Byłem Koroniarzem: Paweł Golański
- Napisał Koroniarze.pl
- Dział: Wywiady
- Czytany 3815 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Koroniarze: Chociaż początkowo różne były teorie na temat powodów Pana rozstania się z Koroną, dziś wiemy już więcej - wyraził Pan chęć pozostania w klubie, ale rozbieżności między propozycją nowego kontraktu a Pańskimi oczekiwaniami okazały się zbyt duże. Niestety, wybrany kierunek także nie okazał się pod tym względem strzałem w dziesiątkę. Patrząc na to z perspektywy czasu, nie żałuje Pan?
Paweł Golański: Na pewno żałuję, bo byłem wtedy w takim momencie kariery, że wiązałem przyszłość z Kielcami i temu moje życie było podporządkowane. Wiele czynników, nie tylko te finansowe, złożyło się na moje odejście. Dyrektorem sportowym był wtedy Arkadiusz Bilski, który przedstawił prezesowi koncepcję budowy drużyny opartą na młodych piłkarzach z regionu świętokrzyskiego i nie udało się mnie wpasować do tego zespołu. Gdybym jednak mógł cofnąć czas, to moje rozmowy wyglądałyby inaczej - rozmawiałbym z samym prezesem. Ale życie piłkarza jest przewrotne i ciągle się zmienia. Dostałem propozycję kontraktu od wicemistrza Rumunii i też nie mogłem zbyt długo zwlekać. Pamiętam jak dziś, że w przeddzień podpisania umowy z Târgu Mureș rozmawiałem z klubem, pytałem, czy to ich ostateczna decyzja, ale nasze drogi się rozeszły.
Koroniarze: W czym liga rumuńska jest lepsza od Ekstraklasy i odwrotnie - w czym Ekstraklasa przewyższa zagraniczne "podwórko", na którym przyszło Panu grać?
Paweł Golański: Jeśli chodzi o organizację, strukturę klubów, także o tamtejsze stadiony, to na pewno my jako Polska jesteśmy bardzo mocno do przodu. Przewyższamy pod tym względem Rumunów o jedną klasę, ich liga dopiero powoli dorasta do tego, by przebudowywać stadiony i poprawiać organizację, nie jest to natomiast łatwe, bo borykają się oni z dużymi problemami finansowymi. Jeśli chodzi o sam poziom piłkarski, to są to ligi zbliżone, z delikatną przewagą dla rumuńskiej. Może teraz to się powoli zaciera, ale w lidze rumuńskiej więcej drużyn grało w europejskich pucharach i to było widoczne, gra tam też wielu piłkarzy, którzy grali wcześniej na Zachodzie.
Koroniarze: Były jakieś inne propozycje zagraniczne? Dlaczego zdecydował się Pan wrócić do Polski?
Paweł Golański: Powiem szczerze, że nie było żadnych propozycji. Były zapytania, ale od zapytania do oferty to jeszcze daleka droga. Brak było jednak szczegółów i konkretów, więc stwierdziłem, że odpowiednim krokiem będzie powrót do kraju. Życie napisało jednak własny scenariusz i biorąc pod uwagę moje przejście do Górnika, to nie był to strzał w dziesiątkę.
Koroniarze: No właśnie, Paweł Golański i Górnik Zabrze - wasze drogi dość szybko się rozeszły. Czym obecnie się Pan zajmuje? Chyba nie skończył Pan definitywnie z futbolem?
Paweł Golański: Na pewno pobyt w Górniku to po części moja osobista porażka, bo nie tak to sobie wyobrażałem. Nie miałem zbyt wielu okazji, aby grać w barwach Górnika na boiskach Ekstraklasy - przytrafiły się kontuzje w okresie przygotowawczym, później przebyłem długotrwałą chorobę, więc mój organizm był mocno wyniszczony w tamtym okresie. Następnie zmienił się trener, a z panem Żurkiem mieliśmy inne poglądy na piłkę. Niestety, ta przygoda nie była udana. Spadek drużyny z Zabrza - bardzo żałuję, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem i miałem taki moment, kiedy bardzo źle się z tym czułem. Ale takie jest życie sportowca - raz się jest na górze, raz na dole.
