log in

Wpisy

Ocena kibica: Korona Kielce - Wisła Kraków

Piłkarze Korony Kielce niewątpliwie zasłużyli na wysokie noty za mecz z Wisłą Kraków. A jak przedstawiają się oceny poszczególnych graczy, zobaczycie poniżej. Oceniamy w skali szkolnej (1-6):

Maciej Gostomski – 3

Szkoda tej sytuacji ,po której padła bramka dla Wisły, bo w przeciwnym razie ocena byłaby na pewno wyższa.

Bartosz Rymaniak – 5

Rymaniak był podporą naszej ofensywy, a i w ataku bardzo produktywny. Cieszy także fakt, iż ten gracz na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Adnan Kovacević – 4

Dobry mecz Adnana, choć trzeba przyznać, że to właśnie on przegrał pojedynek z Carlitosem w akcji, po której padła bramka.

Djibril Diaw – 4

Widać, iż Senegalczyk czuje się coraz pewniej na boisku. Oprócz bramki wiślaków cały mecz grał dobre zawody.

Michal Gardawski – 5

Bardzo podobał mi się ten gracz w meczu z Wisłą. To on krył szybkiego Patryka Małeckiego tak skutecznie, że ten był kompletnie wyłączony z gry.

Mateusz Możdzeń – 4

Środek pola był bardzo mocną bronią kielczan w tym meczu. Możdzeń miał w tym sporą zasługę.

Jakub Żubrowski 5+

Kuba to zawodnik na czołowe kluby w naszej lidze, co udowodnił także w tym spotkaniu. Ogromną przyjemność sprawia oglądanie, jak ten chłopak się nam w Kielcach rozwija. Oby tak dalej!

Marcin Cebula - 4

Zaskakująco dobry występ Marcina. Czyżby treningi z juniorami były dobrym pomysłem?

Goran Cvijanović – 4

Zdobywca gola po pięknym uderzeniu. Podczas meczu również dobrze wypełniał swoje zadania boiskowe.

Jacek Kiełb – 5

Udział przy dwóch trafieniach Korony to wystarczająca rekomendacja dla oceny 5.

Maciej Górski – 4+

Wreszcie dobry mecz Maćka. Bardzo aktywny i przełamanie. Oby tak dalej. Dodatkowo dajemy plusa za nieczęsto zdarzającą się wśród polskich piłkarzy pokorę przy wywiadzie meczowym.  Panie Macieju klasa!

Ivan Jukić – 4

Ivan dał dobrą zmianę w tym spotkaniu. Jego obecność pozytywnie wpływała na rozwój akcji ofensywnych.

Optyka Scyzoryka #6: Jak nie sędziować. Na lekcję zaprasza sędzia Przybył.

Właśnie następuje historyczna chwila w Optyce Scyzoryka. Otóż po raz pierwszy bohaterem odcinka będzie sędzia - Jarosław Przybył. Być może Pan sędzia po prostu marzył o tym, aby znaleźć się w naszym cyklu, zatem gratulujemy. Cel został w pełni osiągnięty.

Arbiter środowego spotkania w ramach 1/8 finału Pucharu Polski pomiędzy Koroną Kielce a Wisłą Kraków wybrał dość ciekawy model sędziowania. Otóż postanowił karać gospodarzy przy każdej okazji i to można by rzec wręcz taśmowo. Warunki, które trzeba było spełnić, aby zarobić „żółtko” były bardzo proste. Otóż wystarczyło powiedzieć choć słowo do Pana sędziego po odgwizdaniu jakiegokolwiek faulu i koniecznie mieć na sobie żółto-czerwoną koszulkę. Oczywiście zawodników w białych trykotach ta ciekawa zabawa ominęła, ponieważ mogli oni dyskutować do woli, zaś kartki i tak nie otrzymywali. W ten sposób kartki zarobili Jacek Kiełb i Bartosz Rymaniak. Pan sędzia chciał chyba pokazać, że jest twardym arbitrem, lecz to wszystko wyszło po prostu komicznie.

