log in

Felietony

Niemiecka szkoła piłki nożnej

Źródło: Pixabay Źródło: Pixabay
Oceń ten artykuł
(5 głosów)

Korona Kielce po raz kolejny zadziwiła piłkarską Polskę. Zespół co roku skazywany przez „ekspertów” na pewny spadek, na półmetku sezonu znajduje się na 4 miejscu w tabeli, ze stratą 4 punktów do lidera. Korona gra ofensywną piłkę, przy której jednocześnie traci niewiele bramek. Atmosfera w szatni nie zmieniła się,  pomimo największej od lat rotacji zawodników. To wszystko kibice mogą zawdzięczać trenerowi, na którego przed sezonem spadła wszelka możliwa krytyka...

A przecież wszyscy pamiętamy atmosferę, jaka krążyła wokół Korony przed początkiem sezonu. Nowi właściciele przeprowadzili w klubie rewolucję, której pierwszą ofiarą padł uwielbiany w Kielcach trener Bartoszek, którego miejsce zajął Gino Lettieri. Statystyki z którymi przyjechał do Kielc delikatnie mówiąc nie powalały na ziemię, co jeszcze bardziej podnosiło głosy o błędnej decyzji zarządu związanej ze zmianą trenera. Mało tego, ilość negatywnych informacji jaka napływała z obozu Korony w pierwszych dniach przygotowań do nowego sezonu (afera klapkowa, plotki o obrażaniu piłkarzy przez trenera) spotęgowała obawy kibiców do najwyższego poziomu od lat. I chociaż tuż przed początkiem sezonu wydawało się, że wszystkie nieporozumienia zostały wyjaśnione, to jednak trener Lettieri musiał mieć świadomość, że jego mocno nadszarpniętą w Kielcach reputację może uratować tylko korzystny wynik sportowy. Jednak na półmetku sezonu chyba  śmiało można stwierdzić, że ciężko byłoby znaleźć kibica niezadowolonego z rezultatu osiągniętego przez Koroniarzy, zwłaszcza że wysoka pozycja w tabeli jest efektem skutecznej i miłej dla oka gry, opartej przede wszystkim na doskonałym przygotowaniu fizycznym. W czym tkwi tajemnica sukcesu trenera Lettieriego i jego podopiecznych?

Zarząd Korony dziękując za współpracę trenerowi Bartoszkowi, argumentował swoją decyzję stwierdzeniem, że nie będzie on już w stanie wnieść swoich piłkarzy na wyższy poziom gry. Kibice mieli wiec prawo oczekiwać, że nowy trener wprowadzi zupełnie inne, nieznane w Polsce metody szkoleniowe. Trzeba przyznać, że Włoch szybko zaczął wprowadzać swoje porządki w klubie. Pierwszym efektem tych działań była słynna "afera klapkowa", w wyniku której z klubem pożegnał się Miguel Palanca, a sztab szkoleniowy odwiedzili kibice w celu wyjaśnienia sytuacji. Z obozu Koroniarzy napływały informacje o morderczych treningach, których trudów nie wszyscy zawodnicy byli w stanie wytrzymać. Piłkarze przeżyli wiec pewnego rodzaju szok, do którego musieli jednak szybko przywyknąć.

W końcu nadszedł długo oczekiwany początek sezonu. Trener Lettieri sam mówił, że w pierwszych kolejkach nie liczy na duże zdobycze punktowe, bo jego zawodnicy potrzebują czasu na złapanie świeżości po ciężkich przygotowaniach. O dziwo, już w pierwszych spotkaniach to Korona była stroną przeważającą, choć nie przekładało się to na korzystne wyniki, głównie ze względu na słabą skuteczność. Z każdym kolejnym meczem Koroniarze prezentowali się coraz lepiej, doskonale realizując założenia taktyczne, a przede wszystkim dominując nad rywalami tak ciężko wypracowanym przygotowaniem fizycznym, które szczególnie zaprocentowało na przełomie ostatnich kilkunastu dni, w których w osiąganiu fantastycznych wyników Kielczanom nie przeszkodziła duża intensywność spotkań połączona z koniecznością spędzenia wielu godzin w podróży. Wszystkie te czynniki złożyły się na doskonałą 4 pozycję zajmowaną przez Koronę na półmetku sezonu.

Nowy trener przyjął w Koronie koncepcję „pracy od podstaw”. Najpierw określił jasno zasady dotyczące dyscypliny obowiązującej w klubie, następnie doskonale przygotował zespół do biegania i walki przez pełne 90 minut, w końcu sprawił, że Korona gra aktualnie najładniejszą piłkę w Ekstraklasie. Kibice mogą się cieszyć, że jeszcze w tym roku zostanie rozegrane kilka kolejek drugiej połowy sezonu, bo znajdująca się w tak wysokiej formie Korona stoi przed szansą wywalczenia bardzo solidnej zaliczki punktowej przed rundą wiosenną. Kibice mają więc podstawy, by patrzeć w przyszłość z wielkim optymizmem.

Karol Kusztal

Pierwszy raz pojechałem na mecz Korony w 2010 roku, od tego czasu na meczach domowych pojawiam się regularnie, zdarzało się też jeździć na mecze wyjazdowe. Interesuje się przede wszystkim piłką nożną, ale także filmem i dziennikarstwem.

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Zawodnicy

Log in or create an account