log in

Wpisy

Przedmeczowo: Korona Kielce – Legia Warszawa

Remis na trudnym terenie wstydu nie przynosi, ale po meczu w Lubinie trudno nie odnieść wrażenia, że trzy punkty powinny zawitać do Kielc zamiast jednego. Korona przeważała, stworzyła lepsze sytuacje, broniła skuteczniej od Zagłębia, ale mimo wszystko nie zdołała wcisnąć tego jedynego, zwycięskiego gola i mecz zakończył się wynikiem zero do zera. Szkoda, ale lepszy punkt, niż jego brak. Do tego Koroniarze nadal nie pozwolili się pokonać i kontynuują serię już dziewięciu meczy bez porażki w Ekstraklasie! Niesamowite osiągnięcie, zwłaszcza jeśli będziemy pamiętać o kolejnych dwóch pojedynkach stoczonych w Pucharze Polski. Postawa Korony zasłużenie czyni z niej rewelację rozgrywek i napawa dodatkowym optymizmem. Zespół z Kielc zrobił ogromne postępy, poprawił grę w obronie i z powodzeniem rywalizuje z czołówką tabeli. I dobrze, bo najbliższy mecz czeka nas z zespołem z najwyższej półki. Na Ściegiennego przyjeżdża ekipa Mistrza Polski, warszawska Legia. Ten mecz zapowiada się interesująco nie tylko ze względu na bliskość obu ekip w tabeli, ale również przez napięte stosunki obu drużyn, które nie przepadają za sobą i rywalizują nie tylko na boisku, ale również na trybunach. Dlatego mimo późnej godziny rozgrywania spotkania trybuny Kolporter Areny wypełnią się po brzegi wiernymi fanami Żółto-Czerwonych. Pojedynek wagi ciężkiej Korona Kielce – Legia Warszawa rozpocznie się bowiem już w najbliższą sobotę, punktualnie o godzinie 20:30. Transmisję telewizyjną przeprowadzi Canal+, natomiast radiową Radio Kielce i internetowe RadioGol. Zapraszamy do kibicowania Koronie Kielce!

Każdy szanujący się kibic wie, jak zacięta jest rywalizacja Korony Kielce z Legią Warszawa na przestrzeni dziejów Ekstraklasy i wcześniej Pierwszej Ligi. Dwadzieścia cztery spotkania rozegrali ze sobą sobotni przeciwnicy. Górą w tych pojedynkach jest zespół Wojskowych, ale nie zmienia to faktu, że właściwie każdy pojedynczy mecz miał swoją historię, w którą wpisują się walka, krew, pot i łzy, okraszone pięknymi golami i niezapomnianymi emocjami. Z tych bojów aż piętnaście razy zwycięsko wychodziła drużyna Legii, odnotowaliśmy cztery remisy, a pięciokrotnie wygrywała Korona. Bilans bramkowy również przemawia za Legią, która strzeliła czterdzieści siedem goli, tracąc o połowę mniej, bo dwadzieścia trzy. Ostatnie zwycięstwo Korony nad warszawiakami miało miejsce w sezonie 2015/16, na Łazienkowskiej, gdzie goście z Kielc wygrali dwa do jednego. Od tamtej pory Legia wygrała trzy z pięciu kolejnych meczów z Koroną. Ostatni pojedynek obu ekip zakończył się remisem jeden do jednego na stadionie stołecznej drużyny. Na wygraną u siebie nad Legią Korona czeka już od sezonu 2012/13, bo wtedy pokonaliśmy na Kolporter Arenie Legionistów trzy do dwóch. Nikt nie obrazi się, jeśli w sobotę zobaczymy dokładnie taki sam rezultat.

Korona Kielce pod wodzą Gino Lettieriego gromadzi regularnie punkty i śmiało naciska na faworytów z górnej połowy tabeli. Piąta lokata, dwadzieścia sześć punktów na koncie, bilans bramkowy dwadzieścia pięć do piętnastu i seria dziewięciu spotkań bez porażki w Ekstraklasie, to wyniki, których pozazdrościć Żółto-Czerownym mogą takie ekipy jak szósty Lech Poznań, czy siódme Zagłębie, a więc ekipy znacznie lepiej notowane. Nad zamykającą górną połowę tabeli Arką Gdynia Korona ma chwilowo bezpieczną przewagę czterech punktów, nad Zagłębiem dwa oczka przewagi, nad Lechem jedno. Do drużyn z miejsc cztery i trzy Koroniarze tracą tylko punkt, trzy do wicelidera z Zabrza, pięć do Legi (choć tej grozi jeszcze walkower z Górnikiem za fajerwerki na stadionie). Korona liczy, że w sobotę zgarnie komplet punktów, przedłuży serię spotkań bez porażki i utrze nosa odwiecznemu rywalowi, dając mnóstwo powodów do radości publiczności, która na pewno licznie zasiądzie na trybunach Kolporter Areny, by tak naprawdę bez względu na wynik dopingować swoich ulubieńców.