Taka postawa Jarosława Przybyła przypomniała pewnie nie jednemu mężczyźnie oglądającemu mecz te życiowe chwile, gdy w trakcie „trudnych dni” naszych dziewczyn lub żon próbujemy się z nimi porozumieć.  O ile jednak takie nastawienie było mieszanką domowych wspomnień i czegoś tak absurdalnego, iż być może niektórych nawet to bawiło, o tyle arbiter poważnie namieszał, gdy postanowił ukarać w 33 minucie drugą żółtą kartką Jakuba Żubrowskiego. Kartką, która jak pokazują wszelakie powtórki była zupełnie niesprawiedliwa. W tej sytuacji Kuba nie tylko nie powinien otrzymać drugiego upomnienia, ale nawet nie powinno zostać odgwizdanie jego przewinienie, gdyż zawodnik Wisły po prostu przyaktorzył.

Ogólnie zatem rzecz biorąc widać było, iż Pan Przybył dobrego dnia w środę nie miał. Na całe szczęście nawet tak specyficzne sędziowanie nie przeszkodziło kielczanom w odniesieniu zwycięstwa. Smakuje ono tym lepiej, że zostało wywalczone w pełni zasłużenie, bo dzięki ogromnej ambicji, waleczności oraz poukładaniu taktycznemu. Brawo chłopaki – zwycięstwa odniesione wbrew wszystkiemu i wszystkim smakują zawsze najlepiej.

Bardzo podobała mi się także postawa trenera Lettierego. Nie tylko widać było, iż doskonale przygotował zespół pod względem taktycznym, ale także mimo tak mizernego sędziowania nie powiedział o tym ani słowa na konferencji prasowej po spotkaniu. Wielu polskich trenerów mogłoby się tego od Włocha uczyć.

Kolejny mecz między tymi drużynami już w sobotni wieczór. Na całe szczęście tym razem już bez sędziego Jarosława Przybyła, któremu życzymy, by po kolejnym meczu, jaki przyjdzie mu sędziować w Kielcach, bohaterami byli wyłącznie zawodnicy.

Przedmeczowo: Korona Kielce – Wisła Kraków

Porażka jeden do zera w Poznaniu wstydu nie przynosi, ale patrząc na przebieg meczu z Kolejorzem, trudno nie odnieść wrażenia, że zespół Gino Lettieriego zasłużył na co najmniej jeden punkt przywieziony z wrogiego terenu. W przekroju całego meczu Korona była równie dobra, jeśli nie lepsza niż drużyna gospodarzy. Ale niestety, jeden błąd defensywy, kilka niewykorzystanych sytuacji, w tym niestrzelony rzut karny przez Jacka Kiełba i komplet punktów został na boisku Lecha. A bardzo szkoda, bo w zasięgu Korony było nawet zwycięstwo. Brak punktów zaowocował spadkiem w tabeli, a kolejne spotkanie wcale nie zapowiada się na łatwiejsze. Bo już w najbliższą sobotę na Kolporter Arenie w jednym z meczów podwyższonego ryzyka Korona podejmie na Kolporter Arenie ekipę Białej Gwiazdy z Krakowa. Początek spotkania na murawie stadionu przy ulicy Ściegiennego dokładnie o 20:30. Transmisję meczu przeprowadzi telewizja Canal+ Sport i jak zawsze Radio Kielce. A to spotkanie poprowadzi doświadczony arbiter Paweł Raczkowski.

Przed nami kolejny rywal, z którym Koronie gra się ciężko. Na rozegranych dwadzieścia osiem spotkań kielczanie wygrali tylko siedem, dziewięć razy padał remis, a aż dwanaście pojedynków wygrała Wisła Kraków. Biała Gwiazda strzeliła w tym czasie aż czterdzieści trzy gole, podczas gdy Korona zaledwie dwadzieścia sześć. Ostatnie zwycięstwo Korony nad Wisłą Kraków miało miejsce całkiem niedawno, bo w poprzednim sezonie, kiedy to Żółto-Czerwoni po emocjonującym widowisku pokonali zespół z Krakowa trzy do dwóch.

Cztery porażki, dwa remisy i trzy wygrane to bilans Korony po dziewięciu kolejkach Lotto Ekstraklasy. Gra drużyny jest sporo lepsza niż wyniki i porażki - takie jak ostatnia z Lechem czy z Jagiellonią były wynikiem braku szczęścia. Bilans bramkowy kieleckiej ekipy wynosi dziesięć do jedenastu na minus. Efekt? Dziewiąte miejsce, strata trzech punktów do siódmej Sandecji Nowy Sącz i przewaga trzech oczek nad czternastym i trzynastym miejscem. Krótko mówiąc, mamy zgromadzone jedenaście punktów i jeśli poważnie myślimy o awansie na wyższe lokaty, potrzebujemy zwycięstwa nad Wisłą.