A czym się zajmuję? Obecnie jesteśmy na etapie budowania szkółki piłkarskiej w Łodzi. Szkółka już działa, mamy dwustu podopiecznych, a więc poszło to w bardzo fajnym kierunku.
Buty jednak nie wiszą jeszcze na kołku. Plan jest taki, by od stycznia przygotowywać się z jakąś drużyną do rozgrywek i wtedy czas pokaże, ile jeszcze lat Paweł Golański będzie biegał po boiskach.
Koroniarze: Polską część swojej piłkarskiej przygody podzielił Pan praktycznie między dwa kluby. Kielce czy Łódź - gdzie zostało serce Pawła Golańskiego?
Paweł Golański: Tak się to ułożyło. Wychowałem się w Łodzi, więc przywiązanie do ŁKS-u to jest coś, co jest we mnie od samego początku. Natomiast Koronie zawdzięczam bardzo wiele - debiut w Ekstraklasie, stąd też trafiłem do reprezentacji oraz do klubu, z którym miałam okazję grać w Lidze Mistrzów. Na pewno Kielce są bardzo ważną częścią mojego życia i zależy mi na losach Korony. W wolnych chwilach staram się odwiedzać Kielce, przyjeżdżać na mecze, bo jednak połowę mojego piłkarskiego życia zostawiłem tutaj. Było mnóstwo pięknych momentów, były też ciężkie chwile, jak wszędzie, ale zawsze udawało się z tych kryzysów wyjść. O Kielcach mogę mówić w samych superlatywach, bo zdecydowanie więcej było tych pięknych chwil, a współpraca na linii kibice-piłkarze za moich czasów układała się naprawdę bardzo fajnie, a to zawsze cieszy piłkarza, gdy kibice go doceniają, nawet w tych ciężkich momentach. Gdy przyszły porażki, wspólnie rozmawialiśmy, jak wyjść z kryzysu. Powiem szczerze, że sentyment jest bardzo duży i na pewno Korona ma miejsce w moim serduchu.
Koroniarze: A jakie było Pana najlepsze wspomnienie związane z Koroną?
Paweł Golański: Myślę, że najlepszy był ten moment, gdy do przedostatniej kolejki walczyliśmy o podium. Skończyło się na piątym miejscu, ale to było naprawdę fajne i kibice to docenili - spotkanie na Szczepaniaka, odpalili race i wręczyli nam puchar za cały tamten sezon. Myślę, że większość piłkarzy, która była wtedy w klubie, pamięta tę chwilę. Puchar stoi zresztą do tej pory, miałem okazję być niedawno w szatni i go widziałem.
Koroniarze: Co najbardziej podobało się Panu w Kielcach jako miejscu do życia?
Paweł Golański: Życie w Kielcach było spokojne, wszędzie było blisko. Jest wiele miejsc, gdzie można się odprężyć, pospacerować. Mam same miłe wspomnienia związane z tym miejscem, nie zastanawiałem się, czy może nie czas na zmianę. Gdy przyjeżdżam do przyjaciół, stadion jest miejscem, które zawsze odwiedzam. To dobra okazja, żeby ze znajomymi pożartować i przybić piątkę. Niebawem przydarzy się kolejna, bo będę z rodziną na najbliższym meczu z Legią.
Koroniarze: "Przeżył" Pan w Koronie kilku trenerów. Z którym z nich najlepiej układała się Panu współpraca?