Jeśli ktoś może przerwać kapitalną serię Korony, to jest to niestety właśnie jej najbliższy rywal. Legia, choć nie prezentuje zbyt efektownego futbolu, pokonuje kolejnych rywali i szybko wspięła się na sam szczyt tabeli. Pięć wygranych z rzędu, to robi wrażenie. Legia ma na koncie trzydzieści jeden punktów, dwa więcej od wicelidera z Zabrza, pięć więcej od trzeciej Wisły i czwartej Jagi. Bilans bramkowy dwadzieścia do czternastu na plus nie rzuca może na kolana, ale Legia nie chce śrubować liczby bramek, tylko punktów i dlatego wygrane po jeden do zera stały się ulubionym wynikiem Legionistów i rzadko oglądamy w ich wykonaniu inne rezultaty. To wskazuje na to, że u trenera Jozaka liczy się przede wszystkim szczelna defensywa, obok Lecha i właśnie Korony najlepsza w Ekstraklasie. W sobotę nasz lider będzie liczył na trzy punkty, chcąc zabezpieczyć się przed wciąż możliwym walkowerem za przerywany burdami kibiców mecz ostatniej kolejki z wiceliderem – Górnikiem Zabrze, jedyną drużyną, która może przeskoczyć ich w tabeli już po rozegraniu szesnastej kolejki spotkań.

Niestety, faworytem spotkania w Kielcach jest drużyna przyjezdnych. Legia jest bardzo zdyscyplinowana w defensywie, a przy tym potrafi wykorzystywać nadarzające się okazje do strzelania zwycięskich goli. Tak naprawdę Legia stała się mistrzem wykorzystywania błędów rywali. Sama często czeka na przeciwnika, głównie broniąc dostępu do własnej bramki, by nagle skontrować, przejąć inicjatywę na tych kilka cennych minut, lub po prostu wykorzystać stały fragment gry. Właściwie nikt nie wie, na co stać drużynę Mistrza Polski. Z takim składem powinna grać zupełnie inaczej, ofensywnie, kontrolując przebieg spotkania i strzelając wiele goli. Wiadomo, że równie dobrze może zagrać właśnie tak nastawiona, jak i znowu cofnąć się i czyhać na błędy Korony. Legia ma świetnych, ogranych w reprezentacjach swoich krajów, doświadczonych zawodników, jak Pazdan, Malarz, Jędrzejczyk czy Jodłowiec, ale ma również nieprzewidywalnych młodzieżowców, czego doskonałym przykładem jest wychowanek klubu – Sebastian Szymański, który stał się wielką nadzieją całego polskiego futbolu. To oni stanowią o sile i charakterze tej drużyny. I trzeba przyznać, że niewiele zespołów może poszczycić się podobnym składem jak zespół z Warszawy. A jednak Korona również ma swoje atuty. Po pierwsze gra na własnym terenie, na oczach tysięcy swoich najwierniejszych fanów, po drugie dobrą formę, dzięki której specjaliści oceniają szanse zespołu Gino Lettieriego na korzystny rezultat znacznie wyżej niż dotąd, po trzecie ta charyzma zespołu. Ta waleczność, jakiej nie ma żaden inny zespół Ekstraklasy. To dążenie do celu, szukanie ofensywnej gry popartej naprawdę solidną defensywą i poświęcenie dla swoich barw. To nastawienie będzie kluczowe przed pojedynkiem z Legią i może przyczynić się do sprawienia kolejnej sensacji. Sumując wszystkie za i przeciw obstawiamy, że w sobotę na Kolporter Arenie zobaczymy bezbramkowy remis.

Dobra postawa Korony Kielce, zwłaszcza jeśli chodzi o grę w defensywie jest związana z dyspozycją naszego bramkarze. Po obiecującym początku Zlatana Alomerovicia na stałe zadomowił się między słupkami Maciej Gostomski i wyraźnie nie zamierza swojej pozycji nikomu oddawać. Świetnie broni na linii, wyłapuje dośrodkowania i kieruje poczynaniami kolegów z obrony. Kilka jego interwencji uratowało już Koronie skórę. W Meczu z Legią jego koncentracja i umiejętności mogą okazać się szczególnie ważne. Jeśli zagra na swoim normalnym, wysokim poziomie napastnicy Legii nie będą mieli czego szukać pod bramką Korony.