Biała Gwiazda pod wodzą Kiko Ramireza zaczyna przypominać zespół, który dobrze radził sobie nie tylko na krajowych boiskach, ale również na europejskich. Biała Gwiazda w porównaniu z poprzednim sezonem poczyniła ogromne postępy i śmiało włączyła się do walki o Europejskie Puchary. Zespół z Krakowa mimo bilansu bramkowego dwanaście do dwunastu zdobył już szesnaście oczek, dzięki pięciu wygranym, jednemu remisowi i trzem porażkom. Wisła zajmuje obecnie piątą lokatę, ma tyle samo punktów co czwarta Legia, trzecie Zagłębie Lubin i drugi Górnik Zabrze. Do lidera z Poznania traci zaledwie dwa punkty, ale tuż za plecami ma Jagiellonię z piętnastoma punktami i Sandecję z czternastoma. Dogonić Wisłę może też mający trzynaście oczek Śląsk Wrocław. Dlatego w najbliższej kolejce Wisła będzie za wszelką cenę szukać wygranej w Kielcach, żeby nie pozwolić czołówce, a przy dobrych wynikach wskoczyć na czołowe miejsce w Ekstraklasie.

Obie drużyny zmierzyły się ze sobą w ostatniej rundzie Pucharu Polski w środowy wieczór. Górą po dogrywce okazała się Korona Kielce, wygrywając jeden do zera i awansując do ćwierćfinału. Wszyscy w Kielcach liczą na powtórkę w ligowym spotkaniu. Zwłaszcza, ze gramy na własnym terenie. Korona jest faworytem spotkania. W obecnych rozgrywkach gra niewiele gorszy futbol niż goście, a właściwie gorszy tylko dlatego, że brakuje nam skuteczności. Gdyby kieleccy napastnicy strzelali więcej goli, to dziś mielibyśmy co najmniej sześć punktów więcej. Problemem Korony są też pechowo tracone bramki. Pojedyncze błędy są przez rywali Żółto-Czerwonych wykorzystywane bez litości. Aby wygrać z Wisłą, te dwa elementy należy poprawić. Defensywa musi uważać na niezłych technicznie wiślaków i nie dopuszczać do strzałów sprzed pola karnego. Należy też wyłączyć skrzydła gości i ograniczyć liczbę ich dośrodkowań, które stanowią bardzo groźną broń gości. A jednak mimo wszystkich atutów Wisły nasz typ to wygrana Korony dwa do jednego.

Wisła ogromnie zyskała na transferze hiszpańskiego napastnika Carlosa Lopeza. Dwudziestosiedmioletni snajper strzela w tych rozgrywkach niczym karabin maszynowy. Lewa noga, prawa noga, głową, po indywidualnej akcji, wykorzystując podania partnerów… Wygląda na to, że potrafi wszystko, co powinien potrafić klasowy napastnik. Jeśli utrzyma formę, ma szansę na tytuł króla strzelców Lotto Ekstraklasy. Jeśli chce się mieć szansę na dobry wynik w meczu z Wisłą, Carlos musi zostać otoczony szczególną opieką.

Bartosz Rymaniak w meczu takim jak z Wisłą będzie kluczowym zawodnikiem dla losów spotkania. Od jego postawy w defensywie będzie zależało, czy Korona Kielce wytrzyma napór Wisły Kraków. Gdy gra dobre zawody, spaja całą defensywę, a jego interwencje uprzykrzają życie rywalom. Jest przykładem dla swoich partnerów i ważnym ogniwem defensywy, czy gra na środku, czy na prawej flance. Od pierwszego gwizdka do ostatniej sekundy meczu gra na pełnych obrotach. W końcu opaska kapitańska zobowiązuje.

Chociaż w sobotę zapowiada się na chłodny wieczór, nikogo nie trzeba specjalnie namawiać do wybrania się na Kolporter Arenę, bo tam będzie naprawdę gorąco. Korona i Wisła zawsze tworzą ciekawe i pełne emocji widowiska. Tak będzie i tym razem. Czeka nas walka, czekają nas bramki i czeka nas kolejny bój Żółto-Czerwonych, którzy potrzebują naszego wsparcia.

