log in

Wpisy

Artykuły filtrowane wg daty: wtorek, 10 maj 2016 - Koroniarze.pl - Kielecki magazyn sportowy, piłka nożna, wydarzenia świętokrzyskie

Michał Przybyła i Vanja Marković przed meczem z Górnikiem Zabrze (09.05.2016 r.)

Niewykluczone, że w meczu z Górnikiem Zabrze szansę gry w wyjściowym składzie Korony dostanie Michał Przybyła. - Jeszcze nic nie wiadomo. Decyzja należy do trenera. We wtorek się okaże, jaki skład i jaka decyzja - mówi napastnik. 

Zdjęcia i montaż: Michał Siejak.
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Przedmeczowo: Górnik Zabrze – Korona Kielce

Remis w meczu z Podbeskidziem, choć nosił znamiona porażki, okazał się wystarczający, by zapewnić Żółto-Czerwonym pozostanie w Ekstraklasie na kolejny sezon już na dwie kolejki przed końcem rozgrywek. Kibice Korony Kielce odetchnęli z ulgą. Pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej było absolutnym minimum postawionym za cel trenerowi Marcinowi Broszowi. I udało się. Mało tego, Korona śrubuje serię spotkań bez porażki. Ten rekord, mimo przewagi remisów, musi zostać zapamiętany i zapisać się w historii klubu. Teraz, gdy ligowy byt został zapewniony, Koronie Kielce pozostała walka o to, by rekord był jeszcze bardziej okazały. Drużyna ma szansę przedłużyć imponującą serię w najbliższym meczu, w którym zmierzy się na wyjeździe z przedostatnim w tabeli Górnikiem Zabrze. To starcie odbędzie się już w najbliższy dziś o 20:30.

Korona Kielce nie wykorzystała okazji i w Bielsku Białej wypuściła z rąk zwycięstwo w ostatniej sekundzie meczu. Na szczęście wyniki innych spotkań ułożyły się pomyślnie dla piłkarzy z Kielc i brak zwycięstwa nie okazał się tak dotkliwy, jak być mógł. Dzięki temu w ostatnich meczach sezonu Korona może grać bez ciśnienia i skupić się na tym, by dla swoich kibiców zaprezentować teraz lepszy styl, nie obawiając się o wynik. Jest to też czas dla sztabu szkoleniowego klubu, który te ostatnie spotkania może i powinien wykorzystać już pod kątem przygotowań do kolejnego sezonu. Już teraz można zacząć podejmować decyzje, kto zostanie, a kto opuści kielecką ekipę. Jest to również moment na debaty dotyczące przyszłości klubu. Teraz, wiedząc na czym się stoi, trzeba szukać sponsorów, rozwiązywać spory na linii zarząd – kibice i zadbać o to, by drużyna nie podzieliła losu innej ekipy z województwa świętokrzyskiego – KSZO Ostrowiec, którego problemy doprowadziły do upadku klubu. Brak pieniędzy, kontrowersyjne decyzje miasta i zarządu Korony wywołujące sprzeciw kibiców ciągnęły się za drużyną i wisiały nad głowami piłkarzy niczym burzowe chmury przez cały, dobiegający właśnie końca sezon. Teraz jest czas na ich rozwiązanie. Pozostanie w Ekstraklasie zapewnione wcześniej daje władzom klubu większe pole manewru.

Jednak zanim sezon zamknie się zupełnie pozostały jeszcze dwa mecze. Na ten moment Korona Kielce zajmuje jedenastą lokatę w tabeli, mając na koncie 26 punktów i ciągle może zająć pierwsze miejsce w dolnej części tabeli. Celem drużyny w tym momencie jest przedłużenie serii spotkań bez porażki i jak najlepsza gra dla kibiców, którzy przez cały sezon pozostawali wierni swojej drużynie.

Górnik Zabrze nadal stoi przed trudnym zadaniem: wydostać się ze strefy spadkowej. Póki co Zabrzanie zajmują piętnastą lokatę z dorobkiem 21 punktów. Tyle samo oczek uzbierał ich imiennik z Łęcznej, utrzymujący się pozycję wyżej. Wygrana we wtorek może zatem pozwolić Górnikom uciec spod topora i ocalić swój byt w Ekstraklasie. Ta motywacja będzie w najbliższym meczu największą bronią ekipy z Zabrza i to ona może sprawić, że wreszcie zaczną grać na miarę oczekiwań ich kibiców.

Przed nami spotkanie bez faworyta. Żadna z drużyn nie zaliczy tego sezonu do szczególnie udanych, nawet jeśli obie pozostaną w najwyższej klasie rozgrywkowej. Tak naprawdę przed tym spotkaniem mamy same niewiadome. Oprócz jednej: Górnik zagra agresywnie i do przodu, by zgarnąć pełną pulę. Owszem, to wiąże się z ryzykiem kontr Korony, ale w Zabrzu dobrze wiedzą, że to nie ma znaczenia. Bo by pozostać w lidze muszą podjąć ryzyko. Cóż innego im pozostało?

