log in

Wpisy

Artykuły filtrowane wg daty: czwartek, 02 marzec 2017 - Koroniarze.pl - Kielecki magazyn sportowy, piłka nożna, wydarzenia świętokrzyskie

Przedmeczowo: Korona Kielce – Górnik Łęczna

"Raz na wozie, raz pod wozem" głosi doskonale wszystkim znane polskie przysłowie. Treść tej starej, ludowej mądrości doskonale oddaje dyspozycję Korony Kielce po wznowieniu rozgrywek Lotto Ekstraklasy po zimowej przerwie. Porażka 2:0 z Wisłą Kraków, wygrana 4:2  z Wisłą Płock, klęska 4:1 w meczu z Arką Gdynia. Obie przegrane odniesione na wyjazdach świadczą, że ten element piłkarskiego rzemiosła jest piętą achillesową kielczan. Nie potrafimy zdobywać punktów na obcych boiskach i to właśnie, obok niestety najgorszej defensywy w całej lidze, jest przyczyną już dwunastej porażki w sezonie i katastrofalnego bilansu bramek z zatrważającą liczbą straconych goli.

Kieleccy bramkarze wyciągali piłkę z siatki już czterdzieści sześć razy! A przecież nawet najsłabsze ekipy nie przekroczyły granicy czterdziestu straconych bramek. To jest duży problem. Zbyt często Koronie przytrafiają się takie porażki jak z przeciętną Arką. To właśnie masa straconych na wyjazdach goli jest kulą u nogi zespołu trenera Bartoszka. W Kielcach jest o tyle lepiej, że więcej goli zdobywamy, jednak to wciąż za mało. Wiele spotkań, które Korona mogła zakończyć na zero z tyłu w ostatnich minutach zostało zaprzepaszczonych. Roszady bramkarzy nie pomagają. Nowy nabytek klubu – bramkarz Milan Borjan choć obronił karnego w debiucie, to jednak wpuścił aż cztery gole. Na szczęście to dopiero początek jego przygody między słupkami Korony i na pewno kolejne mecze będą lepsze w jego wykonaniu.

Teraz, przed kolejnym meczem, nie liczy się przecież aż tak bardzo czyste konto. Bilans bramkowy jest ważny, ale najistotniejsze są przecież trzy punkty. Przed Żółto-Czerwonymi doskonała okazja na ich zdobycie. Przed nami mecz z zamykającym stawkę zespołem Franciszka Smudy – Górnikiem Łęczna i to mecz na niezdobytej od dawna Kolporter Arenie. Oto wielka szansa na odrobienie tego, co straciliśmy na wyjeździe, powrót do czołowej ósemki i poprawę bilansu bramkowego. Początek spotkania już o godzinie 18:00 w najbliższy piątek. Boiskowe emocje w najwyższej dawce gwarantowane.

Kielczanie wrócili do domu bez punktów, podrażnieni po kolejnej wysokiej przegranej na wyjeździe, ponownie spadając na dziesiąte miejsce w tabeli. Szkoda, bo wychodzi na to, że kolejne wygrane na Kolporter Arenie służą jedynie temu, by łatać dziury po wyjazdowych porażkach, zamiast pomóc drużynie wywindować się na wyższe lokaty. Piłkarze trenera Bartoszka z mozołem zgromadzili dwadzieścia dziewięć punktów, wygrywając dziewięć spotkań, remisując dwa razy i aż dwanaście razy przegrywając. W meczach z Koroną można więc tylko wygrać lub przegrać, remisy są niezwykle rzadkie, a szkoda, bo gdyby zamienić  pięć porażek na pięć remisów, bylibyśmy już dawno w pierwszej siódemce stawki. W razie wygranej z Górnikiem jest na to szansa, bo do siódmej Wisły Kraków Korona traci tylko dwa oczka, do ósmej Pogoni jedno, dziewiąta Arka ma tyle samo punktów co Duma Kielc. Remis w piątkowym starciu to niewielka pociecha, gdyż równie dobrze może dać awans o jedną lokatę, jak i ściągnąć o jedną w dół, trzynasta porażka może spowodować spadek o dwie pozycje za ekipę Śląska Wrocław.

O koszmary senne przyprawić może gra defensywna Korony Kielce: czterdzieści sześć goli straconych po dwudziestu dwóch kolejkach! Bilans bramkowy Korony wynosi w tej chwili minus czternaście, bo kielczanie strzelili do tej pory 32 bramki. Dlatego jeśli trener Bartoszek myśli o ustabilizowaniu gry swoich podopiecznych, musi przede wszystkim uszczelnić obronę, bo w tej chwili ma zdecydowanie zbyt wiele dziur.