W Koronie Kielce nie ma snajpera, w Koronie są snajperzy

 

W Kielcach wszechobecna radość. Jak za każdym razem kiedy na własnym terenie uda się wypunktować rywala, a tym bardziej krakowską Wisłę. Mecz obfitował w wiele emocji, nie tylko tych pozytywnych, i kontrowersji, od których Internet aż huczy. Co mamy w tym temacie do powiedzenia? Po spotkaniu choćby w Poznaniu po tej drugiej stronie byliśmy my - oszukani na punkt. Dziś ze stoickim spokojem mówimy: taka jest piłka. Maciej Górski zagrał chyba swój mecz życia, a że niezupełnie pod względem czysto piłkarskim? Lepsi od niego, tak zwani boiskowi cwaniacy, biegają po ekstraklasowych boiskach. Szczęście w futbolu rzecz prawie tak samo ważna jak umiejętności, a dowód na to przez jakiś czas zakładał żółto-czerwoną koszulkę, w sezonie 2015/16 dając nam trzy punkty w meczach z Jagiellonią i Legią przy Łazienkowskiej.

To, że przez pierwszą połowę spotkania z Wiślakami w ogóle nie przypominaliśmy zespołu, jaki oglądamy od momentu awansowania do grupy mistrzowskiej, dostrzegł chyba każdy. Nie wiemy, co takiego w przerwie zrobił trener Bartoszek w szatni, ale jedno jest pewne - zrobił to dobrze. W drugiej części meczu do głosu doszły emocje i związane z nimi walka, ambicja i chęć zatrzymania punktów w Kielcach, za wszelką cenę. W końcu dało się poczuć, że gramy z Wisłą i że zamierzamy z tego starcia wyjść zwycięsko, że znamy swoją wartość i nie bez powodu jesteśmy w tej części tabeli. Po przerwie po prostu uwierzyliśmy, że to piąte miejsce jest w naszym zasięgu, jak za starych, dobrych czasów Bandy Świrów.

To nie jest odpowiedni czas, żeby wytykać błędy indywidualne, których było przecież niemało. Zwycięzców się nie osądza, a awans na piąte miejsce powinno się docenić. Chcieliśmy dziś zwrócić uwagę na coś innego. Dużo się ostatnio mówi, zwłaszcza wobec kontuzji Ilijana Micanskiego, który miał być nadzieją na bramkostrzelność w Kielcach, że w Koronie brakuje snajpera pokroju Airama Cabrery. Zgadzamy się z tym, ale tylko połowicznie. Owszem, w Kielcach nie ma snajpera z dorobkiem 16 goli w sezonie. Ale w Kielcach są snajperzy. W tegorocznych rozgrywkach strzelane przez nas gole rozłożyły się bardziej równomiernie. Nikt może nie walczy o koronę króla strzelców, ale już w tej chwili mamy tych bramek na koncie więcej niż rok temu - dokładnie o 4 i tylko od nas zależy, na ilu licznik się zatrzyma po ostatnim meczu sezonu. Strzela Kiełb (10), Palanca (6), Aankour (4), widać, że piłka szuka w polu karnym Micankiego (3), futbolówkę w siatce zaczęli umieszczać Grzelak (2), Dejmek (3), a strzały Mateusza Możdżenia (3) mogą dać kieleckim kibicom jeszcze wiele okazji do radości.

Doceńmy to, kim gramy i miejmy nadzieję, że po roszadach "na szczycie" z większością chłopaków z obecnego składu przyjdzie nam się spotkać także w przyszłosezonowych rozgrywkach.

 

Przedmeczowo: Korona Kielce – Wisła Kraków

Kolejny dobry mecz w wykonaniu Korony Kielce. Żółto-Czerwoni skazywani na porażkę w Gdańsku zdołali zdobyć punkt na gorącym terenie i zagrali jak równy z równym ze świetną w tym sezonie Lechią. Losy meczu ważyły się do samego końca i równie dobrze to emocjonujące spotkanie mogło zakończyć się zarówno wygraną gospodarzy, jak i gości. Dzięki punktowi przywiezionemu z nad morza Korona Kielce awansowała na wysokie szóste miejsce, przeskakując w tabeli Pogoń Szczecin i Termalicę Bruk Bet Nieciecza.

