log in

Felietony

Tworzymy historię!

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Nie lekceważ przeciwnika – ważna zasada w świecie futbolu. Bo w tej lidze nawet mistrz może przegrać z beniaminkiem, bo „nawet” Korona może pokonać Legię przy Łazienkowskiej!

Nie lekceważ przeciwnika – te właśnie słowa powinny być od tej pory mottem Rzeźniczka. Nie próbuj go lekceważyć, „nawet” jeśli jest to Michał Przybyła, o którym jeszcze w poprzednim sezonie prawdopodobnie nie słyszałeś. Bo lekceważąc, tracisz czujność i dajesz powera rywalowi. „No to patrz!” – zdawał się myśleć Przybyła, gdy odebrał piłkę kapitanowi Wojskowych i umieścił ją w siatce. W ostatniej akcji meczu, co tylko spotęgowało efekt zaskoczenia i niedowierzania ze strony legionistów. Nie jesteście niepokonani, nikt nie jest, a stosując porównanie Trenera Brosza – czasem i Dawid pokona Goliata, zwłaszcza gdy jest on ostentacyjnie pewny siebie.

W tym miejscu można by oczywiście wspomnieć także o trzynastym zawodniku warszawian, ale to chyba temat na odrębny artykuł. Nie plugawmy tekstu goryczą, której musiałoby tu być niemało.

W niedzielne popołudnie oglądaliśmy taką Koronkę, jaką ma ona być w tym sezonie – nie Koronę indywidualności, ale zespołową. Bo, jak mawia Trener Brosz – swoją drogą, naprawdę mądry gość, nawet największa indywidualność nie zastąpi kolektywu. A my jesteśmy właśnie kolektywem. W końcu możemy z optymizmem spoglądać w przyszłość i choć w Kielcach nigdy się tak nie czuliśmy, to teraz chyba przestaną nam przyklejać łatkę chłopców do bicia i pewniaka do spadku.

Rewelacyjny występ Malarczyka, kolejna asysta Sylwestrzaka i gol Trytki, mamy nadzieję, że inaugurujący bramkostrzelną formę – na to chciało się patrzeć! Kolejna bramka Przybyły, nie taka znów przypadkowa, bo wypracowana walką do samego końca. Tak, nasz zespół ma potencjał i to duży. A dzięki nieprzewidywalności, jaką wprowadza Trener dzięki ciągłym zmianom w składzie, zyskujemy także element zaskoczenia. I w ten właśnie sposób Korona zaskoczyła w niedzielę nie tylko legionistów, ale całą piłkarską Polskę.

Co nas osobiście cieszy, to zaufanie Trenera Brosza do Łukasza Sierpiny. Od dawna postulujemy danie szansy temu chłopakowi i Trener to właśnie czyni. Sierpina – wieczny zmiennik - rozegrał całe spotkanie i to na fajnym poziomie. Pełne 90 minut przy Łazienkowskiej, morale na pewno wzrosły. Oczywiście, szkoda niewykorzystanej sytuacji w końcówce, ale nie zapominajmy, że to był jego pierwszy mecz rozegrany do końca od dawna. To zaufanie Trenera do Łukasza zaprocentuje, szczerze w to wierzymy. A pamiętajmy, że wiara nas wszystkich, wiara kibiców, czyni cuda. Czy nie tego właśnie byliśmy świadkami w niedzielę?

Aneta Grabowska

Niepoprawna optymistka, wierzy, gdy inni już przestali. Humanistka - to wiele o niej mówi. Nierzeczowa, nieobiektywna, zakochana w Koronie miłością romantyczną. Łukasz Sierpina znajduje się na podium jej ulubionych piłkarzy – między Gerrardem i Owenem.

Więcej w tej kategorii: « Honor po warszawsku Cyrk Korona »

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Zawodnicy

Log in or create an account