Paweł Golański: Nie jestem osobą konfliktową, ale też jeśli mam coś do powiedzenia, to mówię prosto z mostu, a to nie wszystkim się podoba. Nigdy nie wchodziłem w kompetencje trenerów, ale swoim charakterem mogłem niejednego urazić. Obyło się natomiast bez większych spięć. Największa chemia była z trenerem Ojrzyńskim, także z trenerem Tarasiewiczem, nie miałem problemu również z Pachetą. Moja współpraca z trenerem Wieczorkiem też układała się bardzo dobrze i to jemu zawdzięczam powołanie do reprezentacji.
Koroniarze: Wobec najnowszych wydarzeń w klubie, ma Pan swoją kandydaturę na stanowisko trenera Korony?
Paweł Golański: Teraz na rynku jest wielu trenerów, którzy mogą Koronie pomóc. Na pewno potrzebny jest trener z charakterem, z charyzmą, który chłopaków zjednoczy, bo pięć porażek z rzędu na pewno wpływa na ich psychikę. Potrzeba dobrego motywatora. Od razu nasuwa się nazwisko Leszka Ojrzyńskiego, ale z wywiadu z nim wiadomo, że na razie sygnału nie dostał.
Koroniarze: Nie jest tajemnicą, że w Koronie od dłuższego czasu nie dzieje się zbyt dobrze - telenowela z poszukiwaniem inwestora, rotacje na stanowisku trenera, cykliczna posezonowa wymiana składu, a obecnie także protest kibiców. Jakieś rady od byłego kapitana?
Paweł Golański: Dla mnie najważniejszy jest cel, a on powinien być wspólny dla wszystkich - dobro Korony Kielce. Ten zespół jest już tyle lat w Ekstraklasie, że trzeba zrobić wszystko, żeby tutaj pozostał, trzeba próbować się dogadywać, na różnych płaszczyznach. Zawsze będą jakieś sytuacje, w których kibic będzie miał inne zdanie niż trener, prezes czy piłkarz, ale wszystko jest do dogadania. Osobiście mam nadzieję, że protest szybko się skończy, bo kibice Korony zawsze byli dwunastym zawodnikiem na boisku w Kielcach. To ważne, zwłaszcza w takich chwilach jak teraz. To nie jest łatwa sprawa, bo inne jest stanowisko kibiców, a inne klubu, gdzieś trzeba się spotkać, porozmawiać i znaleźć dobre rozwiązanie, aby ten klub po prostu istniał. Trzeba zadać sobie pytanie, czy każdemu zależy na tym, aby Korona była w Ekstraklasie. Jeśli odpowiedź brzmi: tak, to trzeba poczynić takie kroki, żeby to było możliwe, żeby ten klub był profesjonalnym klubem ekstraklasowym.
Koroniarze: Zabawa w typera. Proszę dokończyć zdanie: Według mnie Korona Kielce skończy obecny sezon na miejscu...
Paweł Golański: Chciałbym, żeby w pierwszej ósemce, ale tak realnie patrząc - miejsce 12.
Koroniarze: Kilka słów od Pawła Golańskiego zachęcających do przyjścia na stadion na najbliższy mecz z Legią?
Paweł Golański: Tego meczu nie trzeba specjalnie reklamować. Przyjeżdża mistrz Polski, więc chciałbym zaprosić wszystkich kibiców, sympatyków Korony, aby przyszli na stadion - pomimo tego, że trudny moment, że aura też nie najlepsza. Apeluję do wszystkich, którzy mają Koronę Kielce w serduchu, żeby stawili się na stadionie z głośnym dopingiem i pomogli chłopakom wyjść z tego dołka. To na pewno będzie bardzo ważny aspekt w tym spotkaniu.
Koroniarze: I jeszcze dodatkowy bonus - będzie można spotkać Pawła Golańskiego.
Paweł Golański: Nie wiem, czy to bonus, ale tak - będę na meczu i jeśli będzie okazja, żeby porozmawiać z kibicami, to ja zawsze jestem na takie rzeczy otwarty.
Koroniarze: Dziękujemy za okazane zaufanie i poświęcony czas.