log in

Wpisy

Ocena kibica: Legia Warszawa - Korona Kielce

Zlatan Alomerović 8 - bardzo dobry występ Serba. Pewnie między słupkami, skracał dystans, kiedy trzeba. Gdyby nie jego dobra dyspozycja piłka kilka razy zatrzepotałaby w siatce, dając zwycięstwo Legionistom. Najlepszy na boisku w Warszawie.

Bartosz Rymaniak 5 - kolejny dobry występ naszego kapitana w zastępstwie Radka Dejmka. Tradycyjnie już poza solidną grą w defensywie, podłączał się do akcji ofensywnych, choć brakowało strzałów z dystansu, o jakie kusił się w meczu z Zagłębiem.

Shawn Barry 5 - poprawny debiut Amerykanina, który był jedną z największych zagadek przed sezonem. W dobie masowych kontuzji wśród stoperów, może być ważnym punktem drużyny.

Adnan Kovacević 6 - zawodnik, któremu warto się przyglądać. Mimo młodego wieku (23 l.) wykazuje się dużym sprytem na boisku. Może być z niego spory pożytek dla klubu.

Ken Kallaste 5 - zaspał przy bramce dla Legii, później zrehabilitował się asystą przy golu Kosakiewicza.

Jakub Żubrowski 6 - przyzwyczaił nas już do solidnych występów. Nie inaczej było tym razem. Ocena byłaby wyższa, gdyby pokusił się o więcej strzałów z dystansu, które tak lubimy w jego wykonaniu.

Mateusz Możdżeń 7 - piłkarz z najbardziej stabilną formą w naszych szeregach. Z Możdżeniem na boisku, możemy być spokojni o środek pola, jak w jednym z wywiadów stwierdził Radek Dejmek. Trzymamy kciuki, żeby nie opuścił Korony w bieżącym okienku i zagościł u nas na dłużej.

Ivan Jukić 6 - kolejny z nowych zawodników, który może okazać się strzałem w dziesiątkę. Nieprzewidywalny, trudny do upilnowania dla rywali. I młody - jedynie 21 lat.

Łukasz Kosakiewicz 7 - poprawny występ okraszony nieprzeciętną bramką. Bez kompleksów wchodzi na boiska Ekstraklasy.

Nabil Aankour 5 - ocena byłaby wyższa, gdyby nie zmarnowana stuprocentowa sytuacja sam na sam z Malarzem.

Maciej Górski 4 - kolejny mecz, w którym trudno odnaleźć mu się na boisku. Biega, szarpie, ale brakuje dokładności i zdecydowania. Po jego dobitce strzału Aankoura piłka powinna trafić do siatki.

Marcin Cebula 4 - wrócił po kontuzji. Dobre wejście, które mogło nawet zakończyć się asystą, gdyby nie imponująca dyspozycja bramkarza Legii tego dnia. Później niestety niewidoczny.

Krystian Miś - zbyt mało widoczny w ostatnich minutach, na jakie wszedł, aby wystawić ocenę.

Fabian Burdenski - dla wielu kibiców wisienka na torcie. Z jego oceną wstrzymamy się do czasu, aż (jeśli) zagra więcej niż kilka minut.

Przedmeczowo: Legia Warszawa-Korona Kielce

Kolporter Arena ponownie utrzymana. Pomimo trudności, pomimo tego, że najlepszą sytuację na gola zmarnował zawodnik gości – Miłosz Przybecki, choć w świetnej formie był tamtego dnia bramkarz Ruchu Chorzów, Korona zdołała zdobyć bezcenne trzy punkty, dzięki którym zakotwiczyła na wysokim szóstym miejscu w tabeli (według portalu Ekstraklasa.org. oficjalnej strony naszej rodzimej ligi). Jest co świętować i jest z czego się cieszyć, bo to naprawdę fantastyczny wyczyn, który urasta do miana absolutnego rekordu, bo Korona nie przegrywa u siebie, ba, nie traci punktów u siebie nie tylko od początku rundy, ale jeszcze od końcówki poprzedniej fazy rozgrywek, od chwili objęcia drużyny przez trenera Bartoszka, który notabene zaledwie kilka dni temu obchodził swoje urodziny - zdążył je uświetnić wygraną nad Ruchem Chorzów w zeszły poniedziałek.