Z kolei trudno wyobrazić sobie dobre wyniki Legii bez jej najbardziej rozpoznawalnego zawodnika, środkowego obrońcy, reprezentanta Polski – Michała Pazdana. Michał to człowiek, który Ekstraklasę zna doskonale, gra w niej przecież od początku kariery. Dziś jest jednym z najlepszych polskich obrońców. Świetnie kryje w polu karnym, zabezpiecza swoich partnerów i daje im swobodę w rozgrywaniu piłki. Pomocnicy i napastnicy Legii wiedząc, że mają za plecami takiego zawodnika czują się znacznie bezpieczniej. Pazdan doskonale gra głową, czysto odbiera piłkę wślizgiem, dobrze się ustawia i podłącza się do akcji ofensywnych przy stałych fragmentach gry. Tak klasowy piłkarz po prostu musi być wymieniany jako kluczowy dla losów tak ciężkiego spotkania dla Legii jak to w Kielcach.

Przed nami spotkanie podwyższonego ryzyka. Mecz, w którym wszystkie chwyty będą dozwolone. Mecz, w którym nie zabraknie wszystkiego, co tak kochają kibice naszej Lotto Ekstraklasy. Mimo iż faworytem będzie Legia, to jednak szanse Korony nawet na komplet punktów są naprawdę duże. Z niecierpliwością czekamy na pierwszy gwizdek w sobotnim meczu. W końcu każdy kibic Korony czeka właśnie na takie pojedynki jak ten.

Przedmeczowo: Korona Kielce - Legia Warszawa

Dwa do zera w starciu z Termalicą było drugim zwycięstwem Korony Kielce w grupie mistrzowskiej. Drugim z rzędu i czwartym meczem bez porażki. Od momentu podziału tabeli Korona spisuje się bardzo dobrze, a ofensywny, choć nadal nie najlepszy technicznie futbol, robi pozytywne wrażenie. Jednak, co najważniejsze, ten futbol pociąga za sobą dobre wyniki, a w obecnej sytuacji Korony jest to bardzo istotne. Dobrze też, że kielecki zespół zdołał nareszcie wygrać na wyjeździe, co nie udało się od niepamiętnych czasów poprzedniego wyjazdu na mecz z Bruk-Betem. Dlatego w Kielcach po tej wygranej było więcej powodów do świętowania. Niestety, czas radości dobiegł już końca, a zaczął się czas przygotowania do ostatniego w tym sezonie meczu na Kolporter Arenie. Meczu, który przyciągnie na stadion rekordową liczbę kibiców. Bo już w niedzielę, o godzinie 18:00 na stadion przy Ściegiennego wybiegną dwie ekipy: Korona Kielce i Legia Warszawa. To starcie podwyższonego ryzyka poprowadzi pan sędzia Jarosław Przybył. Czeka nas pojedynek wagi ciężkiej!

Historia starć obu drużyn przemawia za Legią Warszawa. Na dwadzieścia jeden rozegranych meczy klub z Warszawy wygrał aż czternaście, Korona zaledwie pięć, dwa razy odnotowano remis. Podczas tych spotkań padło aż sześćdziesiąt siedem goli. Czterdzieści pięć z nich zdobyła Legia, dwadzieścia dwie Korona. A jednak mimo wszystko Korona może zatrzymać Legionistów w biegu po mistrzostwo. Atut własnego stadionu i dobra dyspozycja sprawiają, że Żółto-Czerwoni mają szansę zdobyć przynajmniej punkt. Przede wszystkim na korzyść Korony działa gra z kontry. Legia rzuci się do ataku, by szybko zdobyć bramkę, a wtedy łatwo można zaskoczyć jej defensywę. Z kolei goście, poprzez prowadzenie gry i lepszą technikę swoich piłkarzy, zapewne zdominują środek pola i będą metodycznie nacierać na kielecką bramkę. Korona może im przeciwstawić swoją waleczność i zaangażowanie.  Jednak mimo różnic klas zespołów w tym meczu stawiam na bramkowy remis.