Osiągnąwszy swój cel na ten sezon, Korona nie musi już oglądać się tylko na gromadzenie punktów. W takim meczu jak ten wtorkowy można zagrać na większym luzie i poszukać ofensywniejszych niż zwykle rozwiązań, dlatego kluczowym graczem drużyny przyjezdnych powinien okazać się, jeśli tylko będzie zdrowy, Airam Cabrera. Najskuteczniejszy napastnik Korony stracił trochę na regularności, ale spowodowane to było mniejszą ilością szans wypracowanych przez partnerów. Teraz, w ostatnich dwóch meczach sezonu, Hiszpan powinien poszukać kolejnych goli, by jeszcze podnieść swoją wartość i zapisać się w sercach kibiców z Kielc na długie lata.

Górnik ma w swoim składzie kilku doświadczonych graczy z przeszłością w niezłych klubach i to nie tylko w Polsce. Jednym z nich jest były piłkarz Korony Kielce, ulubieniec publiczności ze Ściegiennego, były kapitan drużyny – Paweł Golański. Ten zawodnik to nie tylko solidny obrońca, który potrafi nakryć czapką atakujących, ale swoimi stałymi fragmentami może zagrozić defensywie dawnego klubu. Jego dośrodkowania z rożnych i wolnych stanowiły kiedyś o sile Korony, teraz mogą wyrządzić jej krzywdę. Trzeba bacznie obserwować jego poczynania i rozpracować zagrania, by zniwelować jego niewątpliwe mimo wieku atuty.

Analiza spotkania Podbeskidzia Bielsko-Biała z Koroną Kielce (grupa spadkowa)

Bycie lepszym zespołem przez niemal całe spotkanie, często obliguje do zwycięstwa. Za chwile grozy i niedowierzania po spotkaniu z Podbeskidziem można winić jedynie samych zawodników. Nie przeszkadzał sędzia, nie przeszkadzał (co rzadko spotykane) rywal, Trela też nie zawinił przy bramce, lecz strasznie raziła w oczy nieskuteczność. Jak mawia klasyk - „szczęście sprzyja lepszym”, więc mimo trudów i nasilającego się stresu Ekstraklasa również w przyszłym sezonie zawita na Kolporter Arenę.

To, który zespół na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej był lepszy, nie pozostawiało żadnych złudzeń. Wynik nie oddaje przewagi „Koroniarzy”, którzy - co należy zaznaczyć - nie przegrali 12 kolejnego spotkania z rzędu, ustalający tym samym klubowy rekord.

 Znów wszystko, co dobre w ekipie trenera Brosza miało swoja namiastkę w formacji defensywy. Za jedynego napastnika „Górali”, w tym przypadku Roberta Demjana, najczęściej odpowiadał Djibril Diaw. Senegalczyk wracający po jednomeczowej absencji prawie całkowicie wykluczył z gry napastnika gospodarzy. Diaw grał pewnie i agresywnie, co powoli staje się jego znakiem rozpoznawczym w polskiej lidze. Z bocznych obrońców lepiej wypadł kapitan Korony - Kamil Sylwestrzak, który częściej wspierał kolegów z drużyny w poczynaniach ofensywnych.

Przeciętnie jak na swój potencjał i ambicję zaprezentowała się linia pomocy Korony Kielce. To, co odróżniało to spotkanie od kilku wcześniejszych meczy, to olbrzymia dysproporcja w atakach bocznymi sektorami boiska. Pawłowski przy kapitalnych umiejętnościach indywidualnych stwarzał duże zagrożenie w bocznym sektorze boiska, gdzie też próbował rozgrywać piłkę ze schodzącym w tę strefę Sekulskim. Dłuższymi momentami spotkania bezproduktywnie grał Sergiej Phylypczuk. Środek pomocy, przynajmniej w ogólnej ocenie, uratował Vlastmir Jovanović. Bośniak próbował przyspieszać akcję, kiedy tylko było to możliwe, przy okazji nie zapominając o grze w strefie obronnej obok Fertovsa i Grzelaka. Na przyzwoitym poziomie zaprezentował się Łukasz Sekulski. Zdobywca bramki dla „Koroniarzy” często starał się grać tyłem do bramki rywali, a przy okazji nie bał się schodzić w boczne sektory boiska, gdzie szukał podań od kolegów.

Największym plusem piłkarzy z kielecczyzny były bardzo dobrze wykonywane stałe fragmenty gry - głównie przez Bartłomieja Pawłowskiego. Za każdym razem, gdy piłka wybijana jest z narożnika, „Koroniarze” stosują podobny manewr. Sylwestrzak, najczęściej zamyka dośrodkowanie, Dejmek i Diaw wchodzą z środka pola karnego, a napastnik (tutaj Sekulski) wbiega na bramkarza rywali. Tak było przy trafieniu na 0:1, jak i przez znakomitą większość spotkania.

Dla kontrastu warto nadmienić, że na słowa krytyki zasługują kontrataki „złocisto-krwistych”. Przy dobrym wykończeniu akcji przez Phylypczuka czy przede wszystkim Gabovsa mecz powinien mieć jednego pełnoprawnego triumfatora. Jak pokazały jednak pozostałe wyniki z rodzimego podwórka, Korona do utrzymania nie użyła wyłącznie własnych atutów, lecz skorzystała na słabości innych klubów. 

Subskrybuj to źródło RSS

Zawodnicy

Log in or create an account