Przedmeczowo: Korona Kielce – Sandecja Nowy Sącz
- Napisał Tomasz Majewski
- Dział: Przedmeczowo
- Czytany 1407 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Powrót Ryby i od razu gol. Powrót Ryby i Korona zdobywa bezcenne trzy punkty na własnym terenie. W samą porę, bo czołówka już zdążyła odskoczyć. Jednak pokonanie Termaliki jest sygnałem, że Żółto-Czerwoni zamierzają wrócić do gry. Aby tak się stało, należy dalej gromadzić punkty. Okazja i to wyśmienita, nadarza się już w sobotę w meczu z beniaminkiem Ekstraklasy, drużyną, z którą kieleccy kibice utrzymują bratnie stosunki, Sandecją Nowy Sącz. Mecz Przyjaźni zostanie rozegrany na Kolporter Arenie o 15:30.
Będzie to pierwsze spotkanie obu drużyn na szczeblu Ekstraklasy, ponieważ awans do najwyższej klasy rozgrywek wywalczony w minionych rozgrywkach był pierwszym takim wydarzeniem w historii Sandecji. Oba zespoły, choć ich relacje są na dobrej stopie, wiedzą, że w najbliższym spotkaniu nie będzie miejsca na sentymenty. Zarówno Korona Kielce, jak i Sandecja będą chciały ten mecz wygrać, by zapewnić sobie komplet punktów i lepszą pozycję w tabeli. Nie będzie taryfy ulgowej ani gry na remis. Czeka nas walka, krew, pot i łzy. Historia spotkań Korony z Sandecją właśnie się zaczyna i wszyscy życzymy sobie, żeby był to taki mecz, po którym nie będziemy mogli doczekać się kolejnego starcia pomiędzy tymi ekipami.
Sandecja jak na debiutanta w najwyższej lidze, spisuje się bardzo dobrze. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego dzięki trzem wygranym, a także dwóm remisom (i dwóm porażkom) mają na koncie jedenaście punktów i dodatni bilans bramkowy wynoszący osiem strzelonych i siedem straconych. Efektem dobrej gry zespołu z Nowego Sącza jest wysoka, siódma lokata w tabeli Lotto Ekstraklasy i rosnąca liczba fachowców doceniających pracę beniaminka. Dzięki rozsądnym transferom i polityce finansowej Sandecja może ze spokojem walczyć na frontach ligowych, koncentrując się tylko i wyłącznie na aspektach boiskowych. W poprzedniej kolejce grając na własnym terenie Sandecja pokonała dwa do jednego nieobliczalną Pogoń Szczecin. W sobotę na Kolporter Arenie z pewnością spróbują spłatać Żółto-Czerwonym psikusa i ugrać chociaż jeden punkt. Jest to dla nich konieczne, bo po piętach depcze im mający dwa punkty mniej Śląsk Wrocław, a do wyższych miejsc tracą niewiele. Jeśli wygrają w Kielcach, mogą awansować nawet na drugie miejsce w tabeli.
Gino Lettieri stara się Koronę prowadzić na wzór klubów występujących w Bundeslidze lub też na jej zapleczu. Inicjatywa jest słuszna, ale czy w polskich realiach wykonalna? Póki co nie otrzymaliśmy jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Korona ma problem z ustabilizowaniem formy i regularnym punktowaniem. Dobre mecze przeplata kiepskimi, a sytuacja kadrowa też nie do końca się wykrystalizowała. Jednak dzięki wygranej nad Termalicą Korona zdołała uciec od strefy spadkowej i zakotwiczyć na dziewiątym miejscu. Bilans spotkań kielczan to dwa zwycięstwa, dwa remisy i trzy porażki, bilans bramkowy: dziewięć do dziesięciu na minus. Jak łatwo policzyć, Korona ma na koncie osiem punktów, tyle samo co dziesiąty Piast i punkt więcej niż drużyny z miejsc jedenaście trzynaście.