Ale to jeszcze nie jest koniec. Jeszcze nie można otwierać butelek szampana, by uczcić pewne utrzymanie w Ekstraklasie. Zbyt wiele może się wydarzyć, bo przed nami dwie ostatnie kolejki rozgrywek, a sytuacja w tabeli jest bardzo wyrównana. Przed Koroną zostały jeszcze jeden wyjazd - w Lany Poniedziałek i mecz u siebie dwudziestego drugiego kwietnia. Dopiero po tych dwóch spotkaniach wszystko będzie jasne. Na pierwszy ogień idzie wyjazd do wicelidera tabeli – Legii Warszawa. Starcie dwóch nieprzepadających (delikatnie mówiąc) za sobą  drużyn poprowadzi pan Bartosz Frankowski, a jego pierwszy gwizdek rozlegnie się punktualnie o 15:30.

17974610 801206946703860 595093145 n

Historia spotkań Korony Kielce z Legią Warszawa jednoznacznie przemawia na korzyść ekipy wojskowych. Na dwadzieścia jeden pojedynków rozegranych na szczeblu Ekstraklasy Legia wygrała aż czternaście, zaledwie dwa razy przeciwnicy dzielili się punktami, pięć razy lepsza była Korona. W tych dwudziestu jeden meczach Legia zdążyła strzelić Koronie aż czterdzieści pięć goli, Żółto-Czerwoni zdołali się odgryźć zaledwie dwudziestoma dwoma trafieniami. Ostatnie zwycięstwo Korony nad Legią miało miejsce w sezonie 2015/16, właśnie w Warszawie, Kielczanie zdołali wtedy pokonać stołeczną ekipę dwa do jednego.

Od chwili przejęcia zespołu przez byłego zawodnika Legii - Jacka Magierę, mistrzowie z zeszłego sezonu odzyskali formę i na powrót stali się wiodącą siłą w Ekstraklasie. Błyskawicznie przemierzyli dystans z dolnej części tabeli na fotel wicelidera, ze stratą zaledwie punktu do pierwszej Jagielloni Białystok. Mało tego, warszawska ekipa jest spokojna o swoją pozycję, bo trzecia Lechia Gdańsk traci do nich aż cztery oczka, więc nie jest w stanie przeskoczyć Legii nawet jeśli ta przegra najbliższy mecz z Koroną. Jednak Wojskowi będą szukać u siebie tylko i wyłącznie wygranej, by wreszcie zasiąść na pierwszym miejscu i z niego kontrolować sytuację drużyn za swoimi plecami. W obecnych rozgrywkach Legia zdążyła wygrać szesnaście spotkań, sześć zremisowała, poniosła też sześć porażek, dzięki czemu zgromadziła pięćdziesiąt cztery punkty. Imponująco wygląda dorobek bramkowy piłkarzy trenera Magiery: pięćdziesiąt sześć goli zdobytych przy straconych dwudziestu dziewięciu to jeden z najlepszych dorobków w całej lidze.