Górnik z Łęcznej rozegrał od powrotu Ekstraklasy tylko dwa spotkania, z powodu przełożenia meczu z Zagłębiem Lubin. W rozegranych pojedynkach najpierw uległ Jagielloni Białystok aż 5:0, a w ostatniej kolejce skromnie wygrał u siebie 1:0 z Piastem Gliwice. Ekipa Franza Smudy zajmuje w tej chwili szesnaste miejsce w tabeli, z dorobkiem dwudziestu jeden punktów i ciągle jednym wyjazdem zaległym, które to spotkanie rozegrają w Lubinie siódmego marca. Do tej pory piłkarze Górnika wygrali pięć spotkań, sześć razy schodzili z boiska z jednym punktem, jedenaście razy przegrywali. Zdobyli do tej pory 22 gole, tracąc 39. Ich jedyną nadzieją na awans jest zwycięstwo lub remis w Kielcach. Jednak w obu przypadkach będzie to skok najwyżej na czternaste miejsce, ponieważ trzynasta Cracovia jest chwilowo poza zasięgiem czerwonej latarni naszej ligi. Przegrywając piątkowe spotkanie, goście mogą stracić kontakt nawet z drużynami z miejsc piętnastego i czternastego. W Górniku kuleje wszystko: słaba defensywa, nieskuteczny atak. Przed Franciszkiem Smudą dużo pracy, zanim będzie mógł być spokojny o pozostanie swojej ekipy w Ekstraklasie.

Korona Kielce ma przed tym meczem wszystkie atuty niezbędne do odniesienia zwycięstwa. Gra lepszy futbol, jest gospodarzem piątkowego meczu, strzela więcej goli i gromadzi więcej punktów. Piłkarze trenera Bartoszka są faworytem tego meczu. Ich największą bronią będą szybkie ataki skrzydłami i solidnie egzekwowane stałe fragmenty gry. Z kolei Górnik Łęczna skoncentruje się głównie na kontratakach i rozbijaniu ataków Korony. Jeśli trener Bartoszek zdoła załatać dziury w swojej defensywie, goście nie będą mieli czego szukać w Kielcach i wrócą do domu nie tylko bez punktów, ale i z bagażem kilku straconych bramek.

W takim starciu Korona powinna szukać szybkiego strzelenia gola, kontrolowania meczu i możliwości zdobycia drugiej bramki, uspokajając przebieg spotkania. A od strzelania w tym sezonie jest Miguel Palanca. Hiszpan strzelił w tych rozgrywkach już sześć goli i jest najlepszym strzelcem Korony. Miguel jest niezwykle szybkim zawodnikiem, obdarzonym świetną techniką i kąśliwym uderzeniem. Jeśli ma swój dzień, to żadna defensywa nie jest w stanie go powstrzymać. Przeciwko takiej drużynie jak Górnik hiszpański skrzydłowy powinien poprawić swój dorobek bramkowy i pomóc swojej drużynie w odniesieniu dziesiątej wygranej w sezonie. Nieprędko będzie miał drugą taką okazję, bo w dwudziestej piątej kolejce Ekstraklasy, czyli za dwa tygodnie Koronę czeka kolejny wyjazd, tym razem do Białegostoku, na mecz z Jagiellonią.

Przed poprzednim spotkaniem obu drużyn prognozowaliśmy, że zagrożeniem ze strony ekipy z Łęcznej będzie były gracz Korony – Grzegorz Bonin. Skrzydłowy Górnika poprzednio ustrzelił hat-tricka i w piątek na pewno znowu będzie niebezpieczny dla obrony Korony. Jest szybki, pracowity i zawsze zostawia serce na boisku. Lubi i potrafi strzelać z dystansu, jego dośrodkowania są groźne i często zamieniają się w asysty. Jego osoba będzie wymagała szczególnej opieki ze strony obrońców Korony, by można było myśleć o komplecie punktów.

kielcenastadion

Piątkowe spotkanie pomiędzy Koroną Kielce a Górnikiem Łęczna zapowiada się niezwykle ciekawie. Obu drużynom będzie zależało tylko na wygranej i skupią się na szukaniu goli, które na pewno padną. Wszyscy liczymy, że Korona wykorzysta okazję do zwycięstwa i powróci do czołowej ósemki.

Byłem Koroniarzem: Daniel Gołębiewski

Koroniarze: Daniel Gołębiewski powrócił do Polonii Warszawa. Dla wielu ten krok jest niezrozumiały. Jak to wytłumaczysz? Zadziałał sentyment czy coś więcej?

Daniel Gołębiewski: Jeśli dla wielu osób jest to niezrozumiałe, to mnie cieszy, bo to oznacza, że na rynku piłkarskim coś znaczę i ktoś się w ogóle zastanawia, dlaczego tak postąpiłem. Po drugie, podoba mi się plan Polonii Warszawa i to, że chcą wrócić do Ekstraklasy. Imponuje mi też determinacja, z jaką pracują w klubie, czego dowodem był zeszły sezon - po rundzie wiosennej drużyna miała 10 punktów straty do lidera, a mimo to nadrobiła zaległości, wygrała ligę, a co ważniejsze - wygrała też baraż, dzięki czemu znalazła się w drugiej lidze. Trafiłem więc do grupy osób zdeterminowanych i mimo tego pozornego kroku w tył, wykonamy potem razem dwa w przód.

