Przedmeczowo: Korona Kielce – Śląsk Wrocław
- Napisał Tomasz Majewski
- Dział: Przedmeczowo
- Czytany 1459 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Ależ forma Korony! Żółto-Czerwoni byli delikatnym faworytem spotkania z Lechią Gdańsk, ale chyba nawet najwięksi optymiści nie spodziewali się takiego pogromu. Pięć do zera na wyjeździe! Fantastyczny wynik, najwyższa wygrana w historii w roli gościa, fantastyczna gra, wybitne zwycięstwo Dumy Kielc. A przecież ta wygrana mogła być jeszcze bardziej okazała, bo w drugiej połowie spotkania jedenastki nie wykorzystał Jakub Żubrowski. Ale to nie zmienia faktu, że za nami najlepszy mecz Koroniarzy w całym dotychczasowym sezonie. Po ostatnim gwizdku arbitra piłkarze Korony mogli z podniesionym czołem świętować najwyższe zwycięstwo w sezonie i awans na wyższe lokaty w tabeli, znacznie poprawiając swój bilans bramkowy, który od dawna nie prezentował się tak okazale i wynosi w tej chwili siedem goli na plus. Imponująco prezentuje się również osiem spotkań z rzędu bez porażki, z czego sześć w Lotto Ekstraklasie. Korona zgłasza aspiracje do walki o europejskie puchary, oddalając od siebie widmo walki o utrzymanie. Teraz przed piłkarzami z Kielc kolejny sprawdzian. Na Kolporter Arenie podopieczni Gino Lettieriego zmierzą się z silną ekipą Śląska Wrocław. Ten pojedynek jest bardzo blisko, bo startujemy już w piątek po Wszystkich Świętych o godzinie 18:00.
Oba zespoły stoczyły ze sobą jak dotąd dwadzieścia pojedynków. Rywalizacja między nimi jest niesamowicie zaciekła. Sześć wygranych Śląska, pięć Korony, dziewięć remisów. Jedynym, co wyraźnie przemawia na korzyść drużyny przyjezdnych jest bilans bramkowy, wynoszący aż trzydzieści dwa do dziewiętnastu na korzyść zespołu z Wrocławia. Korona nie zdołała pokonać Śląska już od czterech ligowych spotkań, dwa ostatnie przegrywając, a remisując dwa poprzednie. Ostatni triumf Żółto-Czerwonych nad Ślązakami miał miejsce w sezonie 2015/16, kiedy to na wyjeździe we Wrocławiu Korona wygrała skromnie jeden do zera.
Mecz Korony ze Śląskiem będzie pojedynkiem bliskich sąsiadów w tabeli. Zespół z Wrocławia zajmuje obecnie ósme miejsce, z dorobkiem dwudziestu punktów. Od Korony oddzielają go dwa oczka i ekipa Wisły Kraków mająca punkt przewagi. Do piątej w tabeli Jagi i czwartego Zagłębia tracą trzy oczka, więc ciągle mogą obu rywali dogonić i włączyć się do walki o europejskie puchary. Ale piłkarze trenera Jana Urbana muszą też uważnie oglądać się za siebie. Tyle samo punktów co oni ma zespół Płocka, zaledwie jeden mniej Arka Gdynia, trzy mniej Sandecja. Ślązacy czują, że mecz z Koroną jest dla nich bardzo istotny w kontekście walki o górną ósemkę i tak naprawdę satysfakcjonować powinno ich tylko i wyłącznie zwycięstwo, choć w obecnej formie Korony remis też nie będzie dla nich złym wynikiem, ale nie pozwoli przeskoczyć Kielczan w tabeli. Śląsk w obecnym sezonie gra w kratkę: pięć wygranych, pięć remisów, cztery porażki i bilans bramkowy dziewiętnaście do dziewiętnastu, pokazują że forma ekipy z Wrocławia pozostawia sporo do życzenia, zwłaszcza po ostatniej wysokiej porażce w Płocku jeden do czterech. Jeśli przegrają również w Kielcach, będą mięli w dorobku pięć zwycięstw, pięć remisów i pięć porażek.
Cudowny sen Korony trwa w najlepsze. Kibice i piłkarze z Kielc powoli zaczynają zapominać, co to jest porażka. Sześć spotkań z rzędu bez przegranej w Lotto Ekstraklasie, osiem, jeśli dodać rozgrywki pucharowe. A to zaowocowało awansem w górę tabeli. W tej chwili podopieczni Gino Lettieriego zajmują szóste miejsce, z dorobkiem dwudziestu dwóch punktów, dodatnim bilansem bramkowym (dwadzieścia dwa gole strzelone, piętnaście straconych!), co jest najlepszym wynikiem od lat. Korona wygrała sześć spotkań, cztery zremisowała, cztery przegrała. Do drugiego miejsca w tabeli Koroniarze tracą zaledwie trzy punkty, dwa do trzeciego Lecha Poznań, punkt do Zagłębia Lubin i Jagielloni Białystok. Tuż za plecami Korony znajduje się Wisła Kraków z punktem straty, dwa oczka traci do Żółto-Czerwonych Śląsk oraz Wisła z Płocka, trzy dziesiąta Arka Gdynia. Wygrana może dać Koronie miejsce na podium, ale porażka nadal może sprawić, że stracą miejsce w górnej ósemce. Tylko remis stanowi pewną niewiadomą, choć powinien wystarczyć, żeby utrzymać swoją pozycję.
