log in

Wpisy

Analiza spotkania Korony Kielce z Górnikiem Łęczna

Oceń ten artykuł
(1 głos)

Określany mianem meczu o sześć punktów bój Korony Kielce z Górnikiem Łęczna zakończył się wynikiem 1:1. Przy płaskim układzie tabeli w strefie spadkowej każde spotkanie, gdzie zwycięstwo wymyka się z rąk, może być decydującym w walce o ligowy byt na następny sezon.

Na sobotnie starcie przy ulicy Piotra Ściegiennego 8 podopieczni Marcina Brosza wyszli ofensywnie usposobieni. Piłkarze z Lubelszczyzny oddali inicjatywę gospodarzom spotkania, co zmuszało ich do obrony niemal całą drużyną na własnej połowie. Sytuacja zmieniła się po przerwie, gdzie obie drużyny postawiły na otwarty futbol, z którego wynikło sporo chaosu i strata bramki przez Koronę.

Defensywa „Koroniarzy” nie prezentowała się w spotkaniu z Górnikiem Łęczna najgorzej, lecz w kilku sytuacjach obrońcom z Kielc brakowało koncentracji. Najwięcej nerwowych poczynań uwidoczniło się w grze pary stoperów Dejmek-Diaw. Obaj świetnie radzili sobie w pojedynkach główkowych i prawie przez cały mecz odcinali Bartosza Śpiączkę od długich podań. Niestety kłopoty zaczynały się w momencie wyprowadzania piłki lub przy próbie długiego zagrania do partnerów. Brak skupienia był powodem zagrania ręką przez Senegalczyka, czego skutkiem był rzut karny dla rywali. Z bocznych defensorów dobre zawody rozegrał Bartosz Rymaniak. Były piłkarz Cracovii czy Zagłębia Lubin często podłączał się do akcji zaczepnych Korony, co odciążało Phylypczuka przy grze w prawym sektorze boiska.

Na spotkanie z Górnikiem Łęczna w środku pola „złocisto-krwistych” pojawiło się trzech pomocników nominalnie o inklinacjach nieco bardziej defensywnych niż dotychczas. Za większość przechwytów i asekurowanie stoperów odpowiadał Rafał Grzelak. Duet Jovanović- Fertovs grał wyżej ustawiony, a za kreowanie akcji ze wspomnianej dwójki odpowiedzialny był Vlastimir Jovanović. Bośniak brał na siebie ciężar gry, lecz jego częste przytrzymywanie piłki i brak szybkiej decyzji kilkukrotnie sprokurowały stratę futbolówki lub znaczne spowolnienie tempa rozprowadzania akcji. Motorem napędowym ofensywnych akcji Korony był Bartłomiej Pawłowski. Mający za sobą przeszłość w hiszpańskiej Maladze piłkarz miał za zadanie podejmować próby indywidualnych akcji jeden na jednego z zawodnikami Górnika Łęczna. Pawłowski często ogrywał Pawła Sasina, a w 8 minucie meczu po świetnej akcji w polu karnym i ograniu Pruchnika jego intencje wyczuł Sergiusz Prusak. Poza tym Pawłowski często szukał nieszablonowych zagrań do partnerów, jak chociażby w 64 minucie do Cabrery.

Na plus Korony wypadł stosowany pressing pry wyprowadzaniu piłki przez przyjezdnych. W tym elemencie piłkarskiego rzemiosła aktywny był Airam Cabrera, który błysnął także instynktem strzeleckim przy bramce z pierwszej połowy. Dobry ślad zostawiły również wykonywane stałe fragmenty gry, gdzie Korona znów okazała się być lepsza od rywala.

Limit spotkań remisowych na własnym obiekcie po meczu z Górnikiem Łęczna powinien zostać wyczerpany. Kolejna potyczka z Wisłą Kraków może być dobry momentem na przełamanie niefortunnej passy, choć skala trudności meczu zwiększa się wraz z nadchodzącym końcem rozgrywek Ekstraklasy. 

Ostatnio zmienianyponiedziałek, 21 sierpień 2017 14:18
Emil Siejka

Współpracuje także z nicesport.pl, gdzie jest odpowiedzialny za ligi zagraniczne. Na kieleckim podwórku pisze analizy pomeczowe, oceniając występ poszczególnych formacji.

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Zawodnicy

Log in or create an account