Legia, korzystając z potknięć Jagielloni Białystok, wskoczyła na pierwsze miejsce w tabeli, z dorobkiem czterdziestu punktów - dwa więcej od Jagi, Lecha i Lechii, które zebrały dotąd po trzydzieści osiem oczek. Ekipa prowadzona przez Jacka Magierę wygrała w tym sezonie dwudziestokrotnie, dziewięć razy remisowała, odnosząc sześć porażek. Sześćdziesiąt dziewięć bramek zdobytych, trzydzieści jeden straconych dobitnie pokazuje, jak dobrą piłkę grają Legioniści w obecnych rozgrywkach. Są zdecydowanie najlepszą drużyną w lidze. W Kielcach będą chcieli wywalczyć trzy punkty, bo tylko one przybliżą ich niechybnie do mistrzostwa kraju.

Korona Kielce zajmuje piąte miejsce, mając na koncie dwadzieścia osiem punktów, dwa więcej niż Wisła Kraków. I tak naprawdę Korona już wie, że piąte miejsce to najwyższa pozycja, na której może zakończyć sezon. Z kolei w najgorszym razie skończą sezon na miejscu szóstym, bo tylko Wisła może jeszcze Żółto-Czerwonych przeskoczyć. Korona w całym obecnym sezonie wygrała czternaście spotkań, pięć razy remisowała, szesnaście razy przegrywała, strzelając w tym czasie czterdzieści siedem goli, tracąc sześćdziesiąt jeden. Mimo pewności, że nie spadną niżej niż na szóste miejsce w tabeli, podopieczni trenera Bartoszka na pewno spróbują powstrzymać Legię przed zapewnieniem sobie tytułu.

Żadna z drużyn Lotto Ekstraklasy nie dysponuje tak dobrymi piłkarzami jak Legia. Wybór tego jednego, kluczowego gracza jest więc ekstremalnie trudny. Stawiam jednak na Vadisa Odjidja – Ofoe. Belgijski pomocnik wyrasta ponad poziom naszej ligi. Jest szybki, świetny technicznie i bardzo kreatywny, a jego bramki bywają przecudnej urody, o czym przekonały się takie tuzy jak Real Madryt czy Borusja Dortmund. Vadis w pojedynkę wygrywać mecze. Tak samo może być w Kielcach, jeśli obrońcy gospodarzy nie zdołają go upilnować.

Korona ma w swoim składzie również kilku ciekawych graczy. Obecnie drużynę ciągnie do przodu Mateusz Możdżeń, który w starciu z Niecieczą świętował swój dwusetny mecz w Ekstraklasie. Uczcił ten fakt cudownym golem z rzutu wolnego i asystą, jednak jego głównym wkładem w grę drużyny jest niesamowita praca w środku pola. Mateusz walczy, podaje, strzela. Od jego dobrej dyspozycji zależy postawa całej drużyny. przeciwko Legii będzie najważniejszym elementem układanki trenera Bartoszka.

Szykuje nam się świetny mecz. Dwie drużyny o ofensywnym stylu gry, obie w dobrej formie, obie maksymalnie zdeterminowane. Czeka nas walka, piękne bramki, kartki i widowiskowe akcje. Nic dziwnego, że na ten przedostatni mecz sezonu, ostatni pojedynek w Kielcach wybiera się tak wielu fanów. Ci, których na stadionie zabraknie, będą zapewne żałować.

Przedmeczowo: Korona Kielce - Legia Warszawa

Po piątej porażce z rzędu miarka się przebrała. Władze Korony Kielce po wysokiej przegranej (4:0) w Chorzowie uznały, że sprawy wymknęły się spod kontroli trenera Tomasza Wilmana i odsunęły go od kierowania drużyną. Niestety, nie ma sensu ukrywać, że szkoleniowiec Korony nie potrafił odnaleźć środka, który pozwoliłby mu na nowo ożywić ducha swoich piłkarzy. Teraz pozostaje pytanie, kto zdoła to uczynić. Kto zastąpi trenera Wilmana i kto sprawi, że Żółto-Czerwoni znowu zaczną robić postępy i wygrywać?

Jest kilku kandydatów, ale póki co żadne nazwisko nie ma statusu faworyta. Janas, Ojrzyński i wielu innych czeka na swoją szansę. Pewne jest tylko jedno: ktokolwiek nie zastąpi trenera Wilmana, któremu mimo wszystko należą się od nas serdeczne podziękowania za trud włożony w pracę z drużyną, będzie miał arcytrudną misję: w krótkim czasie odbudować drużynę i utrzymać ją w lidze. Pierwsze wyzwanie i to bardzo ciężkie, czeka Koronę już w piątek, dwudziestego ósmego października, bo właśnie w tym dniu Żółto-Czerwoni zagrają z Legią Warszawa. Początek spotkania o godzinie 20:30 na Kolporter Arenie. W tym meczu drużynę poprowadzi Sławomir Grzesik.