Korona Kielce czy Śląsk Wrocław? To bardzo interesujące pytanie. Biorąc pod uwagę formę z ostatnich spotkań, ligową pozycję oraz grę na własnym stadionie Korona wyrasta nam na wyraźnego faworyta piątkowego meczu. Żółto-Czerwoni emanują taką wolą zwycięstw, że nikt w zespole nie odpuszcza ani na sekundę, dobre ustawienie taktyczne dopasowywane pod rywala przez trenera Lettieriego pozwala drużynie na zyskanie przewagi na boisku, a pozytywne nastawienie przed meczem od razu stawia gospodarzy na wygranej pozycji. Atutem Korony jest niespodziewane przejście od ataku pozycyjnego do gry z kontry. Rywale nie potrafią znaleźć recepty na ten element. Poza tym Korona wypowiada swoim oponentom prawdziwe wojny w środku pola. To tam Kielczanie rozstrzygają większość pojedynków i gaszą w zarodku ataki przeciwników. No i te stałe fragmenty gry, po których pada naprawdę sporo goli dla ekipy ze Świętokrzyskiego. Jedyna szansa przeciętnego taktycznie Śląska to wymyślić coś naprawdę niezwykłego, by zaskoczyć Koronę. Bo zarówno defensywę, jak i ofensywę mają znacznie gorszą niż zespół gospodarzy, który powinien wygrać ten mecz dwa do zera.
W ostatnich spotkaniach w barwach Korony błyszczy najjaśniej Goran Cvijanović. Pomocnik z Kielc świetnie wkomponował się w zespół i prowadzi go do kolejnych dobrych wyników. Rozgrywa, zabezpiecza tyły, strzela gole, asystuje ze stałych fragmentów gry. Goran dysponuje dobrą techniką użytkową, jest bardzo pracowity i wytrzymały. Doskonale uzupełnia się z Możdżeniem i z Kubą Żubrowskim. Długo kazał czekać na swoje dobre występy, ale kiedy już zaczął czarować, to okazało się, że potrafi to robić jak nikt w zespole. Od jego postawy będzie zależał wynik meczu w piątek, jak i kolejnych spotkań ligowych.
Marcin Robak strzela wszędzie, gdzie się przeniesie, więc dla Śląska również stał się kluczowym zawodnikiem. Piłkarz, którego wielu odsyła już na emeryturę nadal zadziwia i nadal ma dobrze nastawiony celownik. Dobra technika, wciąż niezła szybkość, umiejętność wykańczania akcji, świetne opanowanie. Wystarczy chwila nieuwagi, cień szansy, a zaraz potem trzeba wyciągać piłkę z siatki. Ma doświadczenie wynikające z gry w wielu klubach Ekstraklasy i za granicą, czym niewielu piłkarzy naszej ligi może się poszczycić. Jak na weterana futbolu przystało potrafi wpływać na partnerów z zespołu i wznosić im się na wyżyny umiejętności, ale przede wszystkim jego zaletą jest to, że w pojedynkę potrafi przesądzić o wyniku meczu. Jedyną nadzieją na jego zatrzymanie jest ścisłe krycie i odcięcie od podań.
Chyba wszystkich kibiców Korony Kielce zżera ciekawość, co nasi ulubieńcy pokażą w najbliższym spotkaniu. Pełni optymizmu po wspaniałym zwycięstwie nad Lechią Gdańsk czekamy na pierwszy gwizdek arbitra. Gospodarze mają ogromną szansę przedłużyć imponującą serię spotkań. Okazja jest wyborna. Mecz u siebie, przy dopingujących trybunach, świetna forma, doskonałe nastroje. Czy można sobie wyobrazić dogodniejszy moment na doskoczenie do czołówki? Dlatego tym bardziej potrzeba dopingu, który poniesie Koronę do zwycięstwa. A dla tych, którzy nie mogą pojawić się w piątkowy wieczór na stadionie, zachęcamy do śledzenia transmisji na kanale Eurosport lub do tradycyjnej relacji radiowej na antenie Radia Kielce. Korono, do boju! Do boju o podium!
Tomasz Majewski
Ogarnia wszystko, co się dzieje u rywala przed meczem. Autor cyklu „Przedmeczowo”.