Kolektyw wygrywa, kolektyw też przegrywa - bez punktów we Wrocławiu
- Napisała Aneta Grabowska
- Dział: Aktualności
- Czytany 1516 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Przegraliśmy kolejny mecz wyjazdowy. Tym razem trzeba to powiedzieć - niestety byliśmy zespołem słabszym. Śląsk zdecydowanie zbyt często gościł w naszym polu karnym i tylko dzięki interwencjom Milana Borjana nie skończyło się to kolejnym pogromem. Swoją drogą, gość ma pecha ze statystykami - mimo naprawdę dobrych spotkań tylko raz, w meczu z Cracovią, udało mu się zachować czyste konto. I nie można go bynajmniej za to winić. To, co dzieje się z naszą obroną po stracie gola, często wyklucza możliwość zagrania na zero z tyłu.
Trudno pisać po przegranym meczu. Mieć pretensje? Tylko do kogo? Do Radka Dejmka za bramkę samobójczą? Pamiętajmy, że w pierwszej połowie wybił piłkę z linii. Do Rafała Grzelaka? Może nie był to mecz jego życia, ale pamiętając, ile ten gość zostawia siebie na murawie za każdym razem, jak ofiarnie potrafi grać, ciężko powiedzieć złe słowo. Wygrywa drużyna i drużyna przegrywa. Pamiętajmy o tym. Tak w Koronie było, jest i miejmy nadzieję, że będzie. Ten kolektyw od dawna pozostaje naszą siłą.
Tak naprawdę można sie zastanawiać, jak mecz ułożyłby się bez karnego, którego nie powinno być po rzekomym faulu Kuby Żubrowskiego. Albo gdyby stuprocentową sytuację wykorzystał Micanski. Można mieć też wątpliwości co do karnego przy ręce Grzelaka. Tylko co to zmieni? Trzeba przełknąć tę gorzką pigułkę i z optymizmem patrzeć w przyszłość, choć na świeżo to trudne. Przed nami dwa mecze u siebie, tylko jeden wyjazd. Jeśli zdobędziemy, jak dotychczas, komplet u siebie, to 41 punktów powinno wystarczyć, by walczyć o coś więcej niż utrzymanie. To jest Korona, tu nie można się poddać. Tego nie robi się w Kielcach. My, z poziomu trybun, też powinniśmy o tym pamiętać.

Aneta Grabowska
Niepoprawna optymistka, wierzy, gdy inni już przestali. Humanistka - to wiele o niej mówi. Nierzeczowa, nieobiektywna, zakochana w Koronie miłością romantyczną. Łukasz Sierpina znajduje się na podium jej ulubionych piłkarzy – między Gerrardem i Owenem.