Korona goni piątą w tabeli Wisłę Kraków. Los zrządził, że w trzydziestej czwartej kolejce Lotto Ekstraklasy na Kolporter Arenie Żółto-Czerwoni podejmą właśnie Białą Gwiazdę. Przed gospodarzami szansa na kolejny awans, na piątą lokatę, tuż za plecy Lechii Gdańsk. Dlatego w najbliższą środę, bo wtedy właśnie rozegrany zostanie mecz, kieleccy kibice tłumnie zasiądą na trybunach. Punktualnie o godzinie osiemnastej trzydzieści wraz z pierwszym gwizdkiem pana Łukasza Bednarka rozpoczną się kolejne zawody. Oj, zatrzeszczą kości!

Starcia Korony Kielce z Wisłą Kraków od lat należą do najbardziej zaciekłych w naszej lidze. Do tej pory oba zespoły mierzyły się ze sobą dwadzieścia siedem razy, a bilans tych spotkań jest zdecydowanie korzystniejszy dla Białej Gwiazdy. Ekipa z Krakowa wygrała dwanaście dotychczasowych pojedynków, dziewięć razy następował podział punktów, a sześć razy trzy oczka wędrowały na konto Korony Kielce. Bilans bramek w tych starciach wynosi czterdzieści jeden do dwudziestu trzech. Niestety więcej zdobyła ekipa Białej Gwiazdy. Mimo przewagi Wisły w ostatnich latach poziom obu drużyn wyrównał się. Niestety, nie jest to tylko zasługa rozwoju Korony, ale raczej obniżki klasy Wisły, której brakuje dziś piłkarzy takich jak Tomek Frankowski czy Maciej Żurawski. Natomiast Korona pod wodzą trenera Bartoszka rozwinęła się na tyle, żeby stoczyć wyrównany bój z byłymi mistrzami Polski.

Korona i Wisła są bezpośrednimi sąsiadami w tabeli. Prowadzona przez Kiko Ramireza Biała Gwiazda z dorobkiem dwudziestu trzech oczek i ostatniej porażce dwa do zera w Białymstoku zajmuje piąte miejsce w tabeli. Do czwartej Lechii traci już jedenaście punktów, więc tak naprawdę walczy już tylko o utrzymanie swojej pozycji. Po piętach depcze jej przecież Korona Kielce, ze stratą punktu i z dwoma punktami mniej Pogoń i Termalica. Wisła ma póki co ujemny bilans bramowy, czterdzieści sześć do pięćdziesięciu, a w rozegranych do tej pory trzydziestu trzech kolejkach odniosła trzynaście zwycięstw, sześć razy remisowała, a czternaście razy schodziła z boiska pokonana. W meczu z Koroną walczy tylko o to, by pozostać na swojej lokacie, a do tego potrzebuje wygranej lub remisu.

Korona Kielce wisi nad karkiem ekipy z Krakowa niczym katowski topór. Kielczanie po podziale stawki mają na koncie dwadzieścia dwa punkty, oczko mniej od Wisły, oczko więcej od Pogoni i Termalici. Dwanaście zwycięstw, pięć remisów, szesnaście porażek. To bilans spotkań, który pozwala Koronie nadal snuć marzenia o piątym miejscu w lidze na koniec sezonu. Kolejnym plusem na rzecz gospodarzy najbliższego meczu jest to, że wreszcie stabilniej prezentują się w defensywie. Trochę późno, ale udało się okiełznać najsłabszą z formacji Korony w obecnym sezonie. Dzięki temu wyhamował nieco licznik straconych goli i w sumie bilans bramek zatrzymał się na czterdziestu dwóch zdobytych i pięćdziesięciu dziewięciu straconych. W starciu z Wisłą Kraków Żółto-Czerwoni myślą o pierwszej wygranej po podziale tabeli. I wiedzą, że mimo zawirowań na stanowisku trenera są w stanie ten cel osiągnąć.

W tej chwili obaj przeciwnicy środowego pojedynku prezentują jednakowy poziom. Może nawet na ten moment lepszy futbol prezentuje waleczna Korona Kielce. Ekipa ze świętokrzyskiego potrafi groźnie atakować i od pewnego czasu skutecznie bronić, ma atut własnego boiska i nie przegrała ostatnich dwóch spotkań z teoretycznie mocniejszymi od siebie rywalami. Pomimo iż władze klubu już zapowiedziały rozstanie z trenerem Bartoszkiem, ten nie przestał ciężko pracować na rzecz drużyny, wykazując się dużym profesjonalizmem. Dlatego Duma Kielc jest wyraźnym faworytem środowego spotkania i choć walka na boisku będzie bardzo zacięta, to właśnie gospodarze wywalczą skromne, zapewne jednobramkowe zwycięstwo.

