Analiza spotkania Korony Kielce z Górnikiem Zabrze
- Napisał Emil Siejka
- Dział: Aktualności
- Czytany 1400 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Drugie zwycięstwo pod rząd zawsze opatrzone będzie uznaniem w oczach fanów. Jak inaczej triumf nad Górnikiem Zabrze mógłby smakować, gdyby nie fakt, że do pewnego i bezpiecznego miejsca w strefie mistrzowskiej zabrakło dwóch punktów. Z fali remisów, która nawiedziła w rundzie wiosennej „Koroniarzy”, jeden korzystniejszy wynik gwarantował pewne utrzymanie w lidze. Kości jednak zostały rzucone i Korona Kielce w siedmiu pozostałych spotkaniach, będzie walczyć o ligowy byt w następnym sezonie.
Po asekuranckim ustawieniu drużyny w starciu z Termalicą, trener Marcin Brosz postanowił nieco bardziej zaryzykować. Momentami oglądaliśmy Koronę dłużej utrzymującą się przy piłce, formującą zasieki obronne już na 40 metrze czy też dobrze zorganizowany zespół w środkowej strefie boiska. Kluczową rolę w starciu z piłkarzami z Zabrza pełnił Vlastimir Jovanović. Bośniak nareszcie zagrał jak na lidera przystało. Jovanović najczęściej pełnił rolę łącznika pomiędzy linią obrony i pomocy, a wraz z Aankourem i Grzelakiem przy formowaniu szyku obronnego skutecznie zagęszczał środek boiska. Poza tym duża mobilność i spora ilość odbiorów w grze piłkarza z Bałkanów sprawiła, że Korona atakowała częściej niż zwykle z wykorzystaniem środka boiska. Środowy pomocnik „Koroniarzy” z większą częstotliwością schodził po piłkę w strefę obronną zespołu z Kolporter Areny, co powodowało znacznie mniejszą ilość długich zagrań od stoperów czy Rafała Grzelaka.
Linia pomocy nie zagrała wybornie, bowiem zarówno akcja bramkowa Przybylskiego, jak i groźny strzał Jose Kante wynikały z błędów tej formacji. Przy bramce dla Górnika zbyt łatwo goście przedostali się lewym korytarzem boiska, a interwencja Treli, kiedy w 44 minucie uderzył Kante, była pokłosiem nieporadności przy wyprowadzeniu piłki. Przeciętny występ zanotowali również obrońcy „żółto-czerwonych”. Dejmek i Diaw do twardej i nieustępliwej gry już zdążyli przyzwyczaić, lecz dużo kłopotów sprawiał im mobilny i często zmieniający sektory boiska hiszpański zawodnik Górnika, Kante. Boczne sektory podopiecznych Brosza wypadły chyba najbardziej przeciętnie w stosunku do całej reszty zespołu. Na ich lepszą ocenę na pewno będzie miał wpływ udział obu bocznych pomocników przy okazji bramkowych sytuacji dla Korony. Drugi mecz z rządu bez bramki zakończył Airam Cabrera, lecz także i on nie był postacią marginalną w potyczce z Górnikiem Zabrze. Cabrera, kiedy nie otrzymuje podań od pomocników, często sam zmienia sektor i zaczyna akcję zaczepną spod linii środkowej lub któregoś z boków boiska.
Mecz zakończony zwycięstwem po 90 minutach gry jest najważniejszą informacją płynącą ze stadionu. Styl zawsze jest możliwy do dopracowania, a założenia taktyczne zmieniają się w zależności od boiskowych wydarzeń. Dwukrotnie przerwany mecz, bramka stracona przed przerwą i tak nie wystarczyły do tego, żeby zespół z kielecczyzny mógł się złamać czy też rozkojarzyć. Szkoda szansy na grupę mistrzowską, ale teraz klasę należy udowodnić w walce z drużynami dolnej ósemki tabeli.
Emil Siejka
Współpracuje także z nicesport.pl, gdzie jest odpowiedzialny za ligi zagraniczne. Na kieleckim podwórku pisze analizy pomeczowe, oceniając występ poszczególnych formacji.
Najnowsze od Emil Siejka
- Analiza spotkania Podbeskidzia Bielsko-Biała z Koroną Kielce (grupa spadkowa)
- Analiza spotkania Korony Kielce z Wisłą Kraków (grupa spadkowa)
- Analiza spotkania Korony Kielce z Górnikiem Łęczna
- Analiza spotkania Korony Kielce ze Śląskiem Wrocław
- Analiza spotkania Termaliki Bruk-Bet Nieciecza z Koroną Kielce