Optyka Scyzoryka #4: O tym jak, Termalice zabroniono strzelać w Kielcach
- Napisał Jakub Zaczkiewicz
- Dział: Optyka Scyzoryka
- Czytany 1870 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Korona Kielce zwyciężyła z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza w meczu 7 kolejki Lotto Ekstraklasy 2:1 i właściwie tym stwierdzeniem należałoby zamknąć temat tego meczu, ponieważ niestety mimo zwycięstwa nie było to najlepiej zagrane spotkanie gospodarzy. Trzeba wręcz uczciwie przyznać, że wynik jest lepszy niż gra. Czy Korona była drużyną lepszą? Być może minimalnie tak, ale na pewno nie na tyle, by w przypadku remisu pomstować i narzekać, że znów mieliśmy pecha.
Przede wszystkim powiedzmy sobie jasno – pierwszy kwadrans Korona Kielce przespała i pozwalała na zdecydowanie zbyt wiele rywalom. Gdyby Termalika była choć odrobinę skuteczniejsza to spokojnie mogłaby strzelić ze dwie bramki i na luzie grać do końca. Na całe szczęście oglądamy polską ekstraklasę, więc drużyna Mariusza Rumaka postanowiła dostosować się do standardów w niej panujących i nie wykorzystywać stwarzanych sytuacji. Z przebiegu meczu można było się wręcz zastanawiać, czy czasem goście nie przyjechali do Kielc na trening rozgrywania i dryblingów w warunkach meczowych przy jednoczesnym sygnale od trenera, że mają kategoryczny zakaz strzelania bramek.
Skoro Termalika strzelać nie chciała, Korona nie miała wyjścia i postanowiła zabrać się do roboty. Efekt przyszedł w 35 minucie po strzale niezawodnego Jacka Kiełba, dla którego był to powrót do gry w kieleckiej ekipie po kontuzji odniesionej jeszcze podczas przygotowań do sezonu. W 73 minucie wynik podwyższył Jukić i było już 2:0. I właściwie takim wynikiem powinno się to spotkanie zakończyć, ale pechowo w 83 minucie piłkę do własnej siatki wbił Kovacević, który zepsuł tym samym misterny plan słoników, by zakończyć to spotkanie na zero z przodu.
Ostatecznie Korona zwyciężyła i zdobyła arcyważne trzy punkty. Dzięki nim nasza drużyna wskoczyła na 9 miejsce w tabeli i zapewniła sobie spokojną przerwę. Przede wszystkim dzięki temu zwycięstwu Koroniarze oddalili od siebie niewygodne pytania o kryzys formy.
Oprócz zdobycia trzech punktów może cieszyć jeszcze jedna rzecz. Mianowicie trener Gino Lettieri stawia trafne diagnozy, co należałoby poprawić w grze kielczan. Osobiście jestem bardzo usatysfakcjonowany tym, iż nie prezentuje on tego typowego dla polskich szkoleniowców minimalizmu. Odniósł zwycięstwo, lecz doskonale wie, że gra zespołu nie tak powinna wyglądać. Należy także wspomnieć o słowach trenera rywali – Mariusza Rumaka. Otóż wydaje się, że trener Rumak czuje się mocno zagrożony na swoim stanowisku, gdyż winą za porażkę obarczył de facto wszystkich tylko nie siebie. Wygląda więc na to, że Panu trenerowi Rumakowi w każdym klubie ktoś rzuca kłody pod nogi. Biedaczek…
Teraz przed nami przerwa reprezentacyjna i na całe szczęście Koroniarze, dzięki zdobyciu kompletu punktów, spędzą ją w dobrych nastrojach. Miejmy nadzieję, że efekty wytężonej pracy podczas tej pauzy będą widoczne już w meczu z Sandecją. Piłkarze z Nowego Sącza są bowiem bardzo groźnym rywalem dla wszystkich i na pewno tanio skóry nie sprzedadzą, zaś „złocisto-krwiści” muszą w tym spotkaniu celować w zdobycie tylko i wyłącznie trzech punktów.
Jakub Zaczkiewicz
Choć to scyzoryk z importu, to w Kielcach czuje się jak u siebie w domu. Wielki entuzjasta najsilniejszej ligi piłkarskiej na świecie, czyli polskiej Ekstraklasy. Autor cyklu „Optyka scyzoryka”.