Od chwili powrotu do Krakowa Patryk Małecki znowu zaczął straszyć rywali w Ekstraklasie. Skrzydłowy Wisły potrafi być groźny dla każdego. Potrafi strzelać gole (zdobył ich już siedem w całej kampanii), potrafi asystować, dryblować i nie boi się walki o piłkę. Jeśli dodać do tego niezłą szybkość i boiskową inteligencję, mamy jednego z czołowych skrzydłowych całej ligi. Jego wyłączenie będzie priorytetem dla kieleckich defensorów, jeśli mamy liczyć na jakąś zdobycz punktową.

Jedną z postaci odpowiedzialnych za dobrą grę defensywy Korony w ostatnich meczach jest Rafał Grzelak. Obrońca z Kielc jest ostatnio w wybornej formie i stanowi zaporę nie do przejścia dla zawodników rywali. Nie dała mu rady Jagiellonia ani Lechia. Teraz pora na Wisłę. Rafał będzie miał dużo pracy, ale znając jego waleczność i solidność, tym razem też nie pozwoli przeciwnikom poszaleć na jego stronie. Rafał jest defensorem z krwi i kości. Dobrze się ustawia, potrafi czysto odebrać piłkę i uspokoić grę w szeregach defensywy. Jeśli podtrzyma dobrą formę powinien otrzymać dłuższy kontrakt niż do tej pory.

Mecze Korony z Wisłą to już piłkarski klasyk naszej Ekstraklasy. Walka, krew, pot i łzy pozostawiane przez piłkarzy obu drużyn na boisku sprawiły, że kibice naprawdę czekają na te pojedynki. W środę zanosi się na kolejny bój o wszystko, bo żadna z ekip nie zadowoli się podziałem punktów. Wszystko rozegra się na zielonej murawie Kolporter Areny. Dlatego warto, mimo że środowy wieczór niespecjalnie pasuje na termin tak ważnego dla kibiców meczu, pojawić się na trybunach, by głośno dopingować Koronę. Bo naprawdę, Żółto-Czerwoni są tego warci. 

Przedmeczowo: Korona Kielce - Wisła Kraków

Niestety, po emocjonującym widowisku Korona Kielce nie zdobyła punktów w Gdańsku, ulegając Lechii 3:2. Szkoda, bo remis naprawdę był w zasięgu, a punkt zdobyty na wyjeździe byłby dla graczy z Kielc cenną nagrodą za trudy naprawdę ciężkiego spotkania. A tak nasi ulubieńcy wrócili do domu z pustymi rekami. Ale nie ma co załamywać rąk. Nie ma czasu na rozpamiętywanie porażki, ponieważ po przegranej batalii Korona staje do kolejnej bitwy. Tym razem będzie bronić własnego terenu przeciwko wrogim zastępom jednego z głównych rywali, odwiecznego wroga - Wisły Kraków. Przeciwnicy wybiegną na murawę przy ulicy Ściegiennego w Kielcach już w poniedziałek, 22 sierpnia o godzinie 18.00. Mecz poprowadzi sędzia główny Bartosz Frankowski, znany ze stanowczości, ale też pozwalający grać. Oj, będzie ostro!

Mecze z Białą Gwiazdą od zawsze budziły w sercach kieleckich kibiców większe emocje, niż starcia z innymi (może poza Legią Warszawa i KSZO Ostrowiec) rywalami. Oba kluby,
a raczej należy sprostować, ich fani, delikatnie mówiąc nie przepadają za sobą. Dziś nie jest już ważne, dlaczego tak się dzieje, istotne jest tylko to, ze ta rywalizacja, która z trybun przenosi się na boisko, gdy zabrzmi pierwszy gwizdek, nadaje naszym rozgrywkom pikanterii. Każdy kibic z Kielc czeka na ligowy mecz z Wisłą, dlatego Kolporter Arena
w poniedziałkowy wieczór wypełni się na pewno szczelniej niż zazwyczaj, a każdy ze zgromadzonych na trybunach chętnie zedrze gardło, aby tylko doping poniósł gospodarzy do zwycięstwa. I właśnie dlatego przed meczem trzeba ogłosić pełną mobilizację: Kielce na stadion!