Koroniarze: Czyli uważasz, że awans do Ekstraklasy w najbliższych latach rzeczywiście jest możliwy?

Daniel Gołębiewski: Wierzę w to. Jeśli będziemy dobrze pracować, to tak się stanie.

Koroniarze: Wielokrotnie chwaliłeś Polonię za atmosferę w szatni, nawet wtedy, gdy nie płacono. Z nieprzeciętnej atmosfery poza boiskiem słyną też Kielce. Da się te dwa klimaty jakoś porównać?

Daniel Gołębiewski: Nie, to zupełnie inne sposoby funkcjonowania klubu, choć jeden i drugi bardzo mi odpowiada. W Kielcach podobało mi się to, że drużyna i ludzie pracujący w klubie mają zdrowe podejście do życia. Zwykłe, małe rzeczy, które klub organizował (np. szlachetna paczka, pomoc osobom potrzebującym), naprawdę ceniłem, klub był otwarty na potrzeby innych. Korona nie jest instytucją, która tylko wymaga, ale też daje od siebie i to dużo, a to buduje bardzo pozytywny wizerunek klubu i dobre relacje z ludźmi w Kielcach.

Koroniarze: Grając w Koronie, z kim najlepiej dogadywałeś się w szatni?

Daniel Gołębiewski: Nie miałem takiej jednej osoby, ale właśnie to było fajne, że ze wszystkimi był dobry kontakt i myślę, że do każdego z chłopaków mógłbym zwrócić się o pomoc. To kluczowa rzecz dla dobrej atmosfery w szatni i tego, by robić wyniki.

Koroniarze: W żółto-czerwonych barwach zdobyłeś dwa gole, w dodatku przeciwko jednej drużynie. Pamiętasz jakiej?

Daniel Gołębiewski: Tak i cały czas mnie to boli, że tych bramek nie było więcej. Dwa razy strzeliłem Lechowi Poznań.

Koroniarze: Marzenie o zagraniu chociaż jednego meczu w Lidze Mistrzów wciąż aktualne?

Daniel Gołębiewski: Tak, dlatego dalej gram w piłkę. Gdyby nie było aktualne, to zmieniłbym pracę. Wierzę, że dalej jest to możliwe. W tym roku Legia udowodniła, że zawodnicy, którzy kiedyś też mogli o tym tylko marzyć, te marzenia spełnili i to z bardzo pozytywnym skutkiem. Trzeba pracować i wierzyć, że taki dzień nastąpi.

Koroniarze: Wracając pamięcią do gry w Kielcach. Twoje najlepsze wspomnienie związane z Koroną?

Daniel Gołębiewski: Tych wspomnień jest bardzo dużo, ale myślę, że takie najbardziej niespotykane to wtedy, gdy skończyliśmy sezon na 5. miejscu za trenera Ojrzyńskiego i graliśmy sparing na starym stadionie, a po meczu kibice wręczyli kapitanowi puchar za to, że ta drużyna była tak wyjątkowa i sprawiła dużo radości kibicom. To było niesamowite.To, co zrobili kibice, to było coś więcej niż zwykłe przyjście na mecz.

Koroniarze: Co najbardziej podobało Ci się w Kielcach jako miejscu do życia?

Daniel Gołębiewski: Przede wszystkim brak korków i to, że wszystko, co jest potrzebne do życia, do ciekawego życia, jest w Kielcach i w okolicy Kielc. I to, że ludzie, choć może to dziwnie zabrzmi - są normalni, wyznają takie zasady, które kiedyś były bardzo pożądane i cenione, tj. właśnie normalność, uczciwość, praca - takie zwyczajne cechy ludzkie, o których niestety teraz często się zapomina.

Koroniarze: Bywasz czasem na meczach Korony lub oglądasz je w TV?

Daniel Gołębiewski: Na meczach niestety nie bywam ze względu na odległość, ale w TV staram się śledzić, jak grają koledzy. I cieszy mnie to, że w drużynie jest dalej ten kielecki charakter i mimo różnych zawirowań, zmiany składu, najważniejsza rzecz, czyli ciężka praca na boisku, jest w tej drużynie.

Koroniarze: Zabawa w typera. Proszę dokończyć zdanie: Według mnie Korona Kielce skończy obecny sezon na miejscu...

Daniel Gołębiewski: Wierzę, że w pierwszej ósemce.

Koroniarze: Kilka słów od Daniela Gołębiewskiego zachęcających Kielczan do kibicowania na Kolporter Arenie?

Daniel Gołębiewski: Szczerze powiem, że nie mogę zachęcić do tego kibiców, bo oni sami wiedzą, jak ważną są częścią Korony Kielce, więc ich zachęcać nie trzeba.

Koroniarze: Kto sięgnie po mistrzostwo w obecnym sezonie?

Daniel Gołębiewski: Myślę, że Lechia Gdańsk, która wreszcie prezentuje ofensywny i atrakcyjny futbol i gra odważnie.

Koroniarze: Dziękujemy za okazane zaufanie i poświęcony czas.

Subskrybuj to źródło RSS

Zawodnicy

Log in or create an account