Korona Kielce zbiera ostatnio ciężkie baty. Pięć porażek, zaledwie dwie strzelone bramki, przygnębiająca postawa defensywy, czego wyrazem jest najgorszy bilans bramkowy - czternastu goli strzelonych i aż dwudziestu dziewięciu straconych, gra pozbawiona ambicji i w sumie pięć porażek z rzędu, a w rezulacie spadek na samo dno tabeli. W obecnych rozgrywkach Korona cztery razy wygrywała, dwa razy remisowała i aż siedem razy przegrywała. Pomimo tego sytuacja Żółto-Czerwonych nie jest tak zła, jak mogłoby się wydawać. Mają na koncie czternaście punktów, tyle samo co dwunasty Górnik Łęczna, a do ósmej w tabeli Legii Warszawa tracą zaledwie dwa oczka, trzy do szóstej Cracovii. Dlatego nie jest jeszcze za późno, by zacząć marsz w górę tabeli. Bo przecież gdy jest się na dnie, pozostaje już tylko jedno: odbić się i płynąć w górę.

Legia Warszawa boleśnie przekonuje się w tym sezonie, że gra w Lidze Mistrzów to duże obciążenie. Ligowe rozgrywki nie układają się drużynie Mistrza Polski. Stołeczni zajmują dopiero ósme miejsce, mając zaledwie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Szesnaście oczek stawia Legię w dalszym ciągu wśród drużyn walczących o utrzymanie, nie o kolejne mistrzostwo. Legia gra w kratkę, broniąc słabo i nie strzelając zbyt wielu goli. Bilans bramkowy siedemnaście do szesnastu dobitnie o tym świadczy. Po wygranej nad Lechem Poznań humory w Warszawie znacznie się poprawiły, a kolejne zwycięstwo może dać Legii szansę na pościg nawet za ścisłą czołówką i awans na piąte miejsce w tabeli.

Wśród kilku ciekawych, ofensywnych graczy Legii Warszawa wyróżnia się w tym sezonie Guilherme. Jest szybki, kreatywny, dysponuje dobrą techniką. Potrafi sprawić ogromne kłopoty pilnującym go obrońcom. Mówiąc kolokwialnie, może wkręcić w glebę każdego rywala. Jego słabszą stroną jest bez wątpienia gra siłowa. Nie jest typem zawodnika, który potrafi się przepchnąć, czy walczyć o piłkę z tęższymi przeciwnikami. I tu należy upatrywać szansy na zatrzymanie go. Korona posiada piłkarzy dobrych kondycyjnie, którzy mogą przeciwstawić się technicznym zagrywkom graczy Legii Warszawa.

Po odsunięciu od pracy z zespołem trenera Wilmana, który zdążył już poznać swoich piłkarzy i stawiał raczej na jedno zestawienie, teraz należy spodziewać się zmian w składzie drużyny. Jednak kluczową postacią dla drużyny i tak będzie jeden z tych piłkarzy, na których stawiał poprzedni szkoleniowiec. Porwać drużynę do walki może na przykład Miguel Palanca. Hiszpan po efektownym początku trochę spuścił z tonu, ale i tak jest zawodnikiem, który swoją szybkością i dobrą techniką potrafi wnieść do gry jakość i polot. Jego obecność na skrzydle na pewno da Koronie większe możliwości w ofensywie, a jego przebudzenie może stać się zarazem przyczyną przebudzenia całego zespołu. Oby to był właśnie ten mecz… 

Niestety, Legia jest zdecydowanym faworytem piątkowego spotkania. Stołeczni od pewnego czasu, a właściwie odkąd stery zespołu przejął Jacek Magiera, zaliczyli pewien progres. Przede wszystkim walczą o zwycięstwo, a nie czekają, aż samo przyjdzie. Mają dobry skład, z piłkarzami, którzy uczą się europejskiej piłki, co może zaowocować dobrą grą w Lotto Ekstraklasie. Koronę czeka ciężka próba. Bez trenera, z przygnębieniem po poprzednich porażkach. Ale jeśli przez tę próbę przebrną zwycięsko, wrócą na właściwe tory i jeszcze nie raz w tym sezonie dadzą nam, swoim wiernym kibicom, powody do radości.

Subskrybuj to źródło RSS

Zawodnicy

Log in or create an account