Do poniedziałkowego meczu obie ekipy przystępują w kiepskich nastrojach. Wisła przegrała na własnym stadionie 1:2 z Ruchem Chorzów, spadając na ostatnie miejsce w tabeli, z jednym zwycięstwem i trzema porażkami, z ujemnym dorobkiem bramkowym 5 do 11. Korona po heroicznym boju nie zdołała zdobyć punktów na wyjeździe w Gdańsku, przez co zajmuje obecnie trzynastą lokatę, z jedną wygraną, dwoma remisami i dwiema porażkami. Bilans Bramkowy podopiecznych trenera Wilmana to 8 do 10 na minus. Jednak rywalizacja w tabeli jest tak bardzo wyrównana, że obie drużyny w razie wygranej mogą znacznie poprawić swoją lokatę. Wisła może wskoczyć nawet na dwunaste miejsce, Korona aż na siódme. Remisy w obu przypadkach na niewiele się zdadzą, ale drużynie z Kielc jeden punkt może pozwolić na awans o jedno miejsce, natomiast porażka sprawi, że gospodarze mogą wrócić na ostatnie miejsce.

Od początku sezonu obie drużyny grają w kratkę, przeplatając dobre spotkania słabszymi i nie grzesząc konsekwencją. W minimalnie lepszej sytuacji przed poniedziałkowym pojedynkiem są oczywiście gospodarze. Więcej punktów, lepszy bilans bramkowy, atut własnej publiczności, no i mimo wszystko lepsza forma. Dlatego to właśnie Kielczanie są faworytem najbliższego meczu. Boiskowym atutem Korony jest przede wszystkim waleczność, ale też gra z kontry, którą opanowała chyba najlepiej w całej Ekstraklasie. Biała Gwiazda nie ma w obecnej formie broni, która mogłaby poważnie zagrozić dobrze zorganizowanej ekipie Żółto-Czerwonych. Dlatego jeżeli Korona zagra na maksimum swoich możliwości, Wisła nie wywiezie nawet punktu z Kolporter Areny.

Wisła Kraków od dawna nie ma w swoim składzie piłkarzy pokroju Żurawskiego, Frankowskiego i innych z czasów swojej świetności. Arek Głowacki to już tylko cień dawnego zawodnika. Jednak w drużynie z Krakowa jest jeden piłkarz, który może stanowić o jej sile. Jest nim Krzysztof Mączyński. Środkowy pomocnik, reprezentant Polski, zawodnik, który z niejednego pieca chleb jadał. Dzięki swojemu doświadczeniu i niebanalnym umiejętnościom jest w stanie nie tylko zdominować środek pola, ale dobrym podaniem uruchomić partnerów, a strzałem zagrozić bramce przeciwnika. To on będzie motorem napędowym większości akcji gości. Jeśli uda się go wyłączyć z gry, mecz stanie się dla Korony znacznie łatwiejszy.

Oj, brakuje nam w szeregach Korony Kielce piłkarza pokroju Vlastimira Jovanovicia… Jova byłby idealny na takie spotkanie, jakie czeka nas w poniedziałkowy wieczór. Na szczęście w obecnej kadrze Korony są piłkarze mogący zastąpić pomocnika, który opuścił drużynę przed sezonem. Jednak tym razem na mecz z Wisłą kluczowy dla losów spotkania będzie bardziej ofensywny gracz. Miguel Palanca Fernandez, były gracz między innymi wielkiego Realu Madryt, śmiało wchodzi do podstawowej jedenastki, prezentując wysoki poziom umiejętności technicznych. Całkiem możliwe, że takiego technika w Ekstraklasie nigdy nie było. Nienaganne przyjęcie piłki, podania, dośrodkowania, drybling i strzały – krótko mówiąc kompletny ofensywny pomocnik bądź skrzydłowy. Jeśli wybiegnie od pierwszych minut, Wiślacy będą mięli z nim olbrzymie problemy, a akcje Korony nabiorą dodatkowego rozmachu.

Ciężkie starcie przed Koroną… Mimo niewątpliwych atutów i lepszej formy gospodarze wcale nie mogą już czuć się zwycięzcami. Można sobie gdybać, ale tak naprawdę dopiero boisko zweryfikuje, kto lepiej przygotował się do starcia i kto zdobędzie trzy punkty.

Subskrybuj to źródło RSS

Zawodnicy

Log in or create an account