Od strefy spadkowej dzielą Kielczan zaledwie trzy oczka, więc jej widmo wciąż jest realne w razie wysokiej porażki. Niemniej realny jest też awans na pozycję siódmą, w miejsce Sandecji, wystarczy tylko wygrać w sobotnim meczu.
Kolejny (ile to już razy to podkreślaliśmy) mecz wyrównanych drużyn. Korona i Sandecja prezentują bardzo zbliżony poziom. Obie drużyny bazują na waleczności i pracowitości swoich piłkarzy, obie wolą przyjmować przeciwnika i kontrować, niż prowadzić grę. Mimo lepszego startu w sezonie 2017/18 w wykonaniu Sandecji, faworytem spotkania jest zespół gospodarzy. Korona gra naprawdę dobrze, ofensywnie, groźnie egzekwując stałe fragmenty gry i organizując grę w defensywie, która mimo to potrafi też strzelić babola (stracony gol w meczu z Termalicą). Sandecja boryka się z podobnymi problemami w defensywie, choć strzela póki co mniej samobójczych goli. O wyniku meczu zadecyduje więc lepsze rozpracowanie przeciwnika i dyspozycja dnia. Jednak najpewniej obie drużyny wzajemnie się zneutralizują, dlatego w tym meczu przyjaźni zanosi się na bramkowy remis podyktowany nie sympatią, ale wyrównanym poziomem drużyn.
Sandecja gra w tym sezonie bardzo fajną piłkę w dużej mierze dzięki swojemu atakowi. Aleksandar Kolev jest jedną z gwiazd nie tylko ekipy beniaminka, ale i ligi. Piłkarz ze świetnie ułożoną stopą i zmysłem do strzelania goli. Szybki, skoczny, dosyć silny. Potrafi zagrozić każdemu rywalowi, o czym przekonała się chociażby Pogoń Szczecin. Jego największą bronią jest nieprzewidywalność. Nigdy nie wiadomo, czego można się po nim spodziewać. Podania, dryblingu czy strzału. Jedynym jego minusem jest to, że z równą łatwością jak błyszcząc, potrafi przejść obok meczu i być zupełnie niewidocznym. Co nie znaczy, ze można wtedy odpuścić sobie jego krycie, bo można się okrutnie zawieść.
Jest Ryba, jest zwycięstwo. Niczym talizman Jacek Kiełb przyniósł Koronie szczęście w meczu z Termalicą. Może tego właśnie potrzeba Żółto-Czerwonym? Dlatego licząc na szczęśliwą gwiazdę i umiejętności Jacka, to jego typujemy na kluczowego gracza Korony w najbliższym meczu. Ryba ma wszystkie walory potrzebne do pociągnięcia reszty drużyny do wygranej. Jest szybki, dobry technicznie, wiecznie głodny gry. Potrafi dryblować, mijając rywali niczym tyczki slalomowe, potrafi posłać torpedę z dystansu i celnie dogrywać do partnerów. Nigdy nie odpuszcza, dla Korony gotów jest na wszystko. Oby tylko dopisało mu zdrowie, a na pewno pomoże Koronie pokonać u siebie Sandecję i wspiąć się na wyższe miejsce w tabeli.
Zanosi się na całkiem przyjemne i sympatyczne sobotnie popołudnie na trybunach Kolporter Areny. Sztama pomiędzy kibicami Sandecji i Korony gwarantuje miłą atmosferę i kulturalny doping. Ale nie tylko dlatego warto wybrać się na stadion. Zapowiada się kolejny trudny, wyrównany mecz, w którym Żółto-Czerwoni potrzebują naszego wsparcia. Dlatego serdecznie zapraszamy wszystkich, by wygospodarowali czas na wsparcie naszej drużyny. A dla tych, którzy na stadionie być nie mogą, transmisję spotkania pokarze telewizja Canal + i niezawodnie jak zawsze Radio Kielce.
Tomasz Majewski
Ogarnia wszystko, co się dzieje u rywala przed meczem. Autor cyklu „Przedmeczowo”.