma bramkami, to wszystko, czego prawdziwy kibic Korony potrzebuje na sobotnie popołudnie. A transmisję meczu jak zwykle można będzie śledzić na antenie Radia Kielce i w telewizji Canal + Sport. Zachęcamy do wspierania Korony w tym trudnym momencie. Nasze zaciśnięte kciuki i zdarte gardła sprawią, że Żółto-Czerwoni wrócą na zwycięską ścieżkę.