Lech Poznań - Korona Kielce - komentarz do meczu
- Napisała Aneta Grabowska
- Dział: Aktualności
- Czytany 1898 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
- Skomentuj jako pierwszy!
Czas na kolejne podsumowanie meczu…
Pochwalić należy przede wszystkim drużynę jako całość. Nie było tak jak choćby w meczu poprzednim, że wynik zawdzięczaliśmy poszczególnym indywidualnościom. Nie, wczoraj na remis na tym trudnym dla nas terenie pracował cały zespół. Piękna współpraca w obronie, Dejmek i Malar bardzo pewnie, tradycyjnie gra skrzydłami bez zarzutu, kilka naprawdę dobrych zachowań Witka (choć tu mały błąd i jemu się wkradł), niczego sobie bramka Carlosa. Gdyby tak jeszcze sędzia nie pałał tak oczywistą sympatią do Lechitów i uznał naszą poprawnie strzeloną bramkę lub chociaż pozwolił wykończyć ostatnią akcję, to zrobilibyśmy niemałą niespodziankę! Ale i tak nie ma co narzekać, w Poznaniu zawsze grało nam się ciężko, dlatego tym bardziej trzeba punkcik uszanować. Na mały minus – wiadomo, Porcellis. Gdy nie wykorzystujesz karnego, który w tym przypadku byłby zwycięski, trudno się potem zrehabilitować… Tryto wraca do zdrowia i także będzie chciał wskoczyć do pierwszej „11”. My osobiście jego właśnie byśmy widzieli w pierwszym składzie, nawet nie za tę niewykorzystaną jedenastkę, za całokształt po prostu. Z Porcellisa będą ludzie, ale trochę czasu i ogrania jeszcze na to trzeba. A Tryto będzie jeździł na …, jak zawsze :)
Aneta Grabowska
Niepoprawna optymistka, wierzy, gdy inni już przestali. Humanistka - to wiele o niej mówi. Nierzeczowa, nieobiektywna, zakochana w Koronie miłością romantyczną. Łukasz Sierpina znajduje się na podium jej ulubionych piłkarzy – między Gerrardem i Owenem.