Korona zanotowała duży skok. Dzięki wygranej nad Ruchem Chorzów Zespół z Kielc ma już trzydzieści osiem punktów na koncie. Trzy mniej od piątej Wisły Kraków, tyle samo co siódma Wisła Płock i ósme Zagłębie Lubin, dwa więcej niż dziewiąta Pogoń i dziesiąta Termalica, z którą zagrają u siebie w trzydziestej kolejce. Właśnie dlatego spotkanie z Legią jest tak ważne dla Korony. Porażka w Warszawie może sprawić, że marzenia o pozostaniu w ósemce staną się bardzo trudne do realizacji. Każdy punkt zdobyty w poniedziałek będzie na wagę złota, bo przecież wyjazdy nie leżą w tym sezonie podopiecznym trenera Bartoszka, a do tego przeciwnik jest bardzo wymagający. Trzeba mieć z tyłu głowy, że porażka skończy się dużym spadkiem i komplikacjami w ostatniej kolejce. Kolejnym minusem obok wyjazdowej niemocy Korony jest kiepska defensywa. Pomimo ostatniego czystego konta kielecka ekipa nadal ma najgorszy bilans bramkowy w całej lidze: trzydzieści dziewięć strzelonych i pięćdziesiąt cztery stracone bramki - to wróży kłopoty przed starciem z tak dobrze usposobioną w ofensywie  Legią. Jeśli natomiast chodzi o statystyki meczowe, to Korona w obecnych rozgrywkach nadal brzydzi się remisami: dwanaście wygranych, czternaście porażek i zaledwie dwa remisy figurują w statystykach kieleckiej drużyny. W poniedziałek będzie nas oczywiście interesowało tylko poprawienie statystyk remisów lub zwycięstw.

Największym zagrożeniem ze strony Legii Warszawa jest doskonale nam znany z wcześniejszych, jak również tych po powrocie do klubu ze stolicy występów na prawym skrzydle pomocy Miroslav Radović. Jego rozłąka z Legią nie trwała długo, a powrót przyniósł wojskowym ogromne korzyści zarówno w Ekstraklasie, jak i w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Miroslav jest szybkim, dobrym technicznie zawodnikiem, który z równą łatwością asystuje, co strzela bramki. W obecnych rozgrywkach pokonywał bramkarzy rywali już dziesięciokrotnie. Uwielbia być cały czas pod grą, kiwa, podaje, biega, walczy o piłkę. Jeden z niewielu w Ekstraklasie piłkarzy wyrastających ponad poziom. Obrońcy nie mają na niego sposobów. Na pewno będzie próbował swojej magii w starciu z Koroną, by zapewnić swojej drużynie zwycięstwo.

Odpowiedzią na ofensywne zapędy gospodarzy musi być żelazna defensywa. Korona Kielce ma z tym ogromne problemy, ale trener Bartoszek powinien znaleźć na to sposób i połatać swoją ekipę. Nadzieją na stabilność w obronie jest Elhadji Djaw. Senegalski stoper gdy tylko jest zdrowy daje z siebie wszystko na boisku. Dobrze gra głową, nie gubi krycia, głupio nie fauluje, a do tego jest przydatny w ofensywie. Zawodnicy Legii pewnie nie raz sprawdzą naszego środkowego obrońcę, ale jeśli zachowa koncentrację i otrzyma odpowiednie wsparcie od kolegów z bloku obrony, może ocalić dla Korony punkty w tym jakże trudnym i ważnym meczu.

Nie ma wątpliwości, że faworytem poniedziałkowego spotkania jest warszawska Legia. Lepsza kadra, dobra forma, atut własnego boiska plus niemoc rywala na wyjazdach, to aż nadto wystarcza, by przyznać gospodarzom większe szanse. Nawet brak pauzującego za kartki Guilherme nie psuje nastrojów podopiecznym Jacka Magiery. Korona może liczyć w tym meczu tylko na cud lub na słabszą dyspozycję piłkarzy wojskowych. Może jakaś szybka kontra, może stały fragment gry, przypadkowy gol, a później heroiczna obrona pozwolą Koronie wywieść wreszcie trzy punkty z wrogiego terenu, a przy okazji utrzeć nosa odwiecznemu rywalowi. Bo przecież w futbolu wszystko jest możliwe, dopóki piłka jest w grze. Czołowa ósemka czeka na Koronę Kielce. Wszystko, nasz los, leży w naszych rękach.

Subskrybuj to źródło RSS

Zawodnicy